Obowiązek przekazywania danych dotyczących przelotu pasażera (PNR) wszedł w życie 29 maja 2018 r. Od tego momentu każdy przewoźnik lotniczy ma obowiązek przekazywać je do państwowej bazy - zawiadywanej przez Straż Graniczną Krajowej Jednostki do spraw Informacji o Pasażerach (JIP). Dane PNR obejmują m.in.:
- imię i nazwisko
- datę i trasę podróży
- numer miejsca w samolocie
- informacje o bagażu
- sposób płatności
- dane kontaktowe
Ich przetwarzanie przez JIP ma służyć zapobieganiu terroryzmowi i poważnej przestępczości. To skutek nowych regulacji na poziomie unijnym.
— W 2018 r. dane PNR były przekazywane przez 12 przewoźników lotniczych, którzy obsługiwali około 49 proc. ruchu pasażerskiego w Polsce, w 2019 r. przez 95 obsługujących 96 proc. ruchu, w 2020 r. przez 157 odpowiadających za 99 proc. ruchu, a do 15 grudnia 2021 r. przez 243 przewoźników obsługujących 99 proc. ruchu — mówi Anna Michalska, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej.
Kary dla linii lotniczych. Straż Graniczna prowadzi tysiące postępowań
Od 2018 r. komendant główny Straży Granicznej wszczął ponad 28 tys. postępowań dotyczących naruszenia obowiązku PNR, a ponad 15 tys. spraw administracyjnych zakończono. Od wejścia w życie przepisów do 28 lutego 2021 r. stwierdzono 114 tys. 487 naruszeń ustawy. - Komendant główny SG będzie sukcesywnie wszczynał postępowania wobec stwierdzonych naruszeń - dodaje rzeczniczka.
Kary przewidywane przez ustawę to 5-20 tys. zł, a suma kar z jednego rejsu nie może przekroczyć 40 tys. zł. "Przy założeniu, że duży przewoźnik wykonuje tygodniowo 500 połączeń, kary mogą wynieść 2,5-20 mln zł za tydzień, w którym nie wywiązywał się z obowiązku PNR" - szacuje dziennik.
Przewoźnicy twierdzą, że byli gotowi przekazywać wymagane prawem dane do Straży Granicznej, ale służba ta nie miała odpowiedniego systemu. Stało się to możliwe dopiero na początku 2019 r. Straż Graniczna twierdzi inaczej.
Spór o dane pasażerów. Nowelizacja przepisów pozwala karać linie lotnicze przez dłuższy okres
Ustawa PNR została ostatnio znowelizowana. Najważniejsze punkty to:
- wydłużenie okresu przedawnienia z trzech do pięciu lat
- zgoda na połączenie lotów jednego przewoźnika w jedną sprawę zamiast rozliczania z każdego rejsu oddzielnie.
Oznacza to, że za sprawy z 2018 r. linie lotnicze będzie można karać jeszcze przed dwa lata. Branża lotnicza twierdzi, że polskie władze kładą zbyt duży nacisk na kary, w porównaniu z innymi państwami UE, gdzie położono nacisk na współpracę i płynne wdrożenie przepisów.
Trwają dyskusje z polskimi władzami, co zrobić, a jeśli zajdzie taka potrzeba, jak zmienić przepisy. Nasi członkowie koncentrują się na operacjach lotniczych na wysokim poziomie bezpieczeństwa, a nie na sprawach karnych, które mają na nie zerowy wpływ. Obecne działania polskich władz poważnie szkodzą branży, która cierpi przez kryzys wywołany pandemią. Związki branżowe pracują aktywnie z władzami, żeby zaprzestały nakładania sankcji oraz cofnęły kary za loty z 2018 r. - mówi dziennikowi Robert Baltus z European Business Aviation Association (EBAA).