Pandemia koronawirusa odbiła się na sprzedaży sklepów - donosi "Rzeczpospolita". Nie tylko okres zamknięcia osłabił ich kondycję, ale również po izolacji Polacy ostrożnie podchodzą do zakupów w sklepach wielkopowierzchniowych. Także kryzys powoduje, że wydajemy mniej.
To będzie fatalny rok handlu - prognozuje "Rzeczpospolita" zaznaczając, że zastrzykiem pobudzającym dla sklepów mogłoby być zniesienie niedzielnego zakazu handlu.
Anna Szmeja, prezes Retail Institute, na łamach dziennika podkreśla, że handlowe niedziele mogłyby spowodować 4-proc. wzrost liczby klientów, a co za tym idzie 1,8-proc. obrotów. Dla najemców z kolei oznaczałoby wzrost o kilkaset milionów złotych do końca tego roku.
W kolejnych gałęziach handlu liczy się straty. Największe odnotowuje odzieżowo-obuwnicza (21,5 proc), ale niewiele lepiej jest też w przypadku sklepów budowlanych, gdzie sprzedaż spadła o 10,1 proc., a z domowymi akcesoriami – o 11 proc.
Mimo tego rząd nie chce słyszeć o powrocie do niedzielnego handlu. Sprawę jasno już w czerwcu postawiła wicepremier Jadwiga Emilewicz. - Nie widzimy potrzeby zniesienia zakazu handlu w niedziele - stwierdziła.
Również związkowcy nie chcą otwarcia sklepów w niedzielę. - Nie dyskutujemy w tym temacie - tak w programie "Money. To się Liczy" odpowiedział na pytanie o ewentualne zawieszenie zakazu handlu w niedziele Piotr Duda, przewodniczący "Solidarności".
- Mamy badania, są sztywne dane, że wzrosły przychody przedsiębiorców w soboty i piątki. Złowieszcze prognozy, które mówiły, że 100 tys. ludzi straci pracę w handlu, nie sprawdziły się - argumentował.