Australia zamyka pięciomilionowe miasto, Serbia wprowadza godzinę policyjną, a Izrael zamyka bary, kluby i siłownie. Powód? Koronawirus powrócił. Większą liczbę zakażeń widać również w takich krajach jak Chorwacja i Bułgaria. Po wielu tygodniach spokoju zakażenia koronawirusem w tych miejscach powróciły.
I tak można uznać, że ponownie problem z koronawirusem ma Izrael. I widać to doskonale w danych. W tej chwili ten kraj w sumie ma 35 tys. potwierdzonych zakażeń. Spora część z nich pojawiła się dopiero w ostatnim czasie.
W kwietniu w Izraelu służby wykryły w sumie 11 tys. przypadków wirusa. Na terenie całego państwa, wśród 7 mln mieszkańców. Zamknięta gospodarka, ograniczenia w ruchu pomogły i w maju służby wykryły zaledwie tysiąc przypadków. Spadek wykrytych infekcji wyniósł aż 90 proc.
Zobacz także: Źle oznakowana żywność w sklepie. Jak reagować?
Od tego momentu średnio dziennie przybywało po kilka-kilkanaście infekcji. To się jednak skończyło w połowie czerwca. Liczba nowych przypadków gwałtownie zaczęła rosnąć mniej więcej od 5 czerwca.
W lipcu każdego dnia służby notują już blisko po tysiąc nowych przypadków. W ciągu 10 dni testy wykryły już ponad 10 tys. infekcji. A to więcej niż w kluczowych pierwszych miesiącach epidemii. To w ostatnich dniach w Izraelu padł rekord wykrytych infekcji w ciągu jednego dnia. W czwartek 9 lipca było to 1335 nowych zakażeń. Efekt? Kraj się znów zamyka.
Wróciło też śledzenie telefonów komórkowych osób, które mogły skontaktować się z zakażonymi. W ciągu tygodnia wiadomość o konieczności odbycia kwarantanny dostało kilkadziesiąt tysięcy osób. Premier Benjamin Netanjahu jeszcze w maju zachęcał obywateli, by poszli "na kawę", bo wirus został pokonany. Dziś w Izraelu nikt nie ma wątpliwości, że zaczyna się tam druga fala problemów.
Innym krajem, który w ostatnich dniach notuje wzrosty liczby zakażeń, jest Serbia. To również kraj, który w maju notował po kilkanaście - kilkadziesiąt infekcji każdego dnia. Dziś jest to już kilkaset. W sumie w Serbii jest 17 tys. przypadków. Z tego 3 tys. to te wykryte w ciągu ostatnich dziesięciu dni.
Efekt? Władze przywróciły godzinę policyjną, granice dla Serbów zamknęła z kolei nieodległa Grecja, a obywatele wyszli na ulicę.
Masowe protesty w stolicy kraju - Belgradzie - mają dwa podłoża. Pierwszym jest niezadowolenie ze sposobu, w jaki władza walczy z epidemią. Niezadowolenie dotyczy również informacji na temat wirusa, a w zasadzie braku informacji. Krytycy urzędującego prezydenta Aleksandara Vucicia przekonują, że ograniczenia do tej pory były znoszone tylko przez zbliżające się wybory (odbyły się pod koniec czerwca).
W tej chwili w sumie w szpitalach przebywa 4 tys. osób. W ciągu ostatniej dobry w Serbii służby wykryły 266 przypadków. Średnio w ostatnim tygodniu było to blisko 300. To wynik zbliżony do tego notowanego w Polsce, przy czym Serbia jest blisko pięć razy mniejszym krajem niż Polska.
Problemy z wirusem ma również w ostatnim czasie Australia. Od początku lipca w tym kraju służby wykryły 1,2 tys. infekcji, podczas gdy w całym czerwcu było to ledwie 580. W ostatnim tygodniu każdego dnia licznik nowych zachorowań wynosi ponad 150. Gdyby tak wyglądał cały miesiąc – to tylko lipiec przyniósłby blisko 3 tys. nowych chorych.
Tymczasem w tym kraju wciąż licznik infekcji nie przekroczył 10 tys. I to dobrze oddaje skalę nowego problemu. Władze postanowiły nie czekać na rozwój sytuacji, a Melbourne zostało odcięte od świata na sześć tygodni. To miasto zamieszkiwane przez blisko 5 mln osób. Mieszkańcy mogą wychodzić tylko dla zaspokajania podstawowych potrzeb. Pójdą do pracy, do sklepu, przejdą się z psem na spacer. I nic więcej.
Wzrosty liczby zakażeń widać również w dwóch turystycznych krajach - Bułgarii i Chorwacji. Co warto zaznaczyć - w oby tych krajach liczba wykrytych przypadków wciąż jest mniejsza niż w Polsce. Ostatni tydzień przyniósł w Bułgarii 1,3 tys. nowych infekcji. Średnio to po 193 zakażenia każdego dnia.
W tym samym czasie w Chorwacji pojawiło się ponad 500 nowych infekcji. Średnio to po 72 przypadki każdego dnia. Niewiele? Warto przypomnieć, że Chorwacja w czerwcu miewała dni, gdy nie było tam ani jednego wykrytego chorego.