Jak pisze środowy "Dziennik Gazeta Prawna", rządowy plan pozbycia się eternitu do 2032 roku można włożyć między bajki.
Przez 10 lat jego obowiązywania udało się zutylizować około miliona ton szkodliwego pokrycia dachów. Według bazy azbestowej, prowadzonej przez resort Jadwigi Emilewicz - zostało jeszcze 8 razy tyle.
Z czego wynika tak słaby wynik programu? Jak twierdzą samorządowcy, konstrukcja dopłat jest dla gmin kompletnie nieopłacalna.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Owszem, rząd za pośrednictwem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska pokryje koszt zdjęcia azbestu z dachu. Zapłaci nawet za jego transport i zabezpieczenie. Ale co z tego, skoro nie da ani grosza na nowe pokrycie?
Jak pisze Związek Gmin Wiejskich, zdjęcie azbestu to zazwyczaj 10 proc. inwestycji. 90 proc. to koszt położenia nowego dachu, który spada praktycznie w całości na gminy.
Nic dziwnego, że plan idzie słabo. Najgorzej pod tym względem jest na Mazowszu. Tam wciąż na dachach znajdziemy 1,5 tys. ton eternitu. Niewiele lepiej jest na Lubelszczyźnie - 1,2 tys. ton.
Najlepiej pod tym względem jest na zachodzie kraju. W województwie opolskim jest to zaledwie 91 ton, w lubuskim - 110, a na Dolnym Śląsku i Pomorzu Zachodnim - około 200 ton azbestu.
Zdaniem Związku Gmin Polskich proces pozbywania się szkodliwego pokrycia dachowego może potrwać znacznie dłużej niż zakłada rząd. Zamiast 2032 wskazuje 2050 rok, przy czym ekolodzy twierdzą, że azbest nie zniknie nawet do 2084 roku.
Jeszcze bardziej pesymistyczna jest Najwyższa Izba Kontroli. Ta twierdzi bowiem, że przy dotychczasowym tempie eternit z polskich dachów zniknie dopiero za... 200 lat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl