Nie tylko dwie "dwórki" - jak o najbliższych współpracownicach prof. Adama Glapińskiego pisze "Gazeta Wyborcza" - są w NBP. W Narodowym Banku Polskim osób związanych z PiS, polityką lub politykami PiS jest więcej. I to również na kierowniczych stanowiskach. Lepiej zatem mówić nie o dwórkach, a o... dworze - o ile chcemy trzymać się tej konwencji. Przyjrzeliśmy się części współpracowników prof. Glapińskiego i ich przeszłości.
Z Młodzieży Wszechpolskiej do NBP
I tak w departamencie audytu wewnętrznego szefem jest Piotr Głowacki. Zadania? Całkiem jasne, czyli kontrola pracy Narodowego Banku Polskiego. Przeszłość Głowackiego jest znana i śmiało można powiedzieć - burzliwa, głównie w kontekście poglądów politycznych. Do Narodowego Banku Polskiego trafił wprost z Młodzieży Wszechpolskiej w połowie 2017 roku.
O sprawie pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Głowacki przed pracą w NBP odpowiadał za organizację protestów przeciw imigrantom i z resztą zarządu MW promował się hasłem: "All different, all white". W Młodzieży Wszechpolskiej był wiceprezesem (od 2016 roku). Nieobca była mu polityka, nieobce były mu marsze.
Głowacki kilkukrotnie próbował dostać się do polityki: Parlamentu Europejskiego, samorządu i Sejmu. Stanowisko próbował zdobyć początkowo z ramienia Ruchu Narodowego. Potem, gdy starał się o mandat radnego, kandydował z komitetu wyborczego "Masz wybór!", który założył jego ojciec Marek Głowacki (były członek PiS i działacz Klubu Gazety Polskiej). Natomiast zostać posłem próbował, kandydując z listy Kukiz’15.
- Narodowy Bank Polski w procesie zatrudnienia kieruje się wyłącznie merytorycznym przygotowywaniem kandydata oraz zasadami wynikającymi z przepisów prawa. Dotyczy to także podlegających ochronie prawnej kwestii światopoglądowych, w tym m.in. przekonań politycznych czy praktyk religijnych. Zgodnie z obowiązującymi przepisami pracodawca zobowiązany jest do przeciwdziałania dyskryminacji w zatrudnieniu - tak zatrudnienie Głowackiego tłumaczyło biuro prasowe w 2017 roku. O sprawie pisała Karolina Rogaska - materiał do przeczytania tutaj.
O tym, że Głowacki został szefem departamentu audytu wewnętrznego w NBP poinformował jako pierwszy "Dziennik Gazeta Prawna".
Wieloletni współpracownicy Lecha Kaczyńskiego
Departament edukacji i wydawnictw to z kolei działka Anny Kasprzyszak. Prywatnie jest byłą małżonką Mariusza Kamińskiego, koordynatora ds. służb specjalnych oraz matką Kacpra Kamińskiego. "Fakt" kilka miesięcy temu informował, że młody Kamiński pracuje w Banku Światowym w Waszyngtonie.
Kasprzyszak do Narodowego Banku Polskiego trafiła z Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. W latach 2015 - 2017 pełniła tam funkcję dyrektora biura do spraw Narodowej Rady Rozwoju. Jak możemy przeczytać na stronie Kancelarii, Kasprzyszak "uczestniczyła w wielu kampaniach politycznych" oraz jest członkiem Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
I ta ostatnia działalność Kasprzyszak nie powinna dziwić. Była wieloletnim współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego. Blisko dwadzieścia lat temu była rzecznikiem w Ministerstwie Sprawiedliwości (gdy ministrem był Lech Kaczyński). Później na cztery lata trafiła do stołecznego ratusza, również na stanowisko rzecznika prasowego, i również w okresie prezydentury Kaczyńskiego. Od 2006 roku do 2010 pracowała w Kancelarii Prezydenta, gdzie była dyrektorem biura prasowego Lecha Kaczyńskiego.
Twórca programu gospodarczego PiS
Warto wymienić również Ireneusza Dąbrowskiego, który w tej chwili jest redaktorem naczelnym czasopisma naukowego "Bank i Kredyt", wydawanego przez Narodowy Bank Polski. Dąbrowski jest byłym wiceministrem skarbu państwa. Stracił stanowisko w 2007 roku, jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Za co? Jak wówczas pisały media, "irytował wszystkich". Najbardziej związkowców ze spółek skarbu państwa, które akurat Dąbrowski nadzorował. I tak związkowcy z KGHM byli wściekli z powodu pomysłów przeznaczenia zysku koncernu na liczne cele - niekoniecznie związane z miedziowym gigantem. Związkowcy z LOT mieli za złe forsowanie na szefa tej spółki "człowieka Dąbrowskiego". Urządzili nawet pikietę pod resortem, a samego Dąbrowskiego ochrzcili mianem "Łukaszenki" i wręczyli bilet do Mińska.
Polityk PO Aleksander Grad, który w tamtym czasie był szefem sejmowej komisji skarbu państwa, komentował, że Dąbrowski "niekompetencję maskował butą i arogancją". A nawet członkowie PiS w rozmowie z mediami mówili, że "brakowało mu umiejętności taktycznego rozgrywania spraw", choć podkreślali inteligencję i umiejętności. Miał mu za to umykać "pierwiastek ludzki".
"Gazeta Wyborcza" w tamtym czasie pisała, że powody odwołania Dąbrowskiego to "kolesiostwo" i "mnożenie konfliktów". Ireneusz Dąbrowski do zarzutów się nie odnosił publicznie, ale sam złożył rezygnację. Przyjął ją... premier Jarosław Kaczyński. Po latach Dąbrowski trafił do Narodowego Banku Polskiego, stanowisko redaktora naczelnego objął w 2018 roku.
W 2004 kandydował bez powodzenia do Parlamentu Europejskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości. "Gazeta Wyborcza" sprzed dekady dowodziła, że Dąbrowski (wtedy 33-letni pracownik SGH) był współtwórcą programu gospodarczego PiS na lata 2005 -2007. Ireneusz Dąbrowski miał również brać udział w tworzeniu listy osób, które mogą w rządzie PiS obejmować stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. Jest profesorem nadzwyczajnym SGH. Wykładał także w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie.
Redakcja "Bank i Kredyt" podlega pod departament komunikacji i promocji, którym kieruje Martyna Wojciechowska. To ona przez "GW" nazwana była prześmiewczo jedną z "dwórek".
Z ratusza do banku
Istotny departament kadr jest pod wodzą Walerii Mermer-Kowalskiej. Do Narodowego Banku Polskiego trafiła za kadencji Sławomira Skrzypka (nieżyjącego już prezesa NBP, wybranego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości). Waleria Mermer-Kowalska była szefową biura kadr w stołecznym ratuszu w momencie, gdy rządził tam Lech Kaczyński. Z pracy wymiotła ją reorganizacja urządzona przez Platformę Obywatelską w 2006 roku. Była jedną z pierwszych, która pożegnała się z pracą po przyjściu Hanny Gronkiewicz-Waltz. Przez pewien czas pracowała w PKP Polskie Linie Kolejowe. W NBP pojawiła się wraz z prof. Adamem Glapińskim.
O innej dyrektor dowiedzieliśmy się za sprawą nagranej rozmowy miliardera Leszka Czarneckiego i byłego już szef KNF Marka Chrzanowskiego. - Tam gdzieś we Wrocławiu ona reklamowała rajstopy. 20 lat temu była modelką - słychać na nagraniach. Mowa o Kamili Sukiennik, która ma dyrektorską pensję, pracuje w gabinecie prezesa NBP, a do tego zasiada w radzie nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych.
Warto pamiętać, że w sumie w Narodowym Banku Polskim funkcjonuje 25 departamentów. NBP zatrudnia blisko 3 tys. pracowników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl