Pożar na Rodos doprowadził do największej ewakuacji w historii Grecji. Duża część ewakuowanych to turyści, w tym Polacy, którzy w lipcu zdecydowali się wybrać ten popularny wakacyjny kierunek.
Fale upałów zagrożeniem dla turystów w całej Europie
Na położoną na Morzu Śródziemnym, wyjątkowo malowniczą wyspę Rodos, oprócz porównywalnych z polskim morzem cen turystów przyciągają starożytne zabytki i gwarancja świetnej pogody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogoda na Rodos jest jednak w ostatnim czasie aż za dobra. Utrzymujące się upały w lipcu wywołały niespotykaną falę pożarów. Nie jest to jednak wyjątek, tylko raczej początek trendu, który może na dobre przegonić turystów z greckiej wyspy.
Nie tylko zresztą z niej. W lipcu ze względu na ekstremalnie wysoką temperaturę zamknięto już dla turystów Akropol, gdy temperatura na nasłonecznionym wzgórzu momentami sięgała nawet 48 stopni Celsjusza.
Podobny upał panował na włoskiej Sardynii, gdzie przeciwko upałowi zbuntowały się nawet telefony komórkowe, które wyświetlały swoim właścicielom ostrzeżenie, że przed użyciem muszą zostać schłodzone.
W środku lipca prawie padł tam absolutny rekord europejskich temperatur (48,8 stopni Celsjusza odnotowane w sierpniu 2021 r. na Sycylii). W wyniku tej fali upałów we Włoszech odnotowano też ofiary śmiertelne. 84-letnia kobieta zmarła z gorąca w samochodzie, a 44-letni mężczyzna z tego samego powodu zmarł, malując pasy na przejściu dla pieszych.
Czerwiec 2023 r. były najcieplejszym czerwcem na planecie Ziemia, odkąd zbierane są dane, czyli od 1850 r., lipiec najprawdopodobniej zostanie najcieplejszym lipcem, a 2023 r. – najcieplejszym rokiem. Pozostałe miejsca w czołówce najcieplejszych lat okupują lata z ostatnich dwóch dekad.
Zmiany klimatu zamienią popularne kurorty w pustynie
Jak zauważa agencja Bloomberga, nieuchronne zmiany klimatu zamienią wiele popularnych obecnie kierunków turystycznych wycieczek w miejsca, w których nie da się latem wytrzymać.
Badanie z 2019 r. prognozuje, że w 2050 r. pod względem pogody Madryt będzie przypominał tę obecnie panującą w marokańskim Marrakeszu, Londyn będzie bardziej jak dzisiejsza Barcelona, a Sztokholm – jak Budapeszt.
To zmiana na astronomiczną skalę dla europejskiej branży turystycznej, której wkład w ekonomię poszczególnych regionów szacuje się na 2,1 bln dol. tylko w zeszłym roku. Całkowicie zmienią się wzorce wakacyjnych podróży, co będzie sporym ciosem przede wszystkim dla krajów Europy Południowej – zauważa Bloomberg.
Obecnie turystyka stanowi 14,9 proc. PKB Grecji, 9,1 proc. PKB Włoch i 8,5 proc. PKB Hiszpanii (dane z 2021 r.). Załamanie się turystyki będzie więc dla nich gigantycznym problemem, ale na pewno nie jedynym, gdy letni upał zacznie zagrażać życiu i zdrowiu mieszkańców.
Negatywne skutki globalnego ocieplenia nie ominą także Polski
Radość z tego, że część z tych turystów przeniesie się nad Bałtyk, też może być nie tylko nie na miejscu, co w ogóle nieuzasadniona. Dla samego Morza Bałtyckiego wzrost temperatur będzie oznaczać mniejsze zasolenie i mniej tlenu, a więcej – sinic i glonów. Do tego czasu też, jeśli nie zostaną poczynione odpowiednie inwestycje, duża część naszego obecnego wybrzeża znajdzie się pod wodą.
Ocieplenie klimatu uderzy także m.in. w polskie rolnictwo, a zagrożeniem w dużych miastach mogą być tzw. wyspy ciepła.
Naukowcy nie mają żadnych wątpliwości, że trwające globalne ocieplenie ma jeden powód. To spalanie paliw kopalnych (np. węgiel i ropa) przez człowieka, który do naturalnego obiegu gazów cieplarnianych w przyrodzie dodaje ilości zakłócające poziom równowagi.
Grozi nam planetarny kryzys. Zagrożone 3 mld ludzi
Obecnie znajdujemy się blisko granicy, po której przekroczeniu nie będzie odwrotu i zagrożone może być nawet istnienie cywilizacji. Nawet jeśli ludzkość podjęłaby bardziej zdecydowane kroki z dnia na dzień i osiągnęła neutralność klimatyczną do 2050 r., czekają nas dekady kolejnych rekordów temperatur, zanim sytuacja zacznie powracać do normy.
Jeśli z kolei dalej będziemy emitować gazy cieplarniane na tym samym poziomie co obecnie, to do 2070 r. w strefach nienadających się do zamieszkania znajdą się obszary, na których obecnie mieszka około 3 mld ludzi.