"Gdyby natura chciała, żeby tam był przekop, to by był" - powiedziała niegdyś Małgorzata Kidawa-Błońska, komentując jedną ze sztandarowych inwestycji PiS, czyli kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną. I parafrazując jej słowa, można by rzecz: gdyby natura chciała, żeby ludzie latali z Radomia, to działałoby tam lotnisko.
I rzeczywiście: działało. Ale jego działalność po zaledwie kilku latach zakończyła się fiaskiem i upadłością. Pojawił się jednak państwowy PPL, który wyłożył ponad 12 mln zł na przejęcie bankruta, a potem 800 mln zł na budowę lotniska od nowa. I zaczęły się pytania oraz kontrowersje. Bo przecież gdyby mieszkańcy Mazowsza chcieli latać z Radomia, to by z niego latali.
- Radom ma trudną sytuację komunikacyjną i wizerunkową ze względów historycznych, ale postaramy się sprawić, żeby pasażerowie polubili ten port i chętnie z niego latali - mówił w 2021 r. Stanisław Wojtera, prezes PPL. Te słowa są aktualne również dzisiaj, w przeddzień otwarcia Portu Lotniczego Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. W czwartek 27 kwietnia oficjalne przecięcie wstęgi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak to było z pierwszym lotniskiem w Radomiu?
Port lotniczy Radom-Sadków zainaugurował działalność w 2014 r. Był to czas boomu na latanie po wejściu Polski do Unii Europejskiej. A skoro ludzie chcą latać, to dlaczego im tego nie umożliwić z ich okolicy? Zwłaszcza że port lotniczy to nie tylko okno na świat, ale i brama dla turystów z zagranicy, magnes dla biznesu. Do tego nowe miejsca pracy. I wreszcie - prestiż. I Radom potrzebował tego wszystkiego. Również prestiżu, bo po reformie administracyjnej ze stolicy województwa stał się jednym z wielu miast powiatowych na Mazowszu.
Sprawa mogła się wydawać dość prosta. W Radomiu był już pas startowy - tuż obok działa przecież 42. Baza Lotnictwa Szkolnego. Blaszany terminal odkupiono od portu lotniczego Łódź-Lublinek. I tylko samolotów, kierunków oraz pasażerów w Radomiu brakowało. Już w 2018 r. władze radomskiego lotniska złożyły wniosek o ogłoszenie upadłości.
800 mln zł na nowe lotnisko. Będzie bliżej do Egiptu?
Nowym właścicielem został państwowy gigant - Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze". Ogłosił plan przebudowy lotniska w Radomiu, a w zasadzie jego budowy na nowo. Niejeden pytał wówczas: po co to wszystko? Czy w Radomiu potrzebne jest jeszcze większe i jeszcze bardziej puste lotnisko?
Ale PPL i politycy Zjednoczonej Prawicy od początku przekonywali, że tym razem będzie inaczej. Nowe lotnisko w Radomiu będzie większe, wygodniejsze, z dłuższym pasem startowym, nowoczesne. Ma być też skrojone pod ofertę dla tanich linii lotniczych i czarterów i bardziej atrakcyjne dla pasażerów.
O tym, że decyzja dotycząca Radomia nie jest polityczna, a ma charakter biznesowy, próbował przekonywać poseł Marek Suski w 2018 r. To wówczas padły pamiętne słowa:
Z tych analiz, które były robione, wynika, że większość Polaków lata na południe Europy czy też do krajów afrykańskich. Czyli lotnisko położone na południe od Warszawy jest bardzo dogodne dla przewoźników i dla pasażerów - stwierdził.
Port Lotniczy Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. miał też odciążyć Lotnisko Chopina do czasu otwarcia CPK. Bo tam, gdzie coraz więcej miejsca potrzebował narodowy przewoźnik, zadomowił się już m.in. Wizz Air, Enter Air, a nawet Ryanair, który ponadto opanował położone na północ lotnisko Warszawa-Modlin. Rozważano nawet procedurę administracyjnego podziału ruchu na Mazowszu, na co musiałaby zgodzić się Komisja Europejska.
Ale przyszła pandemia. Widmo zatkanego Lotniska Chopina oddaliło się jeszcze przynajmniej na chwilę. Ostatecznie PPL wraz z rządzącymi najwyraźniej postanowili, że nowe lotnisko w Radomiu obroni się samo. Nawet odległość 100 km od Warszawy miała nie stanowić problemu za sprawą drogi S7 i połączenia kolejowego. Z administracyjnego podziału ruchu zrezygnowano. Nikogo nie można więc zmusić siłą, aby latał z Radomia. Trzeba zachęcić.
LOT na ratunek lotnisku w Radomiu. Biznes czy oczekiwania polityczne?
Połączenia z Radomia pierwsze ogłosiły Polskie Linie Lotnicze LOT. Ale przecież to tanie linie lotnicze i czartery miały "wyprowadzić" się z Lotniska Chopina, by uwolnić przepustowość dla LOT-u.
- Mamy zapewne do czynienia po prostu z oczekiwaniami politycznymi. Wystawia to jednak LOT na walkę kosztową i kosztowną z tanimi przewoźnikami w Radomiu bądź z odciągnięciem ich pasażerów z lotnisk stołecznych. Obawiam się, że rywalizacji tej nie jest w stanie wygrać i pokryć w pełni kosztów tych operacji - mówił wówczas Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
LOT przekonywał, że decyzja w sprawie Radomia również ma charakter biznesowy. - Robimy biznes od lat i Radom jest elementem naszej strategii, nie tylko w perspektywie krótkiej i średniej, ale też długoterminowej. Na lotnisku w Radomiu upatrujemy naszą szansę rynkową i działamy na rzecz pobudzenia ruchu z tego portu lotniczego - mówił we wrześniu Michał Fijoł, członek zarządu ds. handlowych.
Podkreślał, że LOT "nie zakłada nierentownych rejsów". Podał przykład Rzymu, do którego nie lata z Warszawy, bo trasę tę obstawiły tanie linie lotnicze.
Z kolei rejsy czarterowe z Radomia obsłuży też m.in. Enter Air. - Latamy z większości lotnisk w Polsce, więc czemu nie mielibyśmy polecieć z Radomia? - pytał retorycznie Andrzej Kobielski, członek zarządu Enter Air, w programie Money.pl. Również jego zdaniem nowy port nie będzie alternatywą dla mieszkańców Warszawy, którzy mogą latać z Lotniska Chopina i z Modlina. - Lotnisko w Radomiu będzie portem lokalnym dla samego Radomia, Kielc i okolicznych miejscowości - stwierdził.
Zbiegiem okoliczności, a może puszczeniem oka do wszystkich, miało być uruchomienie od 1 czerwca 2023 r. rejsów czarterowych z lotniska w Radomiu do Egiptu. Jednak po kilku miesiącach sprzedaży skasowano je, podobnie jak kilka innych połączeń, ogłaszając w zamian inne.
Im bliżej otwarcia...
Uczciwie trzeba przyznać, że nowy terminal robi dobre pierwsze wrażenie. Ale o sukcesie portu lotniczego decyduje spinający się model biznesowy. A do tego potrzeba i linii lotniczych, które zaoferują siatkę połączeń, i pasażerów, którzy będą z niej ochoczo korzystać. Jednego i drugiego nie będzie bez niskich kosztów, a w efekcie niskich cen biletów.
Pod koniec 2021 r. Stefan Świątkowski, wiceprezes PPL odpowiedzialny za radomską inwestycję, w rozmowie z fly4free.pl spodziewał się, że to "lotnisko zacznie zarabiać w momencie osiągnięcia liczby 1 mln pasażerów rocznie". - Kiedy to się stanie? Myślę, że w ciągu 2-3 lat od otwarcia - dodał. Zaprezentowane w 2022 r. popandemiczne prognozy IATA, zamówione przez PPL i CPK, oszacowały, że w 2040 r. nowe lotnisko Warszawa-Radom odprawi 1,8 mln pasażerów.
"Rynek Lotniczy" wyliczył, że w ogłoszonym już rozkładzie lotów od 27 kwietnia do 27 października na lotnisku Warszawa-Radom powinny odbyć się 622 operacje lotnicze, a łączna liczba dostępnych foteli na wszystkich rejsach sięgnie 117 tys. Nie można jednak zakładać, że tylu pasażerów poleci z Radomia, bo samoloty nie latają wypełnione w 100 proc. Dlatego dotychczas ogłaszane prognozy mogą okazać się zawyżone.
Lotniska Warszawa-Radom nie można jednak skreślać na starcie. Choć już teraz widać, że początki będą trudne i ewentualny sukces nie przyjdzie łatwo. Co jest największym mankamentem lotniska w Radomiu? - To samo, co jest jego atutem; to, że jest nowe na rynku - powiedział Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, w rozmowie z "Rynkiem Lotniczym".
Również PPL uważa, że rynek będzie musiał "oswoić" się z nowym lotniskiem na mapie Polski. I dopiero wówczas mogą zdecydować się na niego nowi przewoźnicy. Wizz Air już potwierdził, że prowadzi rozmowy. Ryanair od dłuższego czasu mówi Radomiowi zdecydowane "nie". Ale część komentatorów nie wyklucza, że może to być tylko element jego strategii negocjacyjnej.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl