Artykuł Grzegorza Siemionczyka, głównego analityka money.pl, jest wprowadzeniem do dyskusji w ramach piątej edycji projektu #RingEkonomiczny money.pl. Tematem przewodnim tej batalii na argumenty jest polityka klimatyczna UE i jej wpływ na konkurencyjność europejskiej gospodarki. Do udziału w dyskusji zaprosiliśmydr hab. Dorotę Niedziółkę i dr hab. Waldemara Rogowskiego, profesorów Szkoły Głównej Handlowej, oraz dr hab. Jacka Tomkiewicza, profesora Akademii Leona Koźmińskiego.
Unijna polityka klimatyczna jest realizowana już od dekad (system handlu uprawnieniami do emisji Co2, znany jako ETS, powstał już w 2005 r.), ale budzi coraz więcej kontrowersji. Jednym z powodów jest kryzys energetyczny z ostatnich lat. Skok cen energii, spowodowany w dużej mierze sytuacją na globalnych rynkach surowców, został spotęgowany przez zwyżkę notowań do emisji Co2. To z kolei przyczyniło się do osłabienia koniunktury w Europie w czasie, gdy gospodarka USA kwitła.
Narastające na Starym Kontynencie poczucie, że UE przegrywa konkurencję z USA i Chinami, wzmocnił opublikowany we wrześniu raport Mario Draghiego, w którym były prezes Europejskiego Banku Centralnego i były premier Włoch diagnozował słabnącą konkurencyjność UE. Łatwo o wniosek, że ambicje klimatyczne Brukseli, podbijając koszt energii i wprowadzając nowe warstwy regulacji, tej konkurencyjności nie sprzyjają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krótkoterminowe koszty, długoterminowe korzyści?
Czy rzeczywiście unijna polityka klimatyczna osłabia konkurencyjność europejskiej gospodarki? Odpowiedzi na to pytanie szukamy w piątej edycji projektu #RingEkonomiczny money.pl. Punktem wyjścia jest ankieta, w której udział wzięło 45 ekonomistów z uczelni, think-tanków, organizacji biznesowych i instytucji finansowych.
Wyniki tej sondy sugerują, że gdyby za politykę klimatyczną UE odpowiadali polscy ekonomiści, zaprojektowaliby ją inaczej. Wyraźna większość uczestników, 60 proc., zgodziła się z tezą, że Zielony Ład ma negatywny wpływ na konkurencyjność unijnej gospodarki. Niespełna 29 proc. było przeciwnego zdania. Ale, wbrew pozorom, nie oznacza to, że ekonomiści są w większości zdeklarowanymi przeciwnikami polityki klimatycznej. Świadczy o tym choćby niewielki odsetek osób (8,9 proc.), które mają silne przekonanie co do tego, że ambicje klimatyczne UE są szkodliwe dla gospodarki. Ponadto, wielu spośród ankietowanych uważa, że przeciwdziałanie zmianom klimatu jest niezbędne, nawet jeśli kosztowne. Inni z kolei zakładają, że Zielony Ład, choć ma dzisiaj negatywne skutki uboczne, na dłuższą metę się Europie opłaci.
Ten ostatni wniosek jest spójny z ustaleniami zespołu Draghiego. Raport sygnowany przez byłego prezesa EBC zawiera plan równoczesnego zwiększenia konkurencyjności i dekarbonizacji europejskiej gospodarki. Oba cele są ściśle powiązane. Unia Europejska jest dziś największym na świecie importerem gazu ziemnego. Zielona transformacja to warunek zdobycia niezależności energetycznej, co jest jedyną nadzieją na trwałe obniżenie cen energii. Po drugie, choć inne duże gospodarki nie realizują tak ambitnej polityki klimatycznej, jak UE, zmierzają w podobnym kierunku. Europa ma więc szanse zbudować przewagę konkurencyjną w dziedzinie szeroko rozumianych zielonych technologii.
Wystarczy usunąć "błędy i wypaczenia"
- Kluczowy problem wynikające z unijnej polityki klimatycznej to wzrost cen energii, który wpływa na koszty produkcji oraz podnosi ceny towarów i usług, co zmniejsza zdolność europejskich firm do konkurowania z przedsiębiorstwami spoza UE. Dodatkowo, nadmiar regulacji i ambitne cele dotyczące redukcji emisji Co2 wprowadzają obciążenia administracyjne, które wymagają dużych nakładów inwestycyjnych, zwłaszcza w sektorach energetycznym i przemysłowym. Te zmiany prowadzą do deindustrializacji, przenoszenia produkcji do regionów z mniej restrykcyjnymi regulacjami lub kupowania produktów od krajów, które nie muszą ponosić takich kosztów. USA ma gaz łupkowy i sprzedaje go nam. Chiny nadal używają nieodnawialnych źródeł energii i sprzedają nam wszystko czego potrzebujemy do dekarbonizacji - przekonuje Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku i pracownik naukowy na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.
Wielu uczestników naszej sondy wskazuje jednak, że to nie Bruksela i jej klimatyczne regulacje są źródłem wysokich cen energii w Europie. - Hurtowe ceny energii elektrycznej w krajach UE wyznaczane są przez koszt produkcji najdroższej elektrowni, której praca jest konieczna dla zaspokojenia popytu (merit order). Na ogół są to elektrownie gazowe, czyli wspomniane koszty krańcowe w praktyce wyznaczane są przez cenę gazu ziemnego na rynku europejskim. Cena ta nie ma związku z polityką klimatyczną UE – tłumaczy prof. Marek Garbicz ze Szkoły Głównej Handlowej, jeden z uczestników naszej sondy.
Jak dodaje, ceny gazu w Europie są regularnie 2-3 razy wyższe niż w USA, a dzisiaj nawet 5 razy wyższe. - Nawet przy braku jakiejkolwiek polityki klimatycznej UE wpływałoby to poważnie na spadek konkurencyjności europejskiej produkcji. Jedynie dodatkowo cenę energii elektrycznej na danym rynku podwyższa koszt zakupu uprawnień do emisji Co2. Wpływ tego ostatniego czynnika jest jednak drugorzędny i zależy od miksu energetycznego danego kraju - przekonuje.
Ludwik Kotecki, dyrektor Instytutu Odpowiedzialnych Finansów i członek Rady Polityki Pieniężnej dodaje, że na dłuższą metę polityka klimatyczna, która przyspiesza transformację energetyczną, będzie wzmacniała konkurencyjność Europy. - Bez tej polityki we wszystkich znanych scenariuszach sytuacja ekonomiczna będzie gorsza. Potrzebne są jednak działania mitygujące wpływ polityki klimatycznej na konkurencyjność w krótkim okresie - zauważa.
W polityce klimatycznej UE nie chodzi tylko o klimat
- W krótkim okresie Europie może być trudno konkurować z Azją czy USA, jednak wymuszając transformację energetyczną Zielony Ład w długim okresie powinien przynieść korzyści zarówno dla europejskiej gospodarki, jak i klimatu. Nie należy zapominać o tym, że wiele rozwiązań jest proponowanych w celu ochrony zdrowia ludzi, co kosztuje, ale podnosi jakość życia – podkreśla z kolei dr Radosław Piwowarski Wydział Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.
Niektórzy spośród uczestników naszej sondy nie podzielają jednak nawet oceny, że polityka klimatyczna choćby w krótkim terminie szkodzi konkurencyjności Europy. -Istnieje wiele miar konkurencyjności gospodarki, z których podstawową jest saldo na rachunku obrotów bieżących. Kraje strefy euro w tym roku odnotują nadwyżkę na tym rachunku na poziomie 3,8 proc. PKB, zaś Niemcy na poziomie 7,1 proc. PKB (według prognoz KE). Oznacza to, że Europa cały czas więcej produkuje aniżeli jest w stanie skonsumować. Prognozy na lata 2025-2026 są na podobnym poziomie – mówi prof. Michał Rubaszek ze Szkoły Głównej Handlowej.
- Zielony Ład powoduje, że wysokoemisyjna produkcja w Europie ma dodatkowy komponent kosztowy w porównaniu z innymi krajami. W przyszłości CBAM (mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji Co2 – red.) będzie korygował te różnice w przypadku konkurencji na rynku wewnętrznym. Jest jednak wiele niskoemisyjnych sektorów, w których Zielony Ład wiele nie zmienia. W kontekście dyskusji nt. obniżającej się konkurencyjności Niemiec warto na przykład spojrzeć na podobne zmiany zachodzące w Japonii. To gospodarka o podobnej strukturze przemysłowej, która nie wprowadziła Zielonego Ładu, a ma podobne problemy, wynikające przede wszystkim ze zmian demograficznych – przekonuje ekonomista.
Tezę, że Europa nie musi opierać swojej gospodarki na wysokoemisyjnym przemyśle stawia też w swoim tekście dla money.pl dr hab. Jacek Tomkiewicz, profesor Akademii Leona Koźmińskiego. Bardziej krytyczne stanowisko zajmują dr hab. Dorota Niedziółka i dr hab. Waldemar Rogowski, profesorowie w Szkole Głównej Handlowej, autorzy drugiego tekstu w ramach piątej edycji "Ringu Ekonomicznego" money.pl. Zapraszamy do lektury i aktywnego udziału w tej dyskusji.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl