Donald Tusk zapowiadał, że zaraz po przejęciu władzy pojedzie do Brukseli, aby odblokować środki unijne dla Polski. Mowa o 158,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł w postaci dotacji i 51,6 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek.
W środę lider opozycji leci do Brukseli na szczyt Europejskiej Partii Ludowej. Będzie to okazja do nieformalnych spotkań z najważniejszymi osobami w Unii Europejskiej. Będzie też rozmawiał o tym, co zmieni w relacjach Polski z UE, gdy stanie na czele rządu.
Modyfikacja kamieni milowych
Polska musi wypełnić tzw. kamienie milowe, aby móc złożyć wniosek i starać się o środki z KPO. Jednak czas goni, a opóźnienia wynikające z przekazania misji tworzenia rządu wpierw PiS, które i tak nie ma perspektyw na utworzenie większości, mogą zaważyć o pieniądzach dla Polski.
Chodzi o nieprzekroczenie kluczowych dat w procesie podejmowania decyzji przez KE. Drogą do pozyskania pierwszej transzy dla Polski mogłoby być modyfikacja "kamieni milowych" - pisze "Rzeczpospolita".
Taką opcję przewiduje unijne rozporządzenie. Właśnie teraz mamy do czynienia z procesem aktualizacji KPO, ponieważ rząd PiS wystąpił z wnioskiem o dodatkowe pożyczki w ramach tego programu.
Kluczowy termin
Aby wniosek ten mógł zostać zrealizowany, Komisja Europejska musi zarekomendować zwiększenie puli środków w ramach KPO. W tym samym czasie, nowy rząd - gdyż obecny na pewno nie podejmie takiej inicjatywy - mógłby zwrócić się z prośbą o modyfikację "kamieni milowych" - wyjaśnia dziennik.
Jednakże, istnieje pewien problem związany z terminem. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem, wszelkie zmiany muszą zostać wprowadzone do 21 listopada. Do tego dnia KE musi wydać rekomendację dotyczącą decyzji o rozszerzeniu programu pożyczkowego. Następnie, projekt decyzji zostanie przekazany do unijnej rady ministrów finansów, która odbędzie się 8 grudnia.
Jeżeli więc do 21 listopada nie dojdzie do zmiany KPO, późniejsze próby wprowadzenia modyfikacji będą znacznie trudniejsze i bardziej czasochłonne.