"Super Pani Minister! Gratuluję i obserwuję! Zachęcam na początek do odpowiedzi na ważne w dyskusji o #KPO pytanie: ile Polska zapłaci w wyższej składce członkowskiej do 2058 za spłatę części dotacyjnej KPO w wysokości 23,9 mld euro? Czy potwierdza Pani znane mi wyliczenia z 2021?" - napisał na Twitterze Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
Jak widać, Magdalena Rzeczkowska, która od 2022 r. jest ministrem finansów w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego, będzie odpowiadać na pytania nie tylko anonimowych internautów. Już na początku swojej przygody z portalem społecznościowym jej wpis zacytował wspomniany poseł Kowalski. Post informujący o tym, że minister Rzeczkowska "będzie dzielić się swoimi przemyśleniami" podali dalej także Janusz Cieszyński (sekretarz stanu w ministerstwie cyfryzacji) czy Marlena Maląg (minister rodziny i polityki społecznej).
Aktywni na Twitterze, wśród polityków rządu Zjednoczonej Prawicy, są jeszcze m.in. premier Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro czy Henryk Kowalczyk.
To nie pierwszy raz, gdy politycy rządu krytykują swoje poczynania na Twitterze. Przykładem jest KPO, którego temat wywołał w środę Waldemar Buda. "Kolejny raz słyszę fake newsy, że środki z KPO są jak lichwiarski kredyt" – czytamy w jego poście. Dalej minister rozwoju przekonywał, że pieniądze z Funduszu Odbudowy są m.in. najtaniej oprocentowane na rynku i dzięki nim uda się uruchomić nowe inwestycje w kraju.
Jak pisaliśmy na money.pl wpis ten zadziałał na polityków Solidarnej Polski jak płachta na byka. Zareagował m.in. Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, który napisał: "Pierwszym punktem pokazałeś, że nie wiesz, o czym piszesz. KPO to nie tylko pożyczka, ale i podwyższenie składki Polsce za tzw. bezzwrotne dotacje. Mieszasz krótkoterminowe korzyści z długofalowymi skutkami".
Minister finansów na Twitterze
Internauci pod wpisem minister Rzeczkowskiej zaczęli już pytać o przepisy podatkowe i Polski Ład. Inni zastanawiają się, czy wie, "kto jest ministrem finansów". Jeden z internautów zasugerował, żeby minister "nie czytała komentarzy".