- Dla przedsiębiorców działających nad Odrą i w jej okolicach to prawdziwy dramat. Ich funkcjonowanie zostało odcięte właściwie z godziny na godzinę. Klienci zniknęli, a straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie cytowana w apelu PIG do rządu.
Katastrofa ekologiczna na Odrze. Międzygatunkowy dramat
Zatrucie Odry, które poskutkowało śmiercią tysięcy zwierząt, dramatycznie pogorszyła także sytuację nadodrzańskim firm rekreacyjnych oraz restauracji. Najmocniej katastrofa dotknęła tych przedsiębiorców, którzy wiosną i latem zarabiają, by utrzymać się przez resztę roku. Dla nich sezon już się zakończył - pisze PIG.
- Od ubiegłego tygodnia odbieramy dramatyczne telefony od zdesperowanych przedsiębiorców. Mówią o tym, że ogłoszony "zakaz korzystania z Odry" sprawił, że klienci po prostu pouciekali. Odwoływane są rezerwacje w ośrodkach agroturystycznych, nie ma klientów na wypożyczanie kajaków czy żaglówek, nie ma chętnych do wypoczywania w ośrodkach nad wodą, skoro nie można korzystać z wody – twierdzi prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
PIG przytacza relacje dwóch przedsiębiorców. - Turystyka w Szczecinie umarła. Zapewniamy wypoczynek nad wodą, nasze życie toczy się nad Odrą. Turystyka w połowie sezonu nie żyje i na pewno w sierpniu czy we wrześniu się nie podniesie, chociaż w samym mieście jeszcze nie widać oznak katastrofy - mówi Ryszard Fertała, właściciel firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz.
O niechęci do kupowania ryb przez turystów opowiada natomiast Swietłana Szalwa ze smażalni Wiking Trzebieży. - Jest to już wszystko odczuwalne. Ludzie nie chcą kupować ryb. W sobotę na rybę czekało się u mnie godzinę, a dzisiaj smażę na bieżąco. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, czy będziemy podejmować działanie. Obawiamy się, że ceny ryb będą jeszcze bardziej rosnąć - mówi kobieta.
Ogłoszenie klęski żywiołowej pomoże przedsiębiorcom
Prezes PIG zaapelowała do rządu o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla nadodrzańskich przedsiębiorców, których biznesy ucierpiały w wyniku katastrofy ekologicznej. - Nasz apel skierowany jest do władz centralnych, by utworzyć taki fundusz, ale i do władz lokalnych i samorządowych, by okazały wsparcie - mówi Mojsiuk.
Czy pokrzywdzeni będą mieli prawdo do odszkodowania? Sytuacja jest skomplikowana. Mamy bowiem do czynienia z tragedią ekologiczną, ale nie jest ona (na razie) ogłoszona klęską żywiołową.
- Szanse na odszkodowanie dla przedsiębiorców będą wyższe, jeśli uda się wykazać, że działania zapobiegające katastrofie można było podjąć odpowiednio wcześniej, tak by aktualnie obowiązujący zakaz nie był konieczny – wówczas taki grzech zaniechania odpowiednich organów mógłby dawać podstawy do odpowiedniego pozwu. Podobnie, jeśli uda się ustalić sprawcę skażenia – potencjalnie będzie on mógł być adresatem odpowiednich roszczeń, inną sprawą może być jednak kwestia szans na ich wyegzekwowanie - komentuje mec. Marek Jarosiewicz, adwokat z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.
Łatwiej przedsiębiorcom będzie uzyskać rekompensatę, jeśli wojewoda ogłosi stan klęski żywiołowej. Mieliby wówczas możliwość składania wniosków o odszkodowania do wojewody.