"Tak to można sobie działać u rzeźnika na rogu, ale nie w kontraktach międzynarodowych" - to cytat Stelli Kyriakides, unijnej komisarz ds. zdrowia w kierunku władz koncernu AstraZeneca z zeszłego tygodnia. Narzekała na słowa prezesa firmy, który kazał czekać Unii na miliony dawek szczepionki.
W ostatnim czasie słowno-dyplomatycznych ciosów pomiędzy Unią a firmą było mnóstwo. I niewiele wskazuje, by miało to się zmienić. Ledwo co koncern znalazł dodatkowe 9 milionów dawek szczepionki dla mieszkańców Unii, a władze kolejnych krajów ogłaszają, że preparat jest nieskuteczny wobec seniorów.
W tym tonie wypowiadał się prezydent Francji Emmanuel Macron. Wcześniej decyzję o niepodawaniu szczepionki AstraZeneca osobom powyżej 55. roku życia podjęły Włochy. Co z Polską? - Jest jasne, że seniorzy nie będą szczepieni szczepionką AstraZeneca - powiedział szef KPRM Michał Dworczyk.
Wojna na słowa, wojna na nerwy
Dworczyk wobec koncernu używa dyplomatycznych słów. Mówi o "określonych ograniczeniach" preparatu. Inni europejscy politycy są mniej dyplomatyczni. W sporze pojawiają się zresztą nie tylko słowa, ale i bardzo konkretne groźby.
W ostatni piątek wydawało się, że emocje sięgają zenitu. Z jednej strony unijne władze dopuściły szczepionkę AstraZeneca do obrotu. Jednak koncern stał na stanowisku, że nie wyśle Unii tylu dawek szczepionki, ile by wynikało ze wcześniejszych umów.
Dawki jednak bez żadnych opóźnień trafiały do odbiorców w Wielkiej Brytanii. Komisja Europejska nie ukrywała irytacji - groziła nawet zamknięciem granicy Irlandii z Irlandią Północną (czyli częścią Wielkiej Brytanii). Wszystko po to, by wyprodukowane w Europie szczepionki nie trafiały do Zjednoczonego Królestwa.
Spowodowało to prawdziwe oburzenie na Wyspach. W końcu brak granicy pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną był fundamentem porozumień brexitowych, podpisanych zresztą ledwie pod koniec grudnia.
Unijne władze z gróźb się wycofały, koncern zaś obiecał dodatkowe miliony szczepionek dla Unii w pierwszym kwartale 2020 r. Teraz Unia ma ich dostać w tym czasie 80 mln - a to i tak połowa z wcześniej zaplanowanych.
Czytaj też: Szczepienia na COVID-19. Unia przegrywa wyścig, a politycy tracą nerwy. Prędko to się nie zmieni
Z eksperckich komentarzy europejskich mediów, ale i z wypowiedzi polityków jasno wynika, że Europa koncernowi po prostu nie ufa. Bo choć teoretycznie jest to firma brytyjsko-szwedzka, to jednak Brytyjczycy mają tam największe wpływy. A główna siedziba mieści się w Cambridge, słynnym angielskim mieście uniwersyteckim.
Zresztą budowaniu zaufania raczej nie sprzyjały ostatnie wypowiedzi prezesa firmy AstraZeneca. Pascal Soriot w rozmowie z "La Reppublicą" narzekał na "zbyt emocjonalny ton" europejskich polityków. Przekonywał też, że koncern nie obiecywał wcale konkretnych dawek Unii. Mówi, że w kontrakcie była mowa o "podjęciu jak największych wysiłków". I mówił, że takie wysiłki firma podejmuje.
To nie wszystko - Soriot przekonywał, że dawek dla Unii jest mniej niż dla Wielkiej Brytanii, bo brytyjskie fabryki koncernu po prostu szybciej pracują niż te z kontynentalnej Europy. I dodawał, że "Unia ma po prostu pecha".
"Poobijany" koncern
Ewidentny brak zaufania wychodzi też w przypadku wątpliwości dotyczących skuteczności szczepionki dla seniorów. Francuski prezydent mówił na przykład, że koncern podaje władzom europejskich krajów bardzo mało informacji na temat preparatu.
Wcześniej w podobnym tonie wypowiadała się komisarz Kyriakides. - Wzywam firmę AstraZeneca do pełnego zaangażowania, odbudowy zaufania, dostarczania kompletnych informacji i wywiązywania się ze zobowiązań - mówiła niedawno.
AstraZeneca zapewnia, że na szczepionkach nie zarabia - w przeciwieństwie do większości innych firm, które opracowały lub opracowują takie preparaty. Przedstawiciele firmy mówią nieoficjalnie w mediach, że czują się "ofiarami politycznych wojen".
Jeden z rozmówców BBC mówił, że koncern w szybkim tempie opracował szczepionkę, na której nie chce zarabiać - a i tak jest poddawany ostrej krytyce. - To bardzo nieuczciwe - mówi rozmówca BBC z koncernu. A dziennikarze stacji piszą, że koncern czuje się "poobijany" przez polityków z UE.