Premier Theresa May poinformowała brytyjskich parlamentarzystów, że planuje renegocjować umowę ws. brexitu z Unią Europejską. Wszystko to na kilka godzin przed bardzo istotnym głosowaniem brytyjskich posłów ws. brexitowej umowy właśnie. - Pojadę do Brukseli, by uzyskać znaczącą i prawnie wiążącą zmianę wobec kontrowersyjnej propozycji, której celem jest powstrzymanie powrotu kontroli granicznych - powiedziała May do parlamentarzystów.
Theresa May chce zagrać wizją katastrofy przy opuszczeniu UE bez umowy. Jednak łatwo nie będzie, Unia zdaje się nieugięta. Już wcześniej wysłała jasny sygnał do Londynu - żadnych zmian w umowie uzgodnionej z brytyjską premier nie będzie.
Jak poinformował rzecznik May, premier - tuż przed wystąpieniem w Izbie Gmin - zadzwoniła do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera.
Z Unii płynie sprzeciw. Jak donosi Reuters - powołując się na unijnego dyplomatę, który pragnie pozostać anonimowy - Bruksela nie ma zamiaru renegocjować umowy.
- Nie będzie ponownego otwarcia negocjacji umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - stwierdził dyplomata związany z kwestiami brexitu. Dodał jednak, że istotne jest zrozumienie tego, co Theresa May ma na myśli mówiąc o „ponownym otwarciu”. – Jeżeli mowa o zwiększeniu liczby deklaracji czy gwarancji, to możemy o tym rozmawiać. Jeśli jednak naprawdę chce wznowienia całej sprawy, usłyszy stanowcze ‘nie’ – podkreślił dyplomata.
Do sprawy odniósł się też prezydent Francji Emmanuel Macron. – Obecna umowa jest najlepszą z możliwych i nie podlega renegocjacjom – stwierdził cytowany przez agencję AFP.
Brytyjski parlament we wtorek ponownie będzie głosował w sprawie umowy dotyczącej brexitu. To głosowanie nad tzw. "Planem B". Pierwsze głosowanie z 15 stycznia okazało się kompletną porażką premier Theresy May. Za umową głosowało 202 posłów, przeciw było aż 423. Premier umie liczyć, więc spodziewa się, że i wtorkowe głosowanie nie pójdzie po jej myśli.
May, otwierając wtorkową debatę w brytyjskim parlamencie, zwróciła się do posłów, mówiąc, że akceptuje fakt, iż parlamentarzyści nie akceptują umowy w obecnej formie. - Izba Gmin dobitnie określiła czego nie chce. Musimy teraz wysłać zdecdydowaną wiadomość o tym, czego chcemy - stwierdziła May.
Głos zabrał również Ian Blackford, lider Szkockiej Partii Narodowej w Izbie Gmin. – Brytyjski rząd zignorował poglądy mieszkańców Szkocji i chce zatrzasnąć drzwi, podnieść zwodzony most do Wielkiej Brytanii – stwierdził poseł.
Blackford dodał, że Szkocja musi i będzie mieć prawo do wyznaczenia własnej przyszłości. Podkreślił, że Szkocka Partia Narodowa dalej będzie przeciwna „ślepemu” brexitowi, który „zepchnie Wielką Brytanię z urwiska”.
Nie oszczędził zgryźliwego komentarza w kierunku premier May i jej środowiska politycznego. – Nie potrafi nawet kontrolować swojej podzielonej partii. Oni wszyscy powinni zwiesić głowy ze wstydu – powiedział.
Przedłużenia art. 50 domaga się Yvette Cooper z Partii Pracy. – Brexit na ślepo osłabia naszą pozycję negocjacyjną. Do opuszczenia UE zostały dwa miesiące. Jeśli dojdzie do wyjścia ze Wspólnoty bez umowy, chaos i podziały będą tylko narastać – stwierdziła.
Słowa "bałagan", "katastrofa" czy "chaos" we wtorek w brytyjskim parlamencie są odmieniane we wszystkich przypadkach. Większość przemawiających parlamentarzystów używa tych właśnie zwrotów, bez względu na polityczne barwy. Najgłośniej wybrzmiewają jednak ze strony szkockich posłów.
Czytaj również: Plan B dla brexitu. Funt traci przed głosowaniem
Na początku ubiegłego tygodnia premier Theresa May przedstawiła "planu B" w sprawie brexitu. Było to konieczne po tym, jak 15 stycznia spektakularnie przegrała w Izbie Gmin głosowanie nad pierwotnym planem umowy. To była najwyższa porażka urzędującego premiera w historii. Przeciwko umowie głosowało aż 432 parlamentarzystów.
Mimo to May pozostała premierem, gdy dzień po feralnym głosowaniu przepadł wniosek lidera Partii Pracy Jeremego Corbyna, który chciał głosować wotum nieufności wobec May. Dzięki głosom północnoirlandzkich posłów Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) May wygrała różnicą raptem 19 głosów.
Czytaj także: Twardy Brexit to cios w sieci handlowe
To właśnie o Irlandię Północnę toczy się największy bój. Unia Europejska chce wprowadzić mechanizm tzw. bezpiecznika (ang. backstop). Miałby polegać na tym, że nawet po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, na granicy Irlandii Północnej i Irlandii nie wróciłyby kontrole graniczne. To jeden z punktów spornych w negocjacjach. Niektórzy posłowie obawiają się, że przez to Wielka Brytania będzie w nieskończoność zależna od unijnych przepisów.
Głosowanie w brytyjskim parlamencie w sprawie poprawek do umowy brexitowej odbyło się we wtorek po godz. 20 czasu polskiego. Poprzedziła je debata posłów.
Do "Planu B" zgłoszono łącznie 19 poprawek, ale tylko 7 trafiło pod głosowanie. Jednak nawet przegłosowane nie będą dla brytyjskiego rządu wiążące. Mimo to trafiły do Izby Gmin, bo ich całkowite zignorowanie jedynie powiększyłoby i tak spory już kryzys.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl