Wciąż nie ma pewności, czy negocjatorom Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii uda się wypracować porozumienie, które legnie u podstaw umowy handlowej. Czasu jest coraz mniej, bo umowa musi zostać zawarta do końca tego roku.
Brytyjski premier Boris Johnson ostrzegł w czwartek, że istnieje "duża możliwość", iż porozumienie nie zostanie osiągnięte. Wezwał zarówno przedsiębiorstwa, jak i obywateli, aby właściwie przygotowali się do wyjścia z okresu przejściowego po brexicie, bo zmiany nastąpią tak czy inaczej - informuje PAP.
Zapewnił, że w dalszym ciągu będzie dążył do porozumienia i jest gotów jechać do Paryża czy Berlina, ale w jego opinii Unia Europejska nie wykazuje się odpowiednią elastycznością – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii.
- Wielka Brytania była niesamowicie elastyczna. Bardzo staraliśmy się robić postępy w różnych sprawach" - powiedział Johnson w pierwszych publicznych komentarzach po środowej rozmowie w Brukseli z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.
Przypomnijmy, że rozmowa ta odbyła się za pośrednictwem telefonu i została zakończona po 90 minutach, gdy stało się jasne, że w najtrudniejszych tematach przełomu nie będzie.
Głównymi punktami spornymi pozostały rybołówstwo i tzw. równe warunki gry, czyli żądanie UE, by Wielka Brytania dostosowywała się do przyszłych unijnych regulacji w takich sprawach jak prawa pracownicze, ochrona środowiska czy prawa konsumenckie.
Johnson zarzuca UE, że chce utrzymać Wielką Brytanię "zamkniętą" w swoim systemie prawnym, nakładając na nią kary w postaci taryf celnych, jeśli nie będzie się dostosowywała do unijnych regulacji.
Główni negocjatorzy obu stron, David Frost i Michel Barnier, mają się spotkać ponownie we wtorek. Scenariusz "bez porozumienia" wciąż jest do uniknięcia, choć rozmowy będą zapewne trwały do ostatniej chwili.