Radykalne zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych do 2040 roku to na razie zalecenie. Proponowane przez Komisję Europejską zmiany w harmonogramie osiągnięcia celów klimatycznych wymagają zatwierdzenia przez kraje członkowskie i Parlament Europejski.
Nie ulega jednak wątpliwości, że determinacja Brukseli w temacie walki ze zmianą klimatu widoczna jest gołym okiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zeroemisyjna Europa. Bruksela ma nową propozycję
Przypomnijmy, że do 2030 r. emisja CO2 ma być zredukowana o 55 proc., a do 2050 r. Unia Europejska ma osiągnąć neutralność klimatyczną.
Nie brakuje głosów, według których tempo zmian jest za szybkie. W money.pl jako jedni z pierwszych pisaliśmy o sceptycznym podejściu polskiego rządu do propozycji KE.
Musimy wypełnić te cele, które są przed nami stawiane w bliskiej perspektywie. Warunki ekonomiczne i rzeczywistość gospodarcza są takie, że na dziś nowy cel klimatyczny na 2040 rok proponowany przez KE, przede wszystkim jeśli chodzi o przemysł, jest bardzo trudny do zrealizowania - mówi nam Miłosz Motyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
- Na razie chcemy wypełnić cele do 2030 roku, przeprowadzić inwestycje przez różne programy, jeśli chodzi o gospodarstwa domowe, o energetykę. Wtedy ocenimy możliwości osiągnięcia celu. Tu będzie potrzeba dodatkowych środków ze strony KE. Zdajemy sobie sprawę, że cel dla całej UE jest wspólny, ale punkt startu dla każdego kraju jest inny - dodaje.
Wiceszefowa MKiŚ Urszula Zielińska na konferencji prasowej we wtorek podkreśliła, że polski rząd z KE będzie negocjować twardo. W ocenie resortu klimatu nasz kraj potrzebuje pomocy przy realizacji unijnej polityki klimatycznej, czy w walce z ubóstwem energetycznym, a jest ono dwukrotnie wyższe niż w pozostałych państwach UE. Wiceminister przypomniała, że polska energetyka nadal oparta jest o paliwa kopalne.
Zielińska zauważyła też, że UE mogłaby przyjąć nowy cel redukcyjny dopiero na konferencji klimatycznej ONZ pod koniec 2025 r. - Jest dużo czasu na konsultacje - przekonywała wiceminister.
Polacy w kropce
Na dyskusję nad zaleceniami KE czasu być może jest dużo, ale na podjęcie decyzji o tym, czym ogrzewać dom przez najbliższe lata, jest go już mniej. Polacy mają prawo czuć się zakłopotani. Najpopularniejszym źródłem ciepła pozostają kotły na gaz, które emitują nawet połowę mniej dwutlenku węgla niż piece węglowe. To jednak wciąż tysiące kilogramów CO2 wysyłanych w powietrze w ciągu roku w przeliczeniu na jedno gospodarstwo domowe.
Cel KE wydaje się bardzo ambitny. Jestem przekonany, że wiele państw Unii nie będzie w stanie go wykonać. On powinien być elastyczny, pod warunkiem że państwa członkowskie przedstawia propozycję działań redukujących emisję CO2 - tłumaczy w rozmowie z money.pl Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP).
Będące alternatywą pompy ciepła wciąż czekają na pilne regulacje w zakresie przepisów. Rynek wymaga interwencji, co przyznaje sama branża. Trzeci kwartał 2023 r. przyniósł znaczący spadek liczby sprzedanych pomp ciepła względem analogicznego okresu roku 2022 - wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Pomp Ciepła (EHPA).
Tylko dwa spośród dziesięciu analizowanych krajów zanotowały wzrost popularności tych urządzeń. To Niemcy i Holandia, w przypadku których mowa o wzroście kolejno o 60 proc. i 25 proc. W raporcie nie uwzględniono jednak Polski. Urządzenia te zdecydowanie zyskały u nas na popularności w pewnym momencie. W 2022 r. sprzedaż pomp ciepła w Polsce wzrosła o 120 proc. rok do roku. Jednak w lipcu ubiegłego roku Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) prognozowała spadek sprzedaży pomp ciepła nad Wisłą o 20-30 proc.
- To nie jest kwestia uspakajania czy straszenia ludzi, którzy budują domy. Trzeba edukować. Przykład pomp ciepła jest ważny, bo pokazuje, że trzeba było od razu zadbać o odpowiednie pomocowe programy. Pompa ciepłą ma rację bytu, ale w przypadku ocieplonego budynku - podkreśla Szymczak. Na pytanie, czy zatem rządzącym pozostała już tylko edukacja obywateli, odpowiada, że to nie jedyny instrument.
Ludzie przecież cały czas myślą o budowie domów. Ci, którzy już je zbudowali, muszą mieć ułatwioną procedurę termomodernizacji. Na działania edukacyjne wsparte pomocą finansową nigdy nie jest za późno. Nie straszyłbym przepisami unijnymi: rekomendacje dotyczące nowego limitu emisji CO2 to dopiero początek drogi negocjacyjnej - zaznacza szef IGCP.
Oszuści na rynku pomp ciepła
Boom na pompy ciepła w ostatnich latach spowodował, że na rynku pojawiło się wielu nieuczciwych sprzedawców. Stosowane przez nich praktyki, zdaniem firm działających od wielu lat w tym sektorze, popsuły rynek.
Wiele firm montujących pompy zakładanych było tylko po to, by zarobić na dotacjach w ramach rządowego programu Czyste Powietrze, a potem zniknąć. Założenia rozwiązania niestety to ułatwiają. Zgodnie z nimi, najgorzej uposażone rodziny mogą otrzymać nawet 100 proc. wsparcia do instalacji pompy ciepła, nie wykładając na ten cel żadnych pieniędzy. Nieuczciwe firmy to wykorzystują, instalując najtańsze w zakupie i zarazem najdroższe w eksploatacji pompy ciepła, które są sprowadzone z Chin, nie zapewniając przy tym często żadnego serwisu.
W efekcie w domach wielu Polaków instalowane są często nieprzebadane urządzenia, niedostosowane do parametrów budynków. A właściciele nieruchomości - zamiast spodziewanych oszczędności - otrzymują coraz wyższe rachunki.
- Samo wprowadzenie zmian niewiele zmieni, kluczowe będzie ich wykonanie. Dopiero wówczas okaże się, czy to będzie miało jakiś wpływ na rynek. Na razie nikt nie wie, na jakich zasadach będzie odbywać się sprawdzanie instalowanych urządzeń - mówił nam w połowie stycznia Piotr Ordon z firmy Ekoryniec, zajmującej się sprzedażą pomp ciepła.
Ciepło w domu. Co się najbardziej opłaca?
Czym więc ogrzewać dom w obliczu dokręcania przez Brukselę klimatycznej śruby? W ocenie Jakuba Wiecha z portalu Energetyka24, nie ma uniwersalnej rady. - Trzeba wziąć pod uwagę indywidualne możliwości infrastrukturalno-organizacyjne - tłumaczy.
- Da się obniżyć ceny ciepła za pomocą paneli fotowoltaicznych, za pomocą infrastruktury związanej z działaniem taryf dynamicznych - urządzeń, które będą pracować, kiedy na rynku będzie tani prąd. Można rozważyć też pozainfrastrukturalne sposoby, np. bycie tzw. prosumentem wirtualnym, kiedy nabywamy udziały w źródle pracującym daleko od naszej posesji. Do tego można dołączyć ocieplenie domu. Zauważmy, że już teraz na rynku jest sporo programów, które dają możliwość wymiany źródła ciepła i jednoczesnej termomodernizacji - podpowiada Wiech.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl