W trakcie czwartkowej konferencji Korean Nuclear & High-Tech Day 2022 przedstawiciele koreańskich firm i oraz rządu tego kraju potwierdzili, że są zainteresowani udziałem w polskim programie rozwoju energetyki jądrowej.
W kwietniu złożyliśmy ofertę Ministerstwu Klimatu i Środowiska. Dziś potwierdziliśmy chęć udziału w polskim projekcie jądrowym - stwierdził Jae-hoon Chung, prezes Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP).
Z kolei minister Korei Południowej ds. handlu, przemysłu i energii Chang-Yang Lee zwrócił uwagę na kompleksowość koreańskiej oferty, jeśli chodzi o budowę elektrowni jądrowych - od projektu po samą realizację i szkolenia kadry.
KGHM wybuduje mały reaktor atomowy. Potwierdza datę
Jestem przekonany, że wizyta koreańskiej delegacji przełoży się na współpracę także w sektorze energetycznym - powiedział wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio.
Dziadzio dodał, że nasz kraj do 2050 r. musi wdrożyć zeroemisyjne technologie wytwarzania energii, a energetyka jądrowa ma stanowić 20 proc. udziału w miksie energetycznym Polski. Dlatego zachęcał koreańskich inwestorów do działania nad Wisłą.
Korea Południowa atomem stoi
KHNP należy do państwowego koncernu Korea Electric Power Corporation (KEPCO). Jest operatorem wszystkich 24 działających w Korei Płd. bloków jądrowych. Koreańczycy budują też składającą się z czterech reaktorów APR1400 elektrownię Barakah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Dwa pierwsze bloki tej siłowni zostały już uruchomione.
W kwietniu tego roku firma złożyła Polsce ofertę budowy sześciu reaktorów APR1400 o mocy 8,4 GW. Pierwszy mógłby rozpocząć pracę w 2033 r., zgodnie z harmonogramem przyjętym w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ).
Według PPEJ Polska chce postawić na nowoczesne, sprawdzone i duże reaktory typu PWR. W Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. zakłada się, że w 2033 r. uruchomiony zostanie pierwszy blok polskiej elektrowni jądrowej o mocy ok. 1-1,6 GW. Kolejne bloki będą wdrażane co 2-3 lata, a cały program jądrowy zakłada budowę sześciu bloków o mocy do 9 GW.
Zgodnie z założeniami naszego rządu partner w programie jądrowym obejmie także 49 proc. udziałów w specjalnej spółce, dostarczy odpowiednie finansowanie i będzie uczestniczył nie tylko w budowie, ale i eksploatacji elektrowni jądrowych. Koreańczycy zapowiadają, że jeśli ich oferta zostanie przyjęta, to prace przy pierwszym polskim bloku potrwają łącznie 10 lat. W ten okres wliczane jest projektowanie i licencjonowanie. Sama budowa potrwałaby sześć lat.
Elektrownia atomowa w Polsce. Są oferty
Jesienią 2021 r. ofertę budowy kilku reaktorów EPR złożył polskiemu rządowi także francuski koncern EDF.
Zaproponowaliśmy koszty budowy od czterech do sześciu reaktorów wraz z gwarancją wskaźnika wykorzystania, czyli gwarancją, że wyprodukują określoną ilość energii. Uważamy, że to bardzo konkurencyjna oferta - stwierdził wówczas wiceprezes francuskiego koncernu EDF Vakis Ramany.
Francuski koncern deklarował, że jest gotowy spełnić warunki polskiego rządu, np. ten dotyczący objęcia do 49 proc. udziałów w spółce, która będzie operatorem elektrowni w Polsce. - Jako mniejszościowy udziałowiec powinniśmy jednak znać warunki sprzedaży energii na rynku, jakie przyjmie polski rząd. Jeżeli inwestor obejmuje mniejszość udziałów, musi mieć gwarancje np. tego, że program zostanie ukończony, a nie - przerwany z różnych powodów - zastrzegł Ramany.
Ofertę budowy elektrowni jądrowej złożyła też Polsce firma Westinghouse wraz z amerykańskim rządem. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami Amerykanie do końca czerwca mieliby przedstawić raport FEED, dotyczący prac inżynieryjno-projektowych w ramach programu energetyki jądrowej w Polsce. Partnerem Westinghouse jest firma Bechtel. W sierpniu Amerykanie chcą przedstawić polskiemu rządowi pakiet propozycji finansowych.