Całkowity koszt ulgi na robotyzację to 1 mld 100 mln zł w ciągu pięciu lat - poinformowała w piątek wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Przygotowywane przez resort rozwoju i Ministerstwo Finansów rozwiązanie ma dotyczyć wszystkich firm i obowiązywać od 1 stycznia 2021 r. – informuje PAP.
Nowa ulga ma zwiększyć poziom robotyzacji polskiej gospodarki, co - zdaniem minister Emilewicz - jest "warunkiem sine qua non rozwoju". Szefowa MR poinformowała, że nasycenie robotami przemysłowymi na 1 tys. pracowników w Polsce jest niższe niż np. w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. - 42 roboty na 1 tys. pracowników to zdecydowanie wartość niewystarczająca - przyznała.
Emilewicz zwróciła uwagę, że "robot nie zakłada maseczki, nie dezynfekuje swojego manipulatora - jest zdecydowanie bardziej odporny na sytuacje kryzysowe, takie jak chociażby pandemia".
Definicja robota - jak twierdzi resort rozwoju - została wypracowana razem z branżą. Ma to być maszyna, która "ma trzy stopnie swobody - tzn. jest w stanie poruszać się w prawo, lewo; do góry, do dołu; ma stopień swobody odwzorowujący nadgarstek".
Według wiceszefa resortu rozwoju Krzysztofa Mazura w 2018 r. w naszym przemyśle działało 13,5 tys. robotów.
- Chcemy, by w wyniku projektowanej ulgi w ciągu pięciu lat liczba ta wzrosła 2,5-krotnie do 24 tys. - stwierdził.
Odliczenie od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami w robotyzację dotyczyć ma:
- zakupu lub leasingowania nowych robotów i kobotów,
- zakupu oprogramowania,
- zakupu osprzętu (np. torów jezdnych, obrotników, sterowników, czujników ruchu, efektorów końcowych),
- zakupu urządzeń bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP),
- szkoleń dla pracowników, którzy będą obsługiwali nowy sprzęt.
Odliczenie ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Ulga ma być dla wszystkich firm, bez znaczenia na wielkość lub branżę. Będzie obowiązywać przez pięć lat - do końca 2025 roku.