Czasy, w których lumpeks kojarzył się z obciachem, dawno już są za nami. Powodów, dla których Polacy kupują ubrania w sklepach z odzieżą używaną, jest mnóstwo.
- Uwielbiam rzeczy tanie i z drugiego obiegu. Jednym z czynników jest cena, mogę mieć świetne ubrania i nie przepłacić. Po drugie - lubię dawać drugie życie ubraniom, które inaczej zalegałyby na śmietnisku. A po trzecie - lubię fajne rzeczy, niespotykane na witrynach sklepów - mówi money.pl Weronika Chocholska.
Wraz z pandemią koronawirusa pojawił się też czwarty powód - zamknięte centra handlowe. Skoro nie możemy kupić nowych ciuchów, spoglądamy na te z drugiego obiegu. Jednak nasza rozmówczyni zapewnia, że "ciucholandy" regularnie odwiedzała jeszcze przed pojawieniem się COVID-19.
Weronika Chocholska ma swoje ulubione punkty, które odwiedza raz w tygodniu, jeżeli tylko pozwolą jej na to obowiązki. Rzeczy szuka nie tylko dla siebie, ale też dla swoich najbliższych. Ile zatem miesięcznie wydaje w sklepach z używaną odzieżą?
- Chodzę w dni, w których towar jest najtańszy. Nie chodzę w dni dostaw. Zatem moje miesięczne wydatki w lumpeksach nie przekraczają stu złotych. Powiedziałabym, że są to kwoty około 60 zł, lecz w "lepszym" miesiącu zakupy z lumpeksu mogą mnie wynieść łącznie około 100 zł - wyjaśnia.
Niektórzy zarabiają na ciuchach z lumpeksu
Kiedy ciuchy zaczynają zalegać w szafie, Weronika puszcza je w obieg za sprawą przeznaczonej do tego aplikacji. Niektórzy jednak odwiedzają sklepy z odzieżą używaną z myślą o tym, żeby je odsprzedać dalej. Tak robi Monika, która poprosiła o anonimowość.
- Do lumpeksów zazwyczaj chodzę dwa razy. Sprawdzam, co jest po nowej dostawie, żeby wiedzieć, jakie są ceny. Czasami coś wtedy kupię, ale muszę być bardzo przekonana do tego, że to jest fajne i się sprzeda. Za drugim razem natomiast biorę to, na co zwróciłam uwagę po dostawie - opowiada.
Monika w "ciucholandach" szuka ubrań dobrej jakości, firmowych lub zachowanych w dobrym stanie. Następnie wystawia je w aplikacji. Miesięcznie może zarobić w ten sposób nawet do 500 zł.
Moda na rzeczy retro i vintage
W ostatnich miesiącach dominującym trendem w modzie jest powrót do przeszłości. Marki wypuszczają na rynek ciuchy retro, czyli stylizowane na takie sprzed lat, np. za sprawą wzoru czy kroju. Konsumenci natomiast poszukują rzeczy vintage - czyli mających np. 20 lat lub więcej.
Właśnie w tej modzie interes zwietrzyła Monika, która chodzi po targach, gdzie wyszukuje dobrze zachowane przedmioty, a następnie "perełki" - jak sama je nazywa - proponuje na specjalnie do tego przeznaczonym koncie na Instagramie. W taki sposób w miesiącu może zarobić kolejne od 200 zł do 500 zł.
Na razie odwiedza punkty w swojej okolicy, ale liczy, że kiedy poprawi się pogoda i zmniejszą się obostrzenia związane z koronawirusem, będzie mogła ruszyć w wyprawę po targach staroci organizowanych w małych miejscowościach.
- Teraz jest też trend na urządzanie mieszkania, bo jest COVID. Każdy chce się pochwalić swoim mieszkaniem w mediach społecznościowych, więc ludzie tworzą chociaż jeden kąt, na którego tle będą mogli się pokazać. My im to ułatwiamy, czy to poprzez perełki vintage, czy też przez ciuchy, które znajdziemy w ciucholandach - tłumaczy Monika.