Miały być dodatkowe pieniądze, miało być rozwiązanie problemów, miało być ekstra 500 zł na koncie. Tak przynajmniej myślała spora część seniorów (powyżej 75. roku życia) i osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji.
To dla nich PiS stworzył dodatkowy program "500+". Spora grupa musi się jednak pogodzić ze zdecydowanie niższymi świadczeniami. Zamiast 500 zł część dostaje… 10, 100, może 200 zł. Niektórzy nie dostają jednak nic. Usłyszeli "nie" i nie mają się jak odwołać. Bo takie są zasady programu. Dostajesz za dużo, nie dostaniesz dodatku. Ile warte jest "dużo"? Dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami to 1,1 tys. zł.
O co chodzi? Przepisy dotyczące 500+ dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji i emerytów po 75. roku życia z zasiłkiem pielęgnacyjnym zaczęły obowiązywać od 1 października. Po dodatek wynoszący 500 zł może się ustawić blisko 800 tys. Polaków. W sumie do tej pory zrobiło to już blisko 378 tys. osób.
Część seniorów i osób niesamodzielnych dostaje już pieniądze, niektórzy czekają na swoją decyzję. Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ponad 7,4 tys. osób otrzymało już odpowiedź negatywną . To kilka procent ogółu, ale grupa - wraz z wpływającymi wnioskami - wciąż rośnie.
Nie dostaną pieniędzy, bo nie spełniają warunków programu. Dostają od ZUS za dużo pieniędzy. A limit jest wyśrubowany i bezlitosny. 4 na 100 chorych i seniorów, którzy przyjdą do ZUS, pieniędzy nie dostanie. Tak wynika z dotychczasowych statystyk. Jak zwraca uwagę rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz liczba odmów utrzymuje się na niskim poziomie i trudno mówić o masowości.
Pieniądze nie dla każdego
Nowe 500+ jest adresowane do osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji lub seniorów po 75. roku życia, którzy pobierają zasiłek pielęgnacyjny. Jednak osoby te nie mogą przekroczyć progu dochodowego, ustawionego na poziomie 1600 zł brutto. Taki limit ustawił ustawodawca, takiego limitu muszą trzymać się urzędnicy.
Suma wszystkich świadczeń wypłacanych przez ZUS nie może przekroczyć 1,6 tys. zł. Więcej od ZUS w ramach programu nie można dostać. To znaczy, że na pełne 500 zł łapią się tylko ci, których przelewy z ZUS do tej pory nie przekraczały 1,1 tys. zł. Reszta? Dostanie po prostu mniej. Pełną kwotę dostaną też ci, którzy nie są uprawnieni ani do emerytury, ani do renty, ani do żadnego innego świadczenia pieniężnego finansowanego ze środków publicznych.
Z kolei ci, którzy mają 1,3 tys. zł emerytury, dostaną 300 zł dodatku. Ci, którzy mają 1,5 tys. zł świadczenia z ZUS, dostaną tylko dodatkowe 100 zł. Są też i tacy, którzy dostaną ledwie złotówkę. O ile oczywiście będzie się im chciało złożyć wnioski.
Polacy dostają... za dużo
Jak wynika z informacji money.pl, blisko 70 proc. odmów spowodowanych jest właśnie przekroczeniem progu dochodowego. Seniorzy składają wnioski, ale pobierają już 1,6 tys. zł. O limicie nie wiedzieli.
Nie wiedzą też często, że 500 zł to kwota maksymalna. Można też dostawać sporo mniej. Jak wynika z danych ZUS, kilkaset osób w ramach programu dostało wypłatę nie wynoszącą więcej niż 10 zł. I tak co miesiąc do ich portfela będzie wędrować dodatkowa "dyszka". Blisko 10 tys. osób mogło liczyć na zaledwie 150 zł dodatku. Kilkanaście tysięcy dostało z kolei więcej niż 200 zł.
Reszta odmów? To już sprawa lekarzy orzeczników. To oni decydują o tym, kto dostanie środki, a kto nie. Orzecznicy uznali, że co niektórzy nie są wcale niezdolni do samodzielnej egzystencji. O właśnie takiej historii kilka tygodni temu informował dziennik "Fakt".
66-letni pan Kazimierz przeszedł nowotwór krtani, udar i dziś prawie nie mówi. Wystąpił o 500+, ale lekarz orzecznik ZUS nie uznał go za osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji.
Kolejne 500+. Tym razem dla seniorów
W codziennych czynnościach pomaga mu siostra. W nocy czuwa, by się nie udusił. Pan Kazimierz liczył, że dostanie 500+, które nieco poprawi jego finanse. Obecnie dostaje niespełna 1000 zł na rękę, mógłby więc liczyć na pełną kwotę. Stan jego portfela poprawiłby się o blisko 50 proc.
Mężczyzna został nawet zaproszony na badania przed lekarzem orzecznikiem ZUS. To od niego zależy decyzja - pozytywna gwarantuje pieniądze, negatywna nie daje nic.
Po badaniu nie stwierdzono zmiany w stanie zdrowia, które wymagałyby stałej pomocy drugiej osoby. Tym samym lekarz stwierdził, że pan Kazimierz jest zdolny do samodzielnej egzystencji. Efekt? Świadczenia 500+ nie będzie. Ponad 2 tys. osób pieniędzy nie dostanie właśnie przez decyzję lekarzy. To jednak zdecydowana mniejszość - i odmów, i rozstrzygniętych spraw. Pieniądze wędrują już do prawie 100 tys. osób.