Jak podkreśla brytyjska stacja, wszelkie zmiany w przepisach imigracyjnych miałyby obowiązywać tylko przez ograniczony czas. Obowiązywałby limit liczby pracowników, którzy mogliby wjechać na Wyspy. By uspokoić bardzo napiętą sytuację w kraju, rząd planuje wydać na razie 5 tysięcy pracowniczych wiz tymczasowych.
Dostaną je głównie zagraniczni kierowcy ciężarówek. Na Wyspach przez braki kierowców notorycznie brakuje towarów w sklepach, ale nie tylko. Zaczyna również brakować benzyny i innych paliw napędowych. Na wielu stacjach tworzą się gigantyczne kolejki chętnych do tankowania.
Rząd uspakaja, że w rafineriach nie brakuje paliwa, ale nie ma go po prostu komu dowieść do dystrybutorów. Co chwilę powtarzane są apele, by ludzie nie tankowali benzyny na zapas do kanistrów, bo nie starczy jej dla innych użytkowników dróg.
Sytuacja zaczyna wymykać się już spod kontroli. Sainsbury's powiadomił, że z powodu zakłóceń w dostawach paliwa musiał tymczasowo zamknąć część swoich zakładów.
Z kolei BP podało, że z 1200 posiadanych stacji benzynowych 20 zostało już zamkniętych, a w stu kolejnych wystąpiły braki co najmniej jednego gatunku paliwa.
Wiele firm pozwala Brytyjczykom tankować tylko raz dziennie.
W piątek, 24 września, odbyło spotkanie członków brytyjskiego rządu w sprawie braku kierowców w Wielkiej Brytanii.
Jego tematem były bieżące kwestie związane z "łataniem dziur" na brytyjskim rynku pracy. Trwają prace nad programem, dzięki któremu możliwe będzie ułatwienie zagranicznym pracownikom podejmowania pracy w roli kierowców zawodowych.
Według brytyjskich mediów, premier Boris Johnson wyraźnie zaznacza, że zmiany w ramach tego programu byłyby tylko tymczasowe i bardzo ograniczone.
Dziennikarze pytają rząd, czy 5 tysięcy wiz tymczasowych rozwiąże problem, skoro na Wyspach brakuje ok. 100 tys. tylko samych kierowców. Tymczasem braki kadr odczuwają niemal wszystkie sektory gospodarki: od rolnictwa zaczynając, poprzez produkcję na usługach kończąc.
Jak podkreśla BBC, złagodzenie przepisów imigracyjnych będzie oznaczało polityczną kapitulację ze strony Torysów.
Co więcej, jeśli rząd zdecyduje się na wpuszczenie 5 tysięcy kierowców, to inne branże zaczną naciskać na dalsze rozluźnienie przepisów. A Partia Pracy i wszyscy przeciwnicy wyjścia z UE będą mogli powiedzieć premierowi Johnsonowi: "a nie mówiliśmy, że tak to się skończy!".