Jak pisze "Rzeczpospolita", Białoruś do niedawna była wiodącym hubem innowacji IT w całym regionie. Była, póki do biur firmy Yandex (rosyjskiej wyszukiwarki) nie wkroczyli siepacze Łukaszenki. OMON nawiedził też siedziby innych firm – aresztowano choćby kilku pracowników blisko współpracującej z Googlem firmy PandaDoc.
Zamaskowane służby białoruskiego dyktatora sprawiły, że branża internetowa zamyka swoje biura i planuje szybką relokację za granicę. Represje dotknęły też firmę Wargaming.net - twórcę popularnej na całym świecie gry komputerowej "World of Tanks".
Do wyboru mają Polskę, Ukrainę, Litwę czy Łotwę ale i Kazachstan. W Polsce zauważono wzrost zainteresowania relokacją białoruskich firm. Jak pisze "Rp", jest się o co bić, bo białoruscy deweloperzy są świetnie wykształceni, kreatywni, posługują się na co dzień angielskim. Mowa o grupie przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy osób. Polski rynek mógłby być dla nich dobrą destynacją, ale przegrywamy z sąsiadami w kilku kategoriach – choćby przez rozdmuchaną biurokrację i procedury.
"Rp" pisze, że Ministerstwo Rozwoju przygotowuje plan pomocy dla białoruskich firm i pracowników IT. Wstępnie mówi się, że innowacyjne spółki i informatycy mają uzyskać w naszym kraju pakiet ułatwień przy przekraczaniu granicy i przechodzeniu obowiązkowej kwarantanny, przy uzyskiwaniu kart pobytu czy zakładaniu działalności. Zaadresowana do nich ma zostać też druga edycja programu Poland Prize, organizowana przez PARP.