- Musimy działać szybko – powiedział Morawicki i porównał obecną sytuację do choroby, bo każdy dzień zwłoki przynosi niepowetowane straty.
Na potwierdzenie swoich słów przywołał dane gospodarcze: straty na światowych giełdach, wzrost bezrobocia w USA, zupełne załamanie na rynku włoskim.
- To, co dzieje się na naszych oczach, to największe wyzwanie ostatnich dziesięcioleci. Pandemia, jak widzimy w kilku państwach, powoduje istne gospodarcze i zdrowotne pandemonium. Nie chcemy doprowadzić do tego w Polsce – dodał.
Powiedział, że znacznie wolniejszy przyrost liczby zakażonych niż zaobserwowany we Włoszech i Hiszpanii to światełko w tunelu, dzięki któremu może się udać nie doprowadzić do tego, co stało się w kilku krajach: segregacji chorych. Najwięcej miejsca w swoim przemówieniu poświęcił jednak kwestiom gospodarczym.
- Nasza tarcza to 10 proc PKB. Przede wszystkim zapobieganie zwolnieniu – powiedział i zaapelował do przedsiębiorców, by nie dokonywali ruchów kadrowych, bo zaproponowane pieniądze mają wystarczyć na dopłaty do pensji w najgorszych tygodniach.
Premier wymienił najważniejsze z punktu widzenia małych przedsiębiorców zapisy: - Mamy zasiłki dla wszystkich osób, które wcześniej były na umowach cywilnoprawnych i je straciły oraz dla pracowników firm zatrudniających do 9 osób jest dodatkowy zastrzyk finansowy i zwolnienie z ZUS. Dla osób na postojowych – dopłata 40 proc. do średniego wynagrodzenia i zwolnienie z ZUS.
Zapewnił, że państwo jest gotowe, by zapłacić te miliardy złotych.
Dodał, że polityka społeczna stanowi dziś amortyzator – 500+ to bufor dla rodzin szczególnie dotkniętych koronawirusem.
Morawiecki odniósł się do ustawy budżetowej, której głosowanie jest jednym z punktów dzisiejszych obrad. Przypomnijmy, że chodzi o pierwszy od lat "budżet bez deficytu", z którego rząd był szczególnie dumny. Dziś już wiadomo, że to nie do osiągnięcia.
- Zaproponowaliśmy budżet bez deficytu, ale deficyt nie jest żadnym świętym Graalem. Będziemy używać deficytu w takim stopniu, jak to konieczne i tak, by dało to zagranicznym rynkom przekonanie co do pewności naszej wiarygodności – powiedział.
Negatywnie ocenił tez działania Unii Europejskiej – a właściwie brak aktywności – w obliczu kryzysu. "Ludzie docenili działanie państw narodowych" – zauważył.