Automatyzacja nie omija sektora handlowego. W lutym tego roku w Lidlu pojawiła się dwutysięczna kasa, w sumie jest to już 400 punktów, w których klient sam może zeskanować swoje zakupy.
W Rossmannach zaś pojawiło się już ponad 2250 maszyn samoobsługowych, a do końca 2020 roku sieć zaopatrzyła każdy punkt w takie urządzenie. Mało tego, w każdym nowym sklepie Rossmann i Carrefour kasy stawiane są już na otwarciu.
- Klienci nie chcą czekać w kolejkach. Wzrosła potrzeba utrzymywania dystansu i bezpieczeństwa zakupów. Retailerzy przyspieszają instalacje, bo takie jest oczekiwanie klientów - nie tylko z powodów bezpieczeństwa, ale również komfortu zakupów - tłumaczy Marek Kwiatkowski, dyrektor handlowy Sescom S.A.
Firma działa w sektorze technologicznym i współpracuje m.in. z sieciami spożywczymi, ale i markami z branży fashion oraz usługami bankowymi. Jak dodaje Kwiatkowski, kasy instalowali i przed pandemią, ale w 2020 roku ich liczba znacznie wzrosła.
Według danych, które otrzymaliśmy, w 2019 roku Sescom postawił 336 kas. Rok później liczba wzrosła to 899. Natomiast tylko w połowie 2021 roku spółka zaopatrzy sklepy w 890 nowych maszyn.
Kasy samoobsługowe - bolączki kasjerów
W świetle intensyfikującej automatyzacji pojawiają się obawy, czy kasjerzy oraz kasjerki będą musieli rozglądać się za nowym miejscem zatrudnienia. Już teraz zjawisko to obserwują eksperci.
- Pracodawcy korzystają z tych nowoczesnych rozwiązań, czerpią z tego większe zyski przez redukcję zatrudnienia. Natomiast do obsługi tych kas również potrzebni są pracownicy - tłumaczy Alfred Bujara, szef handlowej "Solidarności".
Jak Dodaje Bujara, kasy samoobsługowe wymagają niekiedy więcej pracy i uwagi pracownika sklepu niż urządzenia tradycyjne.
Maszyny nie skanują dowodów osobistych klientów, więc sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych musi być każdorazowo zatwierdzona przez pracownika. A ten jest czasem w alejce na drugim końcu sklepu. Szybciej wrócimy do domu, kładąc towary na taśmie przy kasie tradycyjnej.
Technologia dla młodych
Jak zaznacza Kwiatkowski z Sescom, to młode pokolenie jest oswojone z nowymi technologiami i preferuje zakup automatyczny niż ten analogowy. - Według badania UCE Research SYNO Polands, już 66,1 proc. Polaków deklaruje, że im więcej kas automatycznych, tym lepiej - dodaje.
Maszyny mogą jednak sprawiać problemy przyzwyczajonym do tradycyjnych zakupów seniorom. Dodatkowo klienci z wózkiem pełnym zakupów, częściej jednak kierują się ku kasjerkom, bo realizowanie zakupów samodzielnie trwa po prostu o wiele dłużej.
- Przy obfitych zakupach klient musi produkty wypakować, zeskanować, zapakować, jest z tym o wiele więcej roboty. Wystarczy źle wybrana liczba bułek i już robi się przestój. W efekcie czekanie w kolejce i wyłożenie produktów na taśmę może trwać krócej przy tradycyjnej kasie niż robienie każdego z tych kroków samodzielnie - mówi money.pl anonimowo była pracownica jednego z podwarszawskich Lidlów.
Dlatego maszyny sprawdzą się, gdy wpadamy do sklepu po kilka towarów i omijamy kolejkę, aby bez czekania zapłacić za produkt. Zdarza się jednak, że i w takiej sytuacji nie obejdzie się bez pomocy pracownika sklepu.
- Czasem to źle wybrany rodzaj bułek czy np. pomidorów, a czasem maszyna po prostu się zacina. Produkt nie reaguje wtedy "w koszyku" i bez naszej pomocy klient nie może skanować kolejnych zakupów - dodaje rozmówczyni.
Co więcej, pracownicy muszą być również wyczuleni na potencjalnych złodziei. W Lidlach zainstalowane są czytniki paragonów i tylko po przyłożeniu kwitka można opuścić przestrzeń kas samoobsługowych. Natomiast w wielu innych sklepach tego zabezpieczenia nie znajdziemy - wyjścia ze sklepów obstawione są wtedy zazwyczaj przez ochroniarzy.