Na środowej konferencji w Wesołej prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział zakup nowych czołgów, które zasilą polskie wojsko. Będą to czołgi M1A2 Abrams SEPv3. W sumie będzie to dodatkowe 250 pojazdów.
Jak dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości, czołgi Abrams mają być jednymi z najnowocześniejszych na świecie. Polskie wojsko zostanie wzmocnione o nową inwestycję w przyszłym roku.
- To są czołgi supernowoczesne, które są w stanie dokonywać różnego rodzaju manewrów, a także prowadzić walkę, w tym prowadzić ogień, z ogromną precyzją, ogromną skutecznością. To jest, można powiedzieć, nowa jakoś jeśli chodzi o uzbrojenie wojsk lądowych - zachwalał Kaczyński.
Dodatkowo, liczba czołgów ma pozwolić na stworzenie co najmniej czterech batalionów. - My stosujemy zasadę, że kto chce pokoju, ten musi szykować się do wojny. Otóż, chcemy pokoju, ale w razie nieszczęścia nasza obrona będzie mocniejsza - mówił Kaczyński.
Jak dodał Mariusz Błaszczak, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, czołgi Abrams są przeciwwagą dla nowoczesnych rosyjskich czołgów T-14 Armata.
Skąd decyzja o wzmocnieniu polskiej armii? Zdaniem Błaszczaka, jest to odpowiedź na wyzwania, jakie stawia zachowanie bezpieczeństwa narodowego. Chodzi o "odstraszenie ewentualnego agresora".
Oprócz czołgów Abrmas polska armia zostanie wzmocniona o wozy dowodzenia, wozy wsparcia technicznego, wozy ewakuacji medycznej, pakiet logistyczny związany z wyposażeniem, oraz także symulatory i pakiet szkoleniowy.
W sumie rząd chce przeznaczyć w tym celu kwotę w wysokości 23,3 mld zł. - Zasadniczą cenę stanowią oczywiście czołgi, ale oprócz tego, program również zawiera pakiet logistyczny, pakiet szkoleniowy, również pieniądze, które przeznaczymy na rozbudowę infrastruktury - dodał szef MON.