Kariera Jacka Sasina. "Wyborcza": to "szafarz posad"

PiS przejmuje państwowe spółki. O kulisach od kilku dni rozpisuje się "Gazeta Wyborcza". Tym razem dziennikarze wzięli pod lupę Jacka Sasina i twierdzą, że to on jest "protektorem przeorania polskiej energetyki przez Daniela Obajtka".

Po prawej wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin w ławach rządowych na sali obrad Sejmu
Po prawej wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin w ławach rządowych na sali obrad Sejmu
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Mateusz Marek
oprac. KIB

Inteligent w pierwszym pokoleniu, z pochodzeniem robotniczo-chłopskim - powiedział o sobie Jacek Sasin w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", która szeroko opisuje w czwartek to, jak Sasin piął się po szczeblach władzy.

Kariera Jacka Sasina, wcześniej działającego m.in. we władzach samorządowych samorządowych (był wojewodą mazowieckim) czy w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nabrała tempa, gdy w 2018 r. został szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów. To, jak podkreśla "Wyborcza", realna władza. Jeszcze większą dostał, kiedy awansował na wicepremiera i szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych.

To Sasin, według "Wyborczej", stał się "głównym protektorem przeorania polskiej energetyki przez Daniela Obajtka". Według "Wyborczej", gdy zlikwidowano resort energii, Sasin wykorzystywał przejęte uprawnienia ministra energii. To po jego nominacji, jak przypomina dziennik, został anulowany konkurs na zarząd PGNiG, a w nowym konkursie wybrani zostali dotychczasowi menedżerowie Obajtka. Co więcej, gdy Obajtek ogłosił plan przejęcia Energi, prezesem został tam podwładny Obajtka.

Koniec obchodzenia zakazu handlu w niedzielę. "Myślę, że prezydent to podpisze"

A to tylko początek. Sasin miał też uprawnienia znane poprzednim ministrom skarbu. Na zmianach, które nastąpiły w zarządach wielu państwowych spółek, mieli, jak przekonuje dziennik, skorzystać ludzie związani z Obajtkiem, działacze PiS z rejonu Wołomina, skąd wywodzi się Sasin i lokalni działacze PiS w ogóle.

Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że ponad 900 osób ze środowiska PiS - członków rodzin, kolegów ze studiów, znajomych z pracy - znalazło zatrudnienie w spółkach skarbu państwa. Na liście są m.in. KGHM, Orlen i Azoty. Wcześniej o liście 100 członków zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, których "patronem" ma być Mateusz Morawiecki, pisał Mariusz Gierszewski z Radia Zet.

Po ustaleniach dziennikarskich Koalicja Obywatelska zaapelowała, aby premier Mateusz Morawiecki przedstawił w Sejmie informację na temat skali "korupcji i nepotyzmu" w państwie PiS. Dariusz Joński ocenił, że państwo jest "przeżarte korupcją i kolesiostwem PiS".

O doniesienia dziennikarzy "GW", radia Zet i Onetu pytany był we wtorek szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

- Rozumiem, że media nie podnosiłyby tego tematu, gdybyśmy spółki Skarbu Państwa i stanowiska pracy w administracji obsadzali zwolennikami czy działaczami Platformy czy Lewicy. Przecież to nonsens - ocenił Terlecki w Polsat News. Pytany, czy nie razi go nasycenie osób związanych z PiS w spółkach Skarbu Państwa, Terlecki odparł, że nie ma wrażenia, by "to nasycenie było jakoś przesadne".

Ministerstwo Jacka Sasina ma pod sobą aż 174 spółki Skarbu Państwa. Spośród nich 20 uznano za istotne dla całej gospodarki Polski.

Źródło artykułu:money.pl
Komentarze (47)

Wybrane dla Ciebie