- W żadnym wypadku paliwa nie zabraknie, ale obecnie jest kampania ze strony opozycji, żeby wywołać panikę na rynku i żeby paliwa zabrakło. Ale nie dlatego, że paliwa nie ma, ale dlatego, że przy dużym zainteresowaniu mogą pojawić się perturbacje logistyczne" – powiedział w poniedziałek Jacek Sasin.
Sasin broni Orlenu
- Nie ma żadnego kryzysu paliwowego, w Polsce mamy odpowiednią ilość paliwa, żeby zapewnić ciągłość dostaw. Problem tkwi w tym, w całkowicie nieodpowiedzialnym zachowaniu polityków opozycji, którzy chcą właśnie taki kryzys wywołać swoimi nawoływaniami do tankowania na zapas, grożeniem Polakom, że te ceny paliwa drastycznie wzrosną - mówił polityk również w sobotę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To wszystko wpisuje się w politykę, którą reprezentuje przede wszystkim PO, ale i inne partie wspierające tę formację, czyli im gorzej, tym lepiej - dodał Sasin.
Podkreślił, że kiedy paliwo było nieco droższe, to — jak mówił — słyszeliśmy ze strony opozycji hasła, że "paliwo jest za drogie, a powinno być tańsze, a Orlen jak główny dostawca paliw, łupi Polaków i kumuluje zyski, a teraz kiedy Orlen podjął działania polegające m.in. na zakupie większych wolumenów od swoich partnerów po korzystniejszych cenach, przede wszystkim od partnera strategicznego, to opozycja rozpętała dziś histerię, że paliwo mamy za tanie" - dodał szef MAP.
Szef MAP mówił także o obniżeniu kosztów przez Orlen po racjonalizacji zarządzania związanej z połączeniem, fuzją z Lotosem oraz PGNiG.
- Wniosek jest taki, że opozycja chce, aby Polacy płacili więcej. Być może jest to zapowiedź polityki, jaką opozycja będzie uprawiała, jeżeli — nie daj Boże — wygrałaby wybory w Polsce, czyli drastyczne wzrosty cen paliw. To jest widać program opozycji, jeżeli dzisiaj jest za tanio - powiedział Sasin.
- Chcę wyraźnie powiedzieć, bo jestem w stałym kontakcie z prezesem Danielem Obajtkiem, że po pierwsze te ceny nie są absolutnie cenami sztucznymi, ale rynkowymi wynikającymi z polityki koncernu. Po drugie chcę powiedzieć, że paliwa nie zabraknie. Po trzecie, jeżeli nawet dochodzi do chwilowych braków któregoś z produktów na stacji, to jest on zastępowany innym w tej samej cenie np. benzyna 95 benzyną 98. Jeżeli nawet są chwilowe przerwy związane z logistyką, to są krótkie okresy i występują na bardzo niewielkiej liczbie stacji w Polsce - dodał minister.
Orlen straci miliardy? Ekspert mówi prosto z mostu
Marszałek Senatu: Obajtek działa na niekorzyść spółki
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki mówił w sobotę w Krakowie, że obawia się, że Orlen wyprzedaje zasoby strategiczne, "czyli działa na niekorzyść swojej spółki".
Według niego za takie działania prezes spółki Daniel Obajtek powinien zostać odwołany ze stanowiska przez radę nadzorczą koncernu.
- Obawiam się, że Orlen wyprzedaje zasoby strategiczne, czyli działa na niekorzyść swojej spółki. W normalnym świecie prezes byłby natychmiast przez Radę Nadzorczą odwołany, no ale Polska, jak mawiał słynny satyryk, "to jest dziwny kraj" i my będziemy musieli to wszystko prostować i naprawić - powiedział marszałek Senatu dziennikarzom w Krakowie.
W ocenie Grodzkiego sytuacja na stacjach Orlenu wynika z okresu wyborczego. - Teraz, jak jest czas wyborczy i to właśnie zrobili, paliwo jest wykupywane w dużych ilościach, co oczywiście prowadzi do reglamentacji i tych tzw. awarii dystrybutorów. To byłoby śmieszne, gdyby nie było skandaliczne - mówił podczas briefingu.
Według polityka prowadzi to też do "sytuacji dość poważnej, bo karetki, które mają umowy z Orlenem, nie mogły zatankować". - Jak to wytłumaczyć ludziom, którzy czekają na pomoc? - pytał Grodzki.