Wojna podjazdowa pomiędzy właścicielami centrów handlowych a najemcami trwa. Kością niezgodny jest abolicja czynszowa. Dotychczasowe zapisy nie podobały się ani właścicielom centrów handlowych, ani najemcom. Nowelizacja ustawy covidowej miała to zmienić. Jednak, zdaniem właścicieli galerii handlowych, nowe przepisy są korzystne tylko dla najemców.
O co trwa spór? Przypomnijmy, że zgodnie z dotychczasowymi zapisami tzw. ustawy covidowej i wynikającego z niej artykułu 15., w okresie tzw. lockdownów w sklepach wielkopowierzchniowych wygasały zobowiązania obu stron najmu, w tym obowiązek płacenia czynszu.
Najemcy, aby skorzystać z abolicji czynszowej, musieli jednak składać właścicielom oferty przedłużenia umów na dotychczasowych warunkach o okres obowiązywania zakazu handlu przedłużony o sześć miesięcy. Ponieważ do tej pory odbyły się cztery lockdowny, niektórzy mieli przedłużone umowy nawet o dwa, trzy lata.
Agnieszka Sudomirska-Glicner, właścicielka Glicner Property Consulting, odpowiedzialna m.in. za rozwój sieci Konsimo uważa, że abolicja czynszowa była korzystna dla najemców w sytuacji, gdy nie mogli prowadzić działalności i zostali pozbawieni możliwości zarabiania.
Jednak konieczność przedłużania umów najmu o okres zakazu i dodatkowe sześć miesięcy była błędem. - Jeśli policzymy wszystkie okresy zakazu działalności, daje to kuriozalny wynik niemal trzech lat będących efektem przedłużenia każdej z umów - tłumaczy.
Kompromis, ale nie dla wszystkich
Nowelizacja ustawy covidowej miała pogodzić obie strony. Służą temu dwie nowe regulacje. Pierwsza likwiduje abolicję czynszową. - Jeśli dojdzie do kolejnych lockdownów, najemcy nie będą musieli składać ofert i przedłużać umów najmu, ale zapłacą czynsz i inne opłaty w wysokości 20 proc. dotychczasowych stawek - tłumaczy Tomasz Henclewski, adwokat z kancelarii Henclewski Wyjatek Adwokaci.
Nowelizacja zakłada także, że po zakończeniu lockdownu przez trzy kolejne miesiące najemcy będą płacić 50 proc. dotychczasowych czynszów. Dotyczy to jednak tylko umów najmu zawartych przed 14 marca 2020 roku.
Druga regulacja dotyczy art. 7. znowelizowanej ustawy. W praktyce zapis ten daje szansę najemcom na skrócenie umów sztucznie przedłużanych w wyniku kolejnych zakazów handlu.
- Ustawa wejdzie w życie, gdy podpisze ją prezydent. Następnie ukaże się w Dzienniku Ustaw, musi upłynąć także 21-dniowe vacatio legis. Po tym okresie w ciągu 14 dni najemcy mają czas, aby uchylić się od ofert, które złożyli. Dzięki temu mają szansę na skrócenie umów - wyjaśnia Tomasz Henclewski.
Według niego to salomonowe rozwiązanie. - Galerie handlowe martwiły się, że podczas lockdownów mają zerowe wpływy. Z kolei najemcy, aby nie płacić czynszu, musieli wydłużać umowy w sytuacji, gdy i tak były one dla nich nierentowne - dodaje.
Zakupy w pandemii. Polacy polowali na promocje
Agnieszka Sudomirska-Glicner uważa, że zmienione przepisy są korzystne także dla właścicieli galerii, ponieważ zapewniają im minimalne dochody na czas kolejnych zakazów handlu. - Mimo to wynajmujący doszukują się uchybień formalnych w złożonych przez najemców ofertach dotyczących poprzednich okresów zakazu handlu. Tylko po to, aby nie uznać ich praw do zwolnień z czynszu - dodaje.
Według właścicieli galerii to dyskryminacja
Tymczasem przedstawiciele centrów handlowych zrzeszeni w Polskiej Radzie Centrów Handlowych (PRCH) twierdzą, że nowelizacja nie była z nimi konsultowana. Kwestionują także polskie przepisy odnośnie do czynszów w galeriach handlowych.
Według nich są one niezgodne z obowiązującym prawem i Konstytucją RP. Są także bezprawną interwencją państwa w umowy gospodarcze. Dodatkowo dyskryminują i nierówno traktują przedsiębiorstwa. Naruszają też zasadę niedziałania prawa wstecz i są niedozwoloną pomocą publiczną.
- Podczas pandemii żadna branża nie została potraktowana tak niesprawiedliwie. Właściciele i zarządcy centrów zostali ustawowo pozbawieni wpływów z czynszów za prawie sześć miesięcy i utracili około 4 mld złotych - wylicza Krzysztof Poznański z PRCH.
- Ponadto przeznaczyli dobrowolnie kolejne 2 mld zł na czasowe rabaty dla najemców. Stracili ponad połowę swoich rocznych przychodów. Zostali wykluczeni z tarczy pomocowej PFR i pozbawieni innych form wsparcia. Zostali z miliardowymi zobowiązaniami m.in. wobec banków - dodaje.
Przypomina także, że ponad połowa spośród najemców to międzynarodowe korporacje, kolejne 40 proc. to polskie sieci, w tym duże spółki giełdowe, a jedynie 10 proc. stanowią mali, lokalni przedsiębiorcy.
Przedstawiciele najemców zrzeszeni w Związku Polskich Pracodawców i Usług (ZPPHiU) nie kryją jednak satysfakcji. - Zainicjowane przez rząd i przyjęte przez parlament rozwiązania to pierwszy krok w zrównoważeniu relacji pomiędzy wynajmującymi i korzystającymi z powierzchni handlowych - napisali w przesłanym do nas stanowisku.
Według nich nigdy nie było i nie ma nadal równowagi pomiędzy najemcami a wynajmującymi. - Nas tłamszą niekorzystne umowy, system prawny nie daje narzędzi do wyrównania szans w ustalaniu warunków, a gigantyczne dysproporcje w możliwościach finansowych uniemożliwiają równoprawne negocjacje. Ten kompromis połączył wszystkie opcje polityczne w parlamencie, wyważył racje obu stron i dał szansę na nowe otwarcie - informują w oświadczeniu.