Domek na kółkach? Firmy przekonują, że to nie tylko pomysł dla kempingów czy ośrodków wakacyjnych. I że w mobilnych domkach można mieszkać cały rok.
Firma DMK Budownictwo spod Białegostoku domki na kółkach głównie eksportuje - na przykład do Skandynawii. Jej przedstawiciele przekonują, że skoro z systemów dociepleń są zadowoleni Norwegowie czy Szwedzi, to będą optymalne również i dla Polaków - nie tylko latem.
DMK sprzedaje rocznie około 100 domków mobilnych. Oczywiście nie wszyscy chcą mieszkać w nich na stałe. W firmie słyszymy, że wielu kupujących chce mieć wakacyjne lokum w jakimś zielonym, ustronnym miejscu z dala od tłocznych ośrodków i dużych hoteli, a w dobie koronawirusa ten trend stał się jeszcze wyraźniejszy.
W Eco Mobile Home spod Warszawy dowiadujemy się, że owszem, klientów wakacyjnych jest sporo. - Jednak widzimy też wyraźny trend, że ludzie szukają alternatywy dla tradycyjnego budownictwa - mówi przedstawiciel firmy. DMK też przyznaje - rośnie liczba takich zapytań.
"Bo nie chcą wchodzić na siódme piętro"
Skąd pomysły, by zamieszkać w domu na kółkach? Na pewno kluczową rolę gra cena. W DMK za 100 tys. zł można mieć w pełni wyposażony dom o wymiarach 10 na 3,5 metra. Eco Mobile Home sprzedaje zwykle domy za ok. 125 tys. zł, choć oczywiście wiele zależy od wyposażenia czy metrażu.
Przedstawiciele branży tłumaczą, że dla wielu klientów taki dom to ucieczka przed kredytem: albo nie chcą się zadłużać, albo nie mogą, bo nie mają zdolności kredytowej. Jednak są i inne motywacje.
- Na przykład mieliśmy klienta, który nie wyobrażał sobie wchodzenia codziennie na 7. piętro bloku - uśmiecha się przedstawicielka jednej z firm. Inni z kolei tłumaczą, że chcą mieć dom wolnostojący, ale nie potrzebują dużego metrażu. Są i tacy, którzy wybierają mały domek ze względów ekologicznych.
Profil nabywców jest więc zróżnicowany, jeśli chodzi o motywację. Co jednak ciekawe, dość zbliżony wiekowo. Zwykle decydują się albo ludzie bardzo młodzi, albo ci starsi. Najrzadziej na taki zakup decydują się ludzie w średnim wieku, zwłaszcza jeśli mają dzieci.
Wnętrze domu na kołach. Teoretycznie można tam zamieszkać z dziećmi, choć mało kto się na to decyduje
Łatwo przewieźć, łatwiej sprzedać
Przedstawiciele firm opowiadają, że głównym założeniem domku mobilnego jest to, że nie trzeba go na miejscu montować. Firmy zapewniają zazwyczaj dostawę w dowolne miejsce w kraju. DMK przekonuje, że przywieziony domek może być po 24 godzinach podłączony do mediów i gotowy do zamieszkania.
Zwykle do transportu wystarczy laweta, choć czasem - np. na trudno dostępnym terenie - niezbędny jest dźwig.
Klient może oczywiście stosunkowo łatwo przetransportować swój domek - teoretycznie więc nie powinno być problemów z szybką przeprowadzką. Firmy precyzują jednak, że nazwa "dom na kółkach" jest zwykle myląca. Bo po tym, gdy domek trafia na wybrane miejsce i zjeżdża z lawety, osie z kołami są zazwyczaj demontowane. Pozostają jednak u klienta. Sam dom stoi z kolei najczęściej na betonowych blokach.
Dom nie jest uzależniony od jednej lokalizacji, łatwiej go zatem sprzedać. - Rynek używanych domów mobilnych naprawdę w Polsce kwitnie - słyszymy w Eco Mobile Home. W sprzedaży takich obiektów wyspecjalizowały się już zresztą niektóre firmy, na przykład DM Poland. W ofercie jest w tej chwili kilka obiektów - na przykład nieduży domek z dwoma sypialniami i pełnym wyposażeniem można mieć za niecałe 37 tys. zł.
Również na znanych serwisach internetowych pojawia się coraz więcej ofert. Są takie i za ok. 20 tys., choć widać, że mają już swoje lata.
Nie jest jednak tak, że domek mobilny można postawić gdziekolwiek, bez formalności. Postawienie domku do 35 metrów kwadratowych trzeba zgłosić do gminy. Większe wymagają pozwolenia na budowę. - Niestety, polskie prawo traktuje je jako obiekty budowlane. Naszym zdaniem niesłusznie, ale co zrobić - mówią nam przedsiębiorcy.
Czy klienci zgłaszają? - My za każdym razem przypominamy o tym obowiązku. Ale czy to zrobią, to już pozostaje w gestii klientów - mówi nam przedsiębiorca wytwarzający takie domy. - Powiem tak: gdyby rozpoczęły się jakieś poważne kontrole, to 80 proc. domków na Mazurach trzeba by było wywozić - uśmiecha się inny.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie