Spór w Bogdance trwa od trzech miesięcy. Związkowcy nie mogą dojść do porozumienia z zarządem w sprawie podwyżek dla pracowników. Spółka zatrudnia ponad 5,2 tys. osób, a średnia pensja wynosi 15 tys. zł brutto.
Skarb Państwa przejmuje kopalnię
"Do tego trzeba doliczyć benefity – barbórkę i 14. pensję (w wysokości pensji miesięcznej), talony żywieniowe, tzw. flapsy, dopłaty do wypoczynku" - dodaje dziennik. Flapsy wynoszą 54 i 32 zł za dzień pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Związkowcy chcą więcej
W 2023 r. podjęto decyzję o przyznaniu górnikom średnio po 24 tys. zł nagród "z tytułu wkładu załogi w 40-letni rozwój i utrzymanie dotychczasowej dobrej kondycji organizacyjnej i finansowej przedsiębiorstwa". To jednak nie zadowala związkowców.
Bogdanka w 2023 r. wypracowała rekordowy zysk netto w wysokości 687,1 mln zł netto.
Spółkę czeka trzęsienie ziemi. Na wniosek ENEI - akcjonariusza - 12 kwietnia zwołano walne zgromadzenie, gdzie dojdzie do zmian w radzie nadzorczej.
Jacek Świrszcz podkreślił, że związkowcy w Bogdance byli i będą, a zarządy się zmieniają. Dlatego przyznania podwyżek przez nowy zarząd nie należy traktować jak "wkupne" w łaski związkowców.
Trzeba podkreślić, że to górnicy wypracowali rekordowy zysk w minionym roku i coś się nam z niego należy. Nie tylko "Bóg zapłać" - wskazał Świrszcz.
Przewodniczący zapewnia, że związkowcy "nie są pazerni". - Każdy walczy o swoje. Nie jesteśmy pazerni, tylko chcemy mieć udział w zyskach, które zostały wypracowane dzięki nam, a przy tym zapewnić naszym pracownikom takie same warunki do życia, jak w roku poprzednim - podsumował związkowiec.