Podczas XXIX Forum Ekonomicznego w Krynicy mówiło się głównie o jednym - "kto będzie następnym premierem?". Choć Morawiecki walczy w kampanii, Polacy mu ufają (wg CBOS zaufanie sięga 55 proc.), ma sukcesy w rządzie, to za jego plecami trwa walka o jego stanowisko. Wszystkie stronnictwa w PiS wiedzą, że jak wymieniać premiera, to tylko teraz.
Koalicja Obywatelska wyjęła – jak ujął to wicepremier Gowin – królika z kapelusza w postaci Kidawy-Błońskiej. Problem w tym, że PiS nie chce pokazać nawet kapelusza. Gowin mówi wprawdzie o Morawieckim, ale zaraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk stwierdza, że żadnych kandydatur nie będzie do wyborów.
Na razie pretendentem do fotela premiera jest Joachim Brudziński. Jego nazwisko wymieniane jest już od dłuższego czasu. To bliski i zaufany człowiek prezesa Kaczyńskiego. Odejście ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji na rzecz funkcji europosła miało mu dać tylko i wyłącznie więcej czasu na działanie w partii. Nikt go z pracy w europarlamencie nie rozlicza, afery żadnej tam raczej nie wywoła. I trzeba pamiętać, że to on został szefem sztabu wyborczego PiS.
Brudziński to "zakon twardogłowych", bliski jądra politycznego PiS. Nigdy nie zdradził prezesa, zawsze staje w jego obronie. To on zabiera szefa partii na wakacje. Jednocześnie, jak na swoje wpływy w partii, nigdy nie miał godnego siebie stanowiska.
Druga kandydatura, która przewijała się na krynickim deptaku, to Mariusz Błaszczak. Również zaufany prezesa Kaczyńskiego. Człowiek wierny idei od czasów Porozumienia Centrum.
W Krynicy pojawił się jeszcze jeden kandydat, dużo mniej rozpoznawalny - Tomasz Poręba. To on uważany jest za ojca sukcesu PiS w wyborach samorządowych oraz do europarlamentu. Ostatnio, jako "partner", pomaga wygrywać nawet swojej ulubionej piłkarskiej drużynie Stali Mielec, która przewodzi w tej chwili I lidze.
Nigdy nie był co prawda posłem w polskim Sejmie, ale "od zawsze" jest w europarlamencie. Na Podkarpaciu cieszy się olbrzymią popularnością - w majowych wyborach zgarnął ponad 275 tys. głosów. Zagłosowało na niego 37 proc. wszystkich wyborców. Takich ludzi PiS nie może marnować tylko na bycie europosłem.
Jakie są ich szanse w starciu z Morawieckim? Obecny brak jasnego stanowisko PiS w sprawie kandydata na premiera, stawia Mateusza Morawieckiego w niezbyt komfortowej sytuacji. Teoretycznie więc wystawienie Kidawy-Błońskiej mu pomaga. Przymusza bowiem PiS do odpowiedzi. Teraz przeciwko kandydatce KO partia rządząca nie ma nawet kogo wystawić do debaty wyborczej.
Przeciwnicy Morawieckiego w PiS wolą jednak trzymać nazwisko kandydata na premiera jak najdłużej w tajemnicy. Dzięki temu po wyborach będzie mógł zostać nim każdy.
Masz newsa? Wyślij na #dziejesie