W zeszłym roku "frankowa" podkomisja pracowała zaledwie dwa razy. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że tylko zbliżające się wybory skłoniły polityków do odgrzania niespełnionych obietnic. Podobnie zresztą interpretowali to przedstawiciele organizacji reprezentujących frankowiczów, którym udało się przebić ze swoim głosem w dyskusji.
Arkadiusz Szcześniak prezes SBB mówił, że państwo jest w tej sprawie słabe wobec silnych (banki) i silne wobec słabych (frankowicze). Jednocześnie przekonywał, że trudno nie odczytywać tego dążenia do przegłosowania prezydenckiego projektu, jako gry obliczonej na polityczne korzyści.
Podał też przykłady tysięcy osób, które już straciły swoje mieszkania. - Wczoraj dostaliśmy informacje, że cała rodzina z pomorskiego będzie eksmitowana i to podczas zimy. Dla tych co trafiają do noclegowni i już stracili mieszkania w wyniku tych kredytów, państwa propozycja nic nie zmieni - mówił Szcześniak.
Kolejni przedstawiciele frankowiczów zwracali uwagę, że podkomisja miała pracować nad czterema projektami. Domagali się też zajęcia się kwestią nieuczciowści podpisanych umów. Jednak o tym nie ma mowy w ustawie prezydenckiej.
- Ona ma tylko ulżyć tym, którzy płacą te kredyty, co do których nie ma już wątpliwości, że były szkodliwymi instrumentami finansowymi - mówił jeden z frankowiczów. Przekonywał również, że ustawa prezydencka pomoże tylko politykom.
Również politycy opozycji domagali się, na próżno z resztą, właczenia innych projektów pod dyskusję. Cymański nie dawał jednak tym pomysłom żadnych szans.
- To są ważne rzeczy, o których państwo mówicie, ale to nas nieprzybliża do rozwiązania problemu. Można mówić i powtarzać, że ta ustawa (prezydencka) to nic, ale zapewniam, że ona pomoże rodzinom spłacającym te kredyty - mówił już nieco podniesionym głosem Tadeusz Cymański, który kilkukrotnie odbierał głos przedstawicielom frankowiczów.
Cztery razy o głos prosił Andrzej Stępkowski ze stowarzyszenia Pro Futuris. Jednak jego wcześniejszą prośbę o ujawnienie się lobbystów obecnych na sali, Cymański dobrze zapamiętał.
- Nie jestem zakapiorem ani jastrzebiem, wiec jak ja się już denerwuje to coś jest na rzeczy. Nie udzielam panu głosu. Biorę to na siebie - mówił Cymański, który w końcu dopuścił go do głosu.
Kolejny raz podkreślił, że frankowicze nie zgadzają sie procedować tylko nad ustawami, które zapewniaja bezpieczenstwo sektora finansowego.
- To jest straszenie, przerzucenie odpowiedzialnosci na społeczenstwo. To tak jakbyśmy mieli delikatnie karać przestępców, by nie stali się bardziej agresywni. Nie możemy nie tworzyć prawa tylko dlatego, że banki na tym stracą i mogą prowadzić bardzij agresywną politykę wobec klientów - mówił.
Dodał też, że nie ma złudzeń, że w pracach komisji chodzi o gre wyborczą i dlatego pojawia się to przyspieszenia.
- Coś trzeba szybko przepchnąć i dlatego o tym teraz mamy mówić. Tymczasem prezydent nie dotrzymał słowa, bo nie mówił, że to będzie odgrzewany kotlet funkcjonujacej już ustawy PO. To kolejna ustawa (prezydencka) dla banków, a nie frankowiczów - komentował przedstawiciel SBB.
Ostatecznie głosowanie nad zakresem posiedzenia skończyło się zwycięstwem PiS. W głosach był remis 3:3 (2 PO i 1 Kukiz'15 za 4 projektami), a w takiej sytuacji decyduje przewodniczący. Podkomisja zajęła się zatem tylko projektem prezydenckim.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl