Od początku października transakcje w przesyłanym fiskusowi VAT-owskim Jednolitym Pliku Kontrolnym opisywane są w nowy sposób. Zapewne ustawodawca chciał uprościć życie firmom i obsługującym je księgowym, ale na dobrych intencjach się skończyło.
Księgowi, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita", skarżą się, że obowiązek oznaczania sprzedaży towarów i usług kodami GTU spowodował ogromne zamieszanie.
Nie wiadomo, jak opisywać usługi niematerialne (np. szkolenia produktowe), transport (czy spedycję traktować oddzielnie?) czy świadczenia kompleksowe. Do zrobienia zapisu w JPK nie wystarczy już ogólna nazwa faktury ("realizacja umowy nr….").
- Żeby prawidłowo oznaczyć takie dokumenty w JPK, trzeba znać szczegółowy zakres świadczeń – powiedział Cezary Szymaś, współwłaściciel biura rachunkowego ASCS-Consulting. Tym samym nowe przepisy sprawią, że księgowi lepiej poznają swoich klientów, bo więcej będą z nimi rozmawiać. Co więcej, poznają nawet członków ich rodzin, bo w szczególny sposób trzeba opisywać faktury wystawione dla członków rodzin.
Ministerstwo Finansów próbuje rozwiewać wątpliwości na swojej stronie internetowej, ale samo stworzyło tak wiele wątpliwości, że teraz niełatwo to wszystko "wyprostować". Za każdy błąd w JPK przedsiębiorcy grozi 500 zł grzywny. Na szczęście czas między wezwaniem a wymierzeniem kary wynosi 2 tygodnie, więc przedsiębiorca może poprawić sprawozdanie.