Kościński powiedział gazecie, że deficyt przewidziany w budżecie na ten rok to 40 mld zł. - Na koniec października mieliśmy nadwyżkę, w wysokości ok. 52 mld zł. Więc przez dwa miesiące, teoretycznie, powinniśmy wydać około 90 mld zł. Tego oczywiście nie zrobimy — przyznał szef resortu finansów.
Tworzymy pewne poduszki finansowe. Chcielibyśmy je wykorzystywać na finansowanie inwestycji, ale gdyby była taka sytuacja, że COVID-19 nie odpuści czy inflacja będzie dalej na wysokim poziomie, to będą pieniądze na pomoc
– dodał.
Na pytanie, czy inflacja będzie groźniejsza niż pandemia, Kościński odpowiedział, że wysoki poziom inflacji, częściowo jest to koszt działań ratujących naszą gospodarkę, w kryzysowym 2020 r. - Pamiętajmy, że gdybyśmy nie włożyli dużo pieniędzy na rynek, to nasze firmy by bankrutowały i mielibyśmy horrendalne bezrobocie — powiedział.
Przyczyny inflacji w Polsce
W opinii ministra "inflacja ma jednak też drugą stronę medalu — przede wszystkim spowodowana jest przez czynniki zewnętrzne, a nie czynniki krajowe".
Jak mówił, w grę weszła duża polityka, bo Gazprom przykręcił kurek z gazem. - Trzeba patrzeć, jakie zapasy ma Europa, a one są rekordowo niskie. Mamy zimę, zaczynamy ogrzewać mieszkania, więc cena gazu poszła w górę, co jest naturalne. Niestety Komisja Europejska podjęła działania w kierunku tzw. zielonego klimatu i w grę wchodzi ETS, który musimy kupować, a cena co roku idzie w górę. Wzrosły też ceny paliwa, a wiadomo, że kiedy ono drożeje, to od razu cena wszystkiego idzie w górę. Wtedy chcemy więcej zarabiać, bo musimy więcej płacić za produkty — to czynnik krajowy, przez który rośnie inflacja. Dużą rolę odgrywają czynniki emocjonalne — wymieniał.
Minister finansów pytany, jak długo zostanie z nami inflacja na tak wysokim poziomie, ocenił, że wygląda na to, że w przyszłym roku — za cały rok 2022 - będziemy mieć średnią inflację 7-8 proc.