Festiwal podwyżek cen paliw trwa. Zaboli zwłaszcza jedną grupę kierowców

Po przedwyborczym cudzie paliwowym nie ma już śladu. Ten, kto miesiąc temu płacił za 5,99 zł/l, dziś musi przy każdym tankowaniu wyciągnąć z portfela o kilkadziesiąt złotych więcej. I na tym nie koniec. Trwające "urealnianie" cen na polskim rynku zaboli zwłaszcza posiadaczy diesli.

Nie ma już śladu po 5,99 zł za litr paliwa na stacjach
Nie ma już śladu po 5,99 zł za litr paliwa na stacjach
Źródło zdjęć: © East News | NewsLubuski
Marcin Walków

Według e-petrol.pl średnie ceny paliw w Polsce w tygodniu od 13 do 19 listopada powinny zmieścić się w widełkach:

  • 6,50-6,63 zł za litr benzyny Pb95,
  • 7,14-7,26 zł za litr benzyny Pb98,
  • 6,69-6,84 zł za litr oleju napędowego ON,
  • 3,06-3,12 zł za litr autogazu LPG.

W przypadku najpopularniejszej benzyny Pb95 to praktycznie taki sam zakres jak w poprzedniej prognozie, kiedy przewidywano przedział 6,49-6,64 zł. Wyraźnie zauważalny jest jednak przewidywany kolejny skok w cenach diesla - o co najmniej kilkanaście groszy na litrze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wkrótce paliwo za 6,70 zł? "Szybko dobijemy do tej granicy"

5,99 zł/l to już historia

Już na przełomie października i listopada analitycy zaobserwowali "największe w tym roku podwyżki cen benzyny i diesla". Zaczął się szybki rajd w górę ku granicy 7 zł, której przekroczenie prognozowano jeszcze w listopadzie.

Cały czas mówimy o średnich cenach paliw. Dlatego przynajmniej część kierowców, która jeszcze miesiąc temu tankowała za 5,99 zł za litr, dziś musi wyciągać z portfela blisko o 70-80 gr więcej. W przypadku 50-litrowego baku to o 35-40 zł drożej na jednym tankowaniu.

Ropa tanieje, ceny paliw w górę

Analitycy e-petrol.pl zwracają uwagę, że w tym tygodniu ceny ropy naftowej spadły poniżej 80 dol. za baryłkę. I to już trzeci tydzień z rzędu, gdy na giełdzie w Londynie ropa Brent tanieje. W środę baryłka kosztowała jedyne 79,2 dol., w piątek przed południem część strat odrobiono, zbliżając notowania do 81 dol.

Lecz taniejąca ropa nie oznacza obniżek cen na stacjach. W ocenie ekspertów powodem obserwowanych wzrostów jest bowiem "odpracowywanie" niskich cen w ostatnich tygodniach. A jak wielokrotnie pokazywaliśmy w money.pl, jest co odrabiać.

Choć Orlen konsekwentnie zaprzecza sztucznemu zaniżaniu cen przed wyborami, rozdźwięk między cenami na stacjach w Polsce, krajach sąsiednich i reszcie UE był aż nadto widoczny. Zwrócił nawet uwagę analityków Goldman Sachs, którzy napisali o "anomalii" w Polsce.

Dlatego "urynkowienie" cen na polskim rynku paliw jeszcze potrwa.

"W rafineriach mamy w ostatnich dniach zmianę spadkową dotyczącą wszystkich typów paliw. Jest to konsekwencją obniżek na rynku światowym i zapewne taka tendencja może wyhamowywać nieco perspektywy wzrostu na krajowych stacjach" - napisali Jakub Bogucki i Grzegorz Maziak w piątkowym komentarzu.

Ich zdaniem jednak w przyszłym tygodniu "jednoznacznie przewidywać można zmianę zwyżkową dla benzyn i diesla". Jest i dobra wiadomość.

7 zł jeszcze na stacjach nie zobaczymy. Tak dynamiczna podwyżka na razie wydaje się mało prawdopodobna - dodali.

Zwłaszcza, że na rynku naftowym uspokoiły się obawy o eskalację napięcia na Bliskim Wschodzie. Obawy o destabilizację tego regionu, ważnego z punktu widzenia bezpieczeństwa globalnych dostaw ropy, nie zmaterializowały się i konflikt izraelsko-palestyński pozostaje ograniczony do Strefy Gazy.

"W tej sytuacji maleje premia za ryzyko, która pojawiła się w notowaniach surowca po ataku bojowników z Hamasu na terytorium Izraela" - podkreślają eksperci e-petrol.pl.

W skali globalnej zwracają też uwagę na rozczarowujące dane makroekonomiczne z Chin i prognozy spadku popytu na ropę naftową w USA w końcówce roku

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Źródło artykułu:money.pl
paliwaceny paliwmobilność

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (107)