Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Małgorzata Samborska
Małgorzata Samborska
|
aktualizacja

Gorąco wokół składki dla przedsiębiorców. Mamy zaskakujące wyliczenia

540
Podziel się:

Jedną z kości niezgody w koalicji jest kwestia obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Wyliczenia pokazują jednak jasno - powrót do stawek sprzed wprowadzenia Polskiego Ładu byłby dla wielu podatników ogromnym ciosem. Tak wynika z analizy Małgorzaty Samborskiej, ekspertki podatkowej.

Gorąco wokół składki dla przedsiębiorców. Mamy zaskakujące wyliczenia
Według Szymona Hołowni kwestia powrotu do składki zdrowotnej sprzed Polskiego Ładu to "być albo nie być" Trzeciej Drogi w koalicji rządzącej (East News, własne, Filip Naumienko, money.pl)

Dyskusja o składce zdrowotnej przyprawia o ból głowy. Przedsiębiorcy oczekują powrotu do zasad sprzed Polskiego Ładu, powołując się na obietnice wyborcze. - Kwestia składki zdrowotnej to nasze być albo nie być w koalicji. Stawiamy tę sprawę bardzo twardo i bardzo jasno - mówił lider Polski 2050 Szymon Hołownia na konwencji samorządowej Trzeciej Drogi na początku marca.

Umowa koalicyjna co prawda zawiera zapis o odejściu "od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej", ale to zapis mocno nieprecyzyjny.

Składka zdrowotna przed Polskim Ładem

Co więcej, są w niej również postulaty podniesienia nakładów na ochronę zdrowia, co pozostaje w sprzeczności wobec obniżenia składki zdrowotnej. Biorąc pod uwagę napiętą sytuację budżetu, wydaje się, że powrót do "starych zasad" jest bardzo mało prawdopodobny. Powodów jest zresztą więcej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy konkurs dla startupów na Game Industry Conference

Przed Polskim Ładem składka zdrowotna wynosiła 9 proc. tzw. podstawy wymiaru, ale jednocześnie większość tej kwoty (7,75 proc. podstawy wymiaru) można było odliczyć od podatku.

Zasady były w miarę jasne i czytelne. Pytanie, czy sprawiedliwe. Pracownicy, zleceniobiorcy, emeryci również płacili 9 proc. od podstawy, z tym że tą podstawą była wartość wynagrodzenia. Im wyższe wynagrodzenie, tym wyższa była składka zdrowotna. Jej wysokość nie była w żaden sposób ograniczona.

Przedsiębiorcy płacili od kwoty 75 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w danym roku, niezależnie od wysokości dochodu. W 2021 r. podstawa wymiaru wynosiła 4242,38 zł, a więc składka zdrowotna była równa 381,81 zł.

Co więcej, 328,78 zł można było odliczyć od podatku, a zatem jeśli tylko przedsiębiorca miał dochód, a przez to podatek do zapłaty, to ekonomiczny ciężar składki wynosił jedynie 53,03 zł. Osiągający wysokie dochody przedsiębiorcy mieli zatem w zakresie składki zdrowotnej uprzywilejowaną pozycję w stosunku do pozostałych grup społecznych.

Jak jest teraz?

Polski Ład zlikwidował możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku. W zamian za to wzrosła kwota wolna i stawka podatku w pierwszym przedziale skali podatkowej. Pracownicy, emeryci, zleceniobiorcy z dochodami poniżej 120 tys. zł w skali roku zyskali na takim rozwiązaniu. Obniżka stawki podatku i podniesienie kwoty wolnej zrekompensowały im utratę ulgi podatkowej. Ale już osoby z wyższymi zarobkami płacą łącznie wyższe daniny.

Składkę zdrowotną płacą również emeryci i osoby na minimalnym wynagrodzeniu. Nie ma bowiem kwoty wolnej przy składce zdrowotnej.

A jak to wygląda u przedsiębiorców? Tu sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana i zależna od wybranej formy opodatkowania.

  • Przedsiębiorcy "na skali podatkowej" płacą składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. od dochodu, a więc podobnie jak pracownicy, z tym że minimalna składka wynosi 381,78 zł, więc muszą ją zapłacić również przedsiębiorcy nieosiągający dochodów.
  • Przedsiębiorcy "na 19-proc. stawce liniowej" płacą składkę zdrowotną według stawki 4,9 proc. od dochodu oraz dodatkowo mogą zaliczyć w koszty zapłacone składki, nie więcej jednak niż 11 600 zł. Minimalna stawka wynosi jednak 381,78 zł.
  • Przedsiębiorcy "na ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych" płacą składkę zryczałtowaną, zależną od przychodu. Dodatkowo 50 proc. zapłaconej składki pomniejsza wartość przychodów do opodatkowania: o 419,46 zł, jeśli przychód nie przekroczył 60 000 zł; 699,11 zł, jeśli osiągają przychód w przedziale 60 000 zł-300 000 zł; 1258,39 zł przy przychodzie przekraczającym 300 000 zł.

W przypadku przedsiębiorców "na ryczałcie" maksymalna wysokość składki jest więc ograniczona i po przekroczeniu przychodu 300 000 zł już nie rośnie. Ten element, oprócz atrakcyjnych stawek podatkowych, jest jednym z powodów istotnego wzrostu popularności takiej formy rozliczania dochodu z działalności gospodarczej.

Jak widać, wysokość składki zdrowotnej przedsiębiorców od 2022 r. istotnie wzrosła, ale powrót tej wybranej grupy do zasad sprzed Polskiego Ładu przy utrzymaniu aktualnych zasad dla pozostałych osób oznaczałby, że przedsiębiorcy płaciliby trzy razy mniejszą składkę niż emeryci z najniższą emeryturą, sześć razy mniejszą niż pracownicy zarabiający minimalne wynagrodzenie oraz ponad 10 razy mniejszą niż nauczyciele mianowani.

Pojawia się więc pytanie o zasadność takich reguł, zwłaszcza w stosunku do przedsiębiorców niezatrudniających pracowników, nieobciążonych dodatkowymi kosztami, dla których działalność gospodarcza jest atrakcyjną alternatywą dla stosunku pracy lub podobnych form zatrudnienia.

Jakie zasady będą obowiązywać?

Ministerstwo Zdrowia ma dwa pomysły na prostszą składkę zdrowotną: przedsiębiorcy mieliby płacić miesięczną składkę w stałej kwocie lub firmy miałyby możliwość wyboru, czy liczyć składkę w proporcji od przychodu, czy od dochodu. To propozycje mało satysfakcjonujące dla firm, które mają ponadprzeciętne dochody, bo ich składka na NFZ nie zmieni się wiele.

Resort zdrowia szacuje, że powrót do systemu, który mieliśmy przed Polskim Ładem, oznaczałby ubytek w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia rzędu 10 mld zł rocznie, co byłoby zbyt dużym obciążeniem dla budżetu państwa.

A może powrót do zasad sprzed 1997 roku?

Do 1997 r. składka zdrowotna nie była odrębną daniną. Można się zastanawiać, czy takie wyodrębnienie w ogóle jest koniecznie, skoro zgodnie z art. 68 Konstytucji "władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych". Z punktu widzenia podatnika nie ma znaczenia, na jaki rachunek i pod jaką nazwą przelewa obowiązkowe daniny publicznoprawne.

Do 1996 r. opieka zdrowotna była finansowana ze środków budżetowych, które przekazywały fundusze do służby zdrowia. Wyodrębnienie miało poprawić zarządzanie finansami, ale przecież jest sprawą czysto techniczną. Tym bardziej że na początku składka była odliczalna od podatku w 100 proc., a więc wyodrębnienie nie wiązało się z żadnym dodatkowym kosztem. Dopiero w kolejnych latach nastąpiły zmiany, które doprowadziły do możliwości odliczenia 7,75 proc. podstawy wymiaru składki, co w praktyce oznaczało dodatkowy ciężar ekonomiczny na poziomie 1,25 proc. podstawy jej wymiaru.

Jest jeszcze jeden istotny aspekt. Gdy składka zdrowotna nie była wyodrębniona z podatku, płacili ją wszyscy, którzy płacili podatki, bez rozróżnienia na tzw. dochody aktywne (z pracy, z działalności gospodarczej) i pasywne. Dzisiejszy system oznacza, że dochody pasywne, takie jak dochody z najmu prywatnego, ze sprzedaży nieruchomości, dochody z giełdy, z dywidend czy z odsetek są całkowicie wolne od składki zdrowotnej. Stanowi to rodzaj uprzywilejowania takich dochodów.

Takie rozwiązanie byłoby dużym uproszczeniem całego systemu. Co więcej, "zaszycie" składki zdrowotnej w podatku oznaczało również, że przedsiębiorcy, którzy nie mają dochodu, nie byliby obciążeni tym kosztem.

Dodatkowo planowany przez rząd tzw. kasowy PIT byłby rozwiązaniem dla tych firm jednoosobowych, które borykają się z problemem danin od niezapłaconych faktur. Wyeliminowany zostałby więc problem składki zdrowotnej od takich faktur.

Może zatem warto rozważyć powrót do przeszłości, ale tej przeszłości sprzed 1997 r.? Oczywiście oznaczałoby to wzrost stawek podatkowych, ale jakże uprościłoby system, czyniąc go bardziej przejrzystym, likwidując jednocześnie podział na podatki i parapodatki.

Małgorzata Samborska, ekspert podatkowy

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(540)
WYRÓŻNIONE
FirmaPL.
8 miesięcy temu
Dlaczego polityk nie ponosi żadnej kary za wprowadzenie polskiego ładu i za zniszczenie tysięcy małych i średnich firm ?! Zmieniały się rządy i taki polityk już jest niewinny ! Ten kraj jest chory jak można bezkarnie tak niszczyć czyjeś życie ?!
Wróć do mnie...
8 miesięcy temu
Hołownia jeszcze obiecał,że jak nie dostaniesz się do specjalisty na NFZ to idziesz prywatnie z kwitem i oddadzą ci pieniądze.Czy to jeszcze aktualne?
Max
8 miesięcy temu
Wszyscy w Polsce mają równy dostęp do służby zdrowia , to składkę zdrowotną powinni płacić wszyscy , emeryt zleceniodawca ,przedsiębiorca , pracownik , rolnik czy ksiądz na równych zasadach np 300-400 zł miesięcznie , będzie sprawiedliwie dla wszystkich bez kłótni w rządzie i między ludzmi
NAJNOWSZE KOMENTARZE (540)
qqq
4 miesiące temu
widać, że nie mają pomysłu jak to zorganizować ale muszą coś zmienić żeby więcej zachachmęcić
13 lat
5 miesięcy temu
temu bankrutował najbogatszy Stan USA Kalifornia który odpowiada za 17% PKB USA, a ś.p. Kulczyk plasował się w 100 najbogatszych na Świecie. Ministra poczyta teksty archiwalne jak z tej tragedii wyszli. Zarabiający 1mln $ rocznie zgodzili się płacić o 1% podatku więcej, nie 12% a 13% i obecne notowania stanowe znowu plasują Kalifornie na Pierwszym Miejscu pod względem dochodów w USA. Moja propozycja to dołożyć naszym Bogaczom zarabiającym lub z dochodami więcej jak 100tyś złotych miesięcznie ten JEDEN PROCENT w podatku PIT i wszystkie problemy Polskiego Budżetu znikną!!! Biedacy z 3500zł na rękę nie zwiększą dochodów Państwa bo nie kupią lokomotyw które ostatnio nawet potaniały ani jachtów oceanicznych, bo nie stać ich nawet na 8 komorowy ponton. Kalifornia ma 37 mln mieszkańców i jest znowu najbogatszym stanem USA po krachu w 2010. Zgoda bogaczy na podwyżkę podatku dla osób o dochodach większych od 1mln$ o 1% do 13% załatwiło problem, wobec 12% które placi 37mln obywateli stanu. Znowu Kalifornia najbogatsza w USA, a u nas co??? BRYNDZA budżetowa i nikt nie zna lekarstwa, a zarobki 37mln oscylują wokół 3000$, a nie 500$ jak w Polsce.
Gabi
5 miesięcy temu
Skąd ta zazdrość, że prowadzący działalność płaciliby zbyt małą składkę zdrowotną? Jeżeli mają wyższe dochody . to oznacza, że muszą więcej pracować niż te odbębnione 8 godzin dziennie. Jak nie mają dochodu to też muszą płacić składkę najniższą, czego pracownik robić nie musi jak nie pracuje. Przedsiębiorcy zaś najczęściej korzystają z prywatnych gabinetów lekarskich i płacą za jedną wizytę czasem bajońskie kwoty. Nie mają czasu na czekanie w kolejce do świadczeń z NFZ-tu bo zasiłki chorobowe są śmieszne , a działalność wymaga ciągłości. Każdemu polecam spróbować własnej działalności , szczególnie posłom, wtedy zaczną inaczej myśleć i oceniać.
ABC
5 miesięcy temu
A skąd pracownicy biorą pieniądze na opłacenie składek. Pracodawca musi im to wypłacić. Więc skąd dyskusja o wyższym obciążeniu pracowników. Analogiczna i jeszcze bardziej kuriozalna sytuacja jest w składkach emerytów. Ich składki najpierw są przez budżet państwa wypłacane by je w kolejnym kroku zabrać. Najweselej jest jak emeryt coś sobie uskładał na starość - fiskus się martwi jak te pieniądze ponownie "oczyścić". Jest ! Zafundować wysoką inflację. Samo się ogołoci.
123
5 miesięcy temu
DO SZKÓŁ!!!!!!!!!!!!!!!!! nauczcie się matematyki, później do rządu. Wszystkie wyliczenia rządowe Polak musi pomnożyć x 5 przynajmniej. Ot i dobrobyt Tuskowy, uśmiechnij się Polaku.
...
Następna strona