Komisja Europejska dołączyła do pozwu Czech przeciwko Polsce w sprawie kopalni Turów. Wcześniej Czesi złożyli wniosek o 5 milionów euro kary za każdy dzień działania kopalni.
Ten rozwój sporu o kopalnię zaskoczył ekspertów, nawet mocno krytycznych wobec polskiego rządu. - Uważam, że Komisja powinna raczej być sojusznikiem porozumienia, niekoniecznie stając po jednej ze stron - mówi money.pl Janusz Lewandowski, były komisarz UE ds. budżetu. Jednocześnie Lewandowski uważa, że Komisja nie będzie za bardzo ingerować w tę sprawę. - Kluczem są tu negocjacje polsko-czeskie - mówi.
Czesi z kolei z jednej strony negocjują z polskim rządem porozumienie, a z drugiej - nie wycofują swojej skargi do TSUE, a teraz jeszcze żądają od Polski wielomilionowych kar. W co grają nasi sąsiedzi?
Czeska strategia ws. Turowa
- Faktycznie, działania Czechów mogą się nam wydawać nieco sprzeczne. Moim zdaniem to jednak ich strategia negocjacyjna. Czesi działają niejako dwutorowo, zabezpieczając swoje interesy - mówi money.pl Anna Kucińska-Bar, adwokatka z kancelarii Elżanowski & Partnerzy, specjalizująca się w tematyce energetycznej.
Polski rząd z kolei od momentu decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE przekonuje, że wszystko jest pod kontrolą. Premier Morawiecki najpierw mówił, że Czesi zgodzili się wycofać skargę, sami Czesi jednak szybko zaprzeczyli. Przez ostatnie dwa tygodnie Morawiecki powtarzał, że “porozumienie jest blisko”. Teraz też zapewnia, że “jest dobrej myśli” - Ale przed nami pewnie kilka dni albo kilka tygodni rozmów w tym temacie - dodaje.
- Polskie władze zapewne próbują w ten sposób uspokoić opinię publiczną - uważa Kucińska-Bar. - Prawdopodobnie zresztą do jakichś ustaleń z Czechami już doszło, choć szczegółów tu jeszcze nie znamy - dodaje.
Ekspertka zauważa widoczne różnice w negocjacjach strony polskiej i czeskiej. - Można jednak powiedzieć, że polski rząd jest w tej sprawie dość optymistyczny, gdy czeski – przede wszystkim pragmatyczny - mówi w rozmowie z money.pl.
Półmiliardowe kary? "Budżet przygotowany"
Czy jednak nasz rząd ma plan “B”, gdyby negocjacje nie przyniosły rezultatu i trzeba by było płacić 5 mln euro dziennie? Licznik bije od momentu wydania wyroku TSUE, czyli od 21 maja. Zatem gdyby Polska musiała płacić, już teraz rachunek wyniósłby ok. 470 mln zł - a z każdym dniem ta kwota by się powiększała o ok. 22 mln zł.
Piotr Patkowski, wiceminister finansów, zapewniał w programie "Money. To się liczy", że budżet udźwignie takie wydatki. - Jesteśmy na to gotowi, jeśli wyrok będzie prawomocny i niekwestionowany - mówił. Choć jednocześnie dodał, że jego zdaniem polskie i czeskie władze jednak dojdą do porozumienia.
Podobnego zdania jest Janusz Lewandowski. - Myślę jednak, że kara nie dojdzie do skutku. Polski rząd nie ma zresztą wyboru i musi zdecydować się na jakieś sensowne porozumienie - uważa. Dodaje jednak, że ewentualne porozumienie z Czechami i tak będzie dla nas oznaczać spore koszty. Czeski rząd podkreślał, że domaga się od polskiego rządu, by “zrekompensował negatywne skutki” działania kopalni dla mieszkańców tego kraju.
O tym, co zmienia wejście do gry Komisji Europejskiej, bezpośrednio nie mówi resort klimatu. - Od momentu intensyfikacji podnoszenia tematu przez stronę czeską na przełomie 2019 r. i 2020 r. strona polska nie tylko pozostawała w nieustannym kontakcie Czechami, ale też wielokrotnie proponowała szukanie polubownego porozumienia - zapewnia nas jednak Ministerstwo Klimatu.
O co chodzi w sporze o Turów? Przypomnijmy - Czesi uważają, że kopalnia znajdująca się przy gigantycznej elektrowni ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Nasi południowi sąsiedzi zaskarżyli w tej sprawie Polskę do Trybunału UE.
Ten w maju nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia - ma ono obowiązywać do momentu ostatecznego wyroku w tej sprawie. Premier Morawiecki szybko jednak stwierdził, że kopalnia nie przestanie działać - mimo nakazu TSUE.
Polska strona tłumaczy decyzję tym, że kopalnia ma strategiczne znaczenie dla naszej energetyki. Zapewnia bowiem węgiel dla elektrowni, która z kolei zaspokaja nawet 10 proc. polskiego zapotrzebowania na energię.