O sytuacji na rynku nieruchomości pisze polski "Forbes", który zauważa, że za metr kwadratowy najwięcej płaci się w Warszawie. W przypadku mieszkań metr kosztuje ponad 13,8 tys. zł (o niemal 1 tys. zł więcej niż w trzecim kwartale 2021 r.), a domu – 9,5 tys. zł (1,1 tys. zł więcej).
Jeżeli chodzi o mieszkania, to na drugim biegunie jest Gorzów Wielkopolski. Tam inwestor przeciętnie za metr kwadratowy płaci 6,1 tys. zł (o 1,2 tys. zł więcej niż przed rokiem). Co ciekawe, to w tym mieście właśnie najbardziej drożały mieszkania w ostatnim roku.
W przypadku domów najjaśniej na mapie Polski prezentują się Kielce – tam za metr kwadratowy zapłacić trzeba niecałe 5 tys. zł (więcej o 500 zł). Najbardziej zdrożały oferty w Rzeszowie (o ponad 1,4 tys. zł) oraz w Zielonej Górze (o blisko 1,2 tys. zł).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynek pierwotny wyhamuje, rynek najmu – niekoniecznie
"Forbes" powołuje się na badanie portalu nieruchomosci-online.pl i Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu o nastrojach pośredników. Wynika z niego, że agenci przewidują, że w najbliższych miesiącach mogą spaść ceny ofertowe domów (59 proc. opinii) oraz większych mieszkań (58 proc.).
Inaczej wyglądają nastroje w przypadku rynku najmu. W przypadku kawalerek połowa pytanych (50 proc.) spodziewa się dalszych wzrostów stawek. 38 proc. natomiast – stabilizacji wysokich czynszów. W przypadku większych mieszkań w to, że stawki w ciągu najbliższych miesięcy wzrosną, wierzy 46 proc. zapytanych, a w stabilizację – 40 proc.
W rozmowie z miesięcznikiem Alicja Palińska z działu analiz Nieruchomosci-online.pl zauważa, że do końca 2021 r. pozbywano się domów, przez co oferta skurczyła się niemal o połowę w porównaniu do 2019 r.
Natomiast od początku tego roku podaż systematycznie rośnie i mamy obecnie o 20 proc. więcej ofert domów niż jeszcze rok temu. Należy jednak podkreślić, że liczba ta od czerwca do końca października utrzymuje stały poziom, bez skoków podażowych – zauważa Alicja Palińska, cytowana przez "Forbesa".
Ceny mogłyby być jeszcze niższe?
W money.pl ostatnio informowaliśmy, że nareszcie można zaobserwować delikatne drgania na rynku nieruchomości i ceny w końcu spadają. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, spadki cen mogłyby być dużo wyższe, gdyby nie boom na rynku najmu i wakacje kredytowe.
– Gdyby nie było wakacji kredytowych, mogłoby naprawdę dojść do krachu na rynku nieruchomości. Wiele osób, którym rata wzrosła co najmniej dwukrotnie, mogłoby tego nie udźwignąć, co doprowadziłoby do fali wyprzedaży mieszkań – tłumaczył Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.