"Druzgocące skutki" obostrzeń. Chaos w podróżowaniu będzie trwał miesiącami

Z powodu wprowadzonych w czasie pandemii ograniczeń w podróżowaniu w Europie zwolnionych zostało ponad 100 tysięcy pracowników obsługi naziemnej lotnisk. Teraz, kiedy restrykcje zostały zniesione, ludzie natychmiast masowo wrócili do latania. Jednak lotniska nie są w stanie równie szybko znaleźć pracowników, którzy nadążą z obsługą pasażerów. Z tego powodu w Europie odwoływane są setki lotów dziennie. Prezes lotniska Heathrow przyznaje, że szybko się to nie skończy.

Kolejki na lotnisku Heathrow, 1 czerwca. Zdaniem prezesa tego portu lotniczego chaos na lotniskach będzie trwał miesiącami
Kolejki na lotnisku Heathrow, 1 czerwca. Zdaniem prezesa tego portu lotniczego chaos na lotniskach będzie trwał miesiącami
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2022 Getty Images
oprac. TOS

- Potrzeba będzie od 12 do 18 miesięcy, aby branża odzyskała całą swoją przepustowość do poziomu sprzed pandemii, i to nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w całej Europie - ocenił w piątek w rozmowie ze Sky News John Holland-Kaye, prezes największego brytyjskiego lotniska, londyńskiego Heathrow.

Łatwiej zwolnić niż zatrudnić

- Nie powinniśmy być zaskoczeni wyzwaniami, przed jakimi stoi branża lotnicza. Przez dwa lata większość polityków i opinii publicznej wzywała do zamknięcia granic, co przyniosło druzgocące skutki. W całym sektorze zlikwidowano miejsca pracy dla bardzo wykwalifikowanych pracowników, co oznacza, że jako branża musimy ponownie zatrudnić pracowników i przeszkolić ich, aby byli w stanie obsługiwać pasażerów, a to wymaga czasu - przekonywał Holland-Kaye.

Jak wyliczył, przed pandemią COVID-19 jako obsługa naziemna w całej Europie zatrudnionych było 250 tys. osób, a teraz jest to około 120 tys. - Widać więc, jaka skala rekrutacji jest konieczna - skomentował prezes Heathrow.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Wysokie kary za brak ubezpieczenia. "Nie opłaca się jeździć bez OC"

Braki kadrowe w służbach naziemnych lotnisk - w tym wśród pracowników zajmujących się obsługą bagaży, ochroną i sprzątaniem, jak również wśród załóg samolotów - są główną przyczyną trwających na wielu europejskich lotniskach protestów, czego efektem jest duża liczba odwoływanych i opóźnionych lotów.

Tylko w Wielkiej Brytanii z powodu zbyt małej liczby personelu linie British Airways i easyJet musiały ostatnio odwoływać po sto lotów dziennie. Pojawiają się głosy, że winny temu stanowi rzeczy jest nie tylko koronakryzys.

Brytyjczycy żałują brexitu

Burmistrz Londynu Sadiq Khan uważa, że problemy z opanowaniem obecnego chaosu na Wyspach są też pokłosiem brexitu. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE utrudniło bowiem zatrudnianie pracowników tymczasowych - a ci bardzo by się teraz przydali. Branża chce więc, by rząd uprościł procedury ich zatrudniania.

Jednak sekretarz transportu Grant Shapps nie zgadza się z tezą Khana. Winą za kolejki i odwołane loty obarcza linie lotnicze, które w czasie pandemii zwolniły zbyt dużo personelu, a po poluzowaniu restrykcji nie przewidziały, że tak wiele osób od razu wróci do podróży samolotami - tłumaczy portal Euronews.

Źródło artykułu:PAP
transportkoronawiruslotniska

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (237)