Cła na chińskie auta elektryczne w UE nie spodobały się w Pekinie. Agencja Reutera ujawniła, że władze w Pekinie zaleciły chińskim producentom samochodów, aby wstrzymali duże inwestycje w krajach europejskich, których rządy poparły nałożenie ceł.
Chińczycy planowali otworzyć własne fabryki w Europie. Czy teraz "odgryzą się", rezygnując z tych planów? Pierwsze decyzje już zapadły. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość Izery, która miałaby powstać w ścisłej współpracy z koncernem Geely. Ponadto Chińczycy mieliby też wykorzystać wolne moce fabryki w Jaworznie na rzecz produkcji własnych modeli.
Od rozmówców z branży motoryzacyjnej, którzy nie chcą jednak wypowiadać się pod nazwiskiem, słyszymy o dwóch możliwościach. Po pierwsze, polski rząd miał liczyć, że cła w UE skłonią Geely do wybudowania fabryki w Jaworznie. Po drugie, że rząd przed podjęciem decyzji w ogóle nie brał pod uwagę możliwych konsekwencji dla Izery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ElectroMobility Poland: fabryka w Polsce to dla Geely jedna z opcji
Spółka ElectroMobility Poland, pytana o polski głos "za" cłami, zastrzega, że nie może komentować spraw związanych z polityką międzynarodową państwa. - Nie mamy w chwili obecnej sygnałów, które w jakikolwiek sposób sygnalizowałyby zmianę podejścia naszego partnera. Jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami Geely - podkreśla Paweł Tomaszek, dyrektor ds. komunikacji i relacji zewnętrznych EMP.
- Jest to jeden z chińskich koncernów, które poszukują możliwości lokalizacji produkcji w Europie. Spółka współpracuje w ramach partnerstwa technologicznego z Geely od dwóch lat. Końcowe umowy mogą być podpisane po zapewnieniu kapitału rozwojowego dla spółki. Koncern realizuje własną strategię rozwoju w Europie, w ramach której obecność w Polsce jest jedną z możliwych opcji - dodaje Tomaszek.
Polski głos za ciosem w chiński przemysł
Za wprowadzeniem ceł na auta elektryczne z Chin zagłosowało 10 krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polska. Przeciwko były Niemcy, Węgry, Malta, Słowenia i Słowacja. Od głosu wstrzymały się Belgia, Czechy, Grecja, Hiszpania, Chorwacja, Cypr, Luksemburg, Austria, Portugalia, Rumunia, Szwecja i Finlandia. Dodatkowe cła w wysokości do 35,3 proc. weszły w życie od 30 października.
- Europejski przemysł motoryzacyjny wcale nie przyjął ceł na chińskie auta elektryczne z entuzjazmem. To jest miecz obosieczny. Za ich sprawą możemy więcej stracić w Chinach, niż zyskać w UE - mówił Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w wywiadzie dla money.pl.
Nie bez powodu Niemcy głosowały przeciw, bo tamtejsi producenci nie tylko sprzedają swoje auta w Chinach, ale produkują tam samochody przeznaczone na rynek europejski. Hiszpania wstrzymała się od głosu, a kraj ten brany jest pod uwagę jako lokalizacja dla fabryk chińskich producentów.
To właśnie w Hiszpanii chiński koncern Chery kupił dawną fabrykę Nissana i w listopadzie planował uruchomić produkcję swoich aut. Jednak tuż przed tym, gdy klamka w sprawie ceł zapadła, serwis Automotive News doniósł, że Chery planuje opóźnić start produkcji w Hiszpanii o rok.
Tanie samochody z Chin zalewają europejski rynek i z tej perspektywy stanowią zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA) wynika, że w 2019 r. auta chińskich marek stanowiły 0,4 proc. sprzedaży nowych "elektryków" w Unii Europejskiej. W 2020 r. udział ten wzrósł do 1,4 proc., w kolejnym do 1,7 proc., a na koniec 2022 r. osiągnął 3,7 proc. Według danych Komisji Europejskiej, w 2025 r. udział ten sięgnie 15 proc.
Ministerstwo Aktywów Państwowych umywa ręce
Nadzór nad spółką ElectroMobility Poland przejęło Ministerstwo Aktywów Państwowych. Zapytaliśmy resort, czy ewentualne reperkusje dla Izery były brane pod uwagę przed podjęciem decyzji ws. głosowania na temat ceł na auta elektryczne z Chin, a także o to, czy Geely nadal jest pożądanym przez Polskę partnerem dla tego projektu.
"Kwestie związane z wprowadzeniem ceł przez UE na pojazdy elektryczne produkowane w Chinach są poza zakresem działalności spółki ElectroMobility Poland. Wybór partnera do współpracy przy realizacji projektów spółki należy do jej władz" - czytamy w wymijającej odpowiedzi MAP na pytania money.pl.
W świat poszła także wypowiedź Jana Szyszki, wiceministra funduszy i polityki regionalnej, dla agencji Reutera, w której stwierdził, że "budowa fabryki z chińskim Geely Holding, spółką macierzystą producenta samochodów Volvo, która została wybrana jako partner do realizacji projektu w 2022 r., nie była idealnym rozwiązaniem".
Brak pieniędzy i daty to większy problem
Paweł Tomaszek przypomina, że "pierwotne założenia zakładały dokapitalizowanie EMP umożliwiające rozpoczęcie kolejnej fazy inwestycji jeszcze w 2023 r." Z wypowiedzi wynika, że projekt Izery jest obecnie w zawieszeniu z powodu braku pieniędzy - i to on stanowi największy problem.
W ramach rewizji Krajowego Planu Obudowy pieniądze, które miały być przeznaczone na Izerę przesunięto z części grantowej do pożyczkowej. Jak pisał "Business Insider", "w nowym harmonogramie KPO znalazły się daty, które mogą pogrzebać projekt polskiego samochodu elektrycznego". Podpisanie umów miałoby być możliwe dopiero pod koniec przyszłego roku, a wypłata 1 mld 114 mln euro dopiero w II kwartale 2026 r.
Według EMP "ewentualne podpisanie umowy inwestycyjnej w IV kw. 2025 r. uniemożliwia realizację projektu w założonych obecnie ramach, harmonogramie, a także z obecnymi partnerami biznesowymi, jak np. generalny wykonawca, których spółka pozyskała do współpracy".
Również Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM) uważa, że dalsze losy Izery zależą w tej chwili przede wszystkim od kolejnych decyzji polskiego rządu. Jako kluczową wskazują aktualizację terminów na wypłacenie spółce EMP finansujących inwestycję środków z KPO.
Obecne terminy, wyznaczone na połowę 2026 r.. oznaczają, że niezbędne środki trafią do Izery za późno. I to właśnie może być czynnik, który skłoni Geely do relokacji inwestycji, zwłaszcza że uruchomieniem fabryki koncernu u siebie poważnie zainteresowana jest Hiszpania - mówi money.pl Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.
Jego zdaniem Geely i tak otworzy fabrykę w Europie, która da miejsca pracy i stworzy łańcuch dostawców. Dlatego PSNM apeluje do rządu o przyspieszenie wypłaty środków dla spółki ElectroMobility Poland oraz przyjęcie przepisów, które umożliwią zaangażowanie się w inwestycję przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - bo to on ma odpowiadać za wypłatę środków finansowych na rzecz spółki.
Nie wydaje się przy tym prawdopodobne, żeby strona chińska zamierzała wycofać się ze współpracy wyłącznie z powodu nałożenia nowych ceł. Dotychczasowa reakcja Chin na wdrożone taryfy była powściągliwa. Chińskim producentom zależy przede wszystkim na umocnieniu swojej pozycji na europejskim rynku, gdzie mogą liczyć na wysokie marże - podkreśla Wiśniewski.
Również Jakub Faryś z PZPM uważa, że ewentualne działania odwetowe Pekinu nie będą wymierzone bezpośrednio w rynek i przemysł motoryzacyjny. - Już są reperkusje wobec eksportu do Chin brandy, zapewne dotkną też innych branż. A to będą miliardy euro strat. Wtedy okaże się, że do Komisji Europejskiej stoi kolejka najbogatszych Europejczyków, którzy powiedzą: nie chcemy, aby nasze firmy ginęły za samochody elektryczne - stwierdził w wywiadzie dla money.pl.
Biuro prasowe koncernu Geely nie odpowiedziało na naszą prośbę o kontakt ws. pytań o cła i dalsze zaangażowanie w projekt Izery.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl