"Po spotkaniu Konferencji Przewodniczących PE liderzy grup PE poparli elastyczne przedłużenie do 31 stycznia 2020 roku. Szef PE David Sassoli napisał list w tej sprawie do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska" - informuje na Twitterze rzecznik prasowy europarlamentu.
Jak ustalili przewodniczący frakcji, umowa wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powinna być przygotowana "z dbałością i dokładnością".
31 stycznia to termin, który dzień wcześniej rekomendował sam Tusk, który w przeciwieństwie do brytyjskiego premiera uważa, że przesunięcie momentu wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur UE to dobre rozwiązanie.
- W rozmowie telefonicznej z premierem Johnsonem podałem mu powody, dla których będę rekomendował 27-ce zgodę na prośbę Wielkiej Brytanii o wydłużenie terminu brexitu - napisał Donald Tusk na Twitterze.
Przyszła szefowa KE Ursula von der Leyen powiedziała, że jeśli termin brexitu zostanie przesunięty i w listopadzie Wielka Brytania wciąż będzie członkiem UE, to wystąpi o oddelegowanie brytyjskiego komisarza.
Na późniejszy brexit Boris Johnson nie chce się jednak zgodzić. Zagroził nawet, że jeśli "Izba Gmin nie pozwoli, by brexit się wydarzył… i zdecyduje się opóźnić go do stycznia lub być może dłużej… projekt ustawy będzie musiał zostać wycofany i konieczne będą do wybory powszechne".
W sobotę wieczorem Johnson wysłał do Brukseli wniosek o odsunięcie brexitu do 31 stycznia 2020 r., gdyż zawarte przez niego porozumienie z UE nie uzyskało do tego czasu poparcia posłów. Podkreślił jednak, że ten wniosek jest decyzją parlamentu, a on sam uważa przesuwanie terminu za błąd.
Ostateczna decyzja będzie należała do brytyjskiego parlamentu.
We wtorek brytyjska Izba Gmin wstępnie poparła wynegocjowaną przez Borisa Johnsona umowę brexitową. Nie zgodziła się jednak na zaproponowany przez premiera harmonogram prac, który zakładał, że umowa zostanie ratyfikowana do czwartku, co pozwoliłoby na wyjście Wielkiej Brytanii z UE 31 października.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl