W lipcu i sierpniu Polska znajdowała się na drugim miejscu w niechlubnym rankingu krajów Unii Europejskiej, w którym wzrost cen był największy rok do roku. W letnich miesiącach wyprzedziły nas Węgry. Niestety we wrześniu ponownie "awansowaliśmy” na pierwsze miejsce w zestawieniu.
Średni poziom cen wzrósł w Polsce o 3,8 proc. w porównaniu z wrześniem ubiegłego roku, podał unijny urząd statystyczny Eurostat. To najgorszy wynik wśród wszystkich państw Unii Europejskiej.
Zobacz też: Klamka zapadła. Limity w sklepach
Co więcej oznacza to, że w Polsce ceny rosły we wrześniu ponad 12 razy szybciej niż wynosi unijna średnia (0,3 proc. ). Wprawdzie przed wakacjami Polska również zajmowała pierwsze miejsce w zestawieniu, jednak wtedy wzrost cen był u nas około pięć razy większy niż średnia unijna. Teraz różnice pogłębiły się i jeszcze bardziej odstajemy od średniej.
W Grecji, na Cyprze czy w Estonii ceny spadły średnio o odpowiednio: - 2,3 proc., - 1,9 proc. oraz - 1,3 proc. rok do roku. Jak już wspomniano, średnia inflacja dla wszystkich państw należących do Wspólnoty wyniosła 0,3 proc. Natomiast w strefie euro odnotowano deflację – ceny spadły o 0,3 proc.
Warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, mowa o średnim poziomie cen. W różnych kategoriach produktów czy usług wynik może odbiegać od średniej.
Po drugie, wyliczenia Eurostatu nieco różnią się od danych naszego urzędu statystycznego (GUS), który w czwartek podał, że ceny rosną w tempie 3,2 proc. rocznie. Różnice wynikają z metodologii (m.in. wag, jakie nadawane są poszczególnym rodzajom kupowanych przez konsumentów towarów i usług).