- Te oszczędności w gospodarstwach domowych już widać. Widać je w gazie, widać je w prądzie - przekonywała szefowa resortu w czwartek w Radiu ZET. Dopytywana o to, że nie są to dobrowolne oszczędności, ale wymuszone drastycznymi podwyżkami rachunków za prąd i gaz, odpowiedziała: - Jesteśmy o tym przekonani. Tak to działa, że jeżeli coś przynosi korzyści na rachunku, to wtedy jesteśmy mobilizowani do działania jako Polacy - dodała.
Zdaniem Anny Moskwy wiele z tych wymuszonych przez drożyznę działań, to nawyki, które w domach powinny zostać wdrożone już dawno. I to zarówno, jeśli chodzi o ograniczanie zużycia wody czy prądu.
- Musimy sporo się nauczyć, jeśli chodzi o dobre nawyki: włączanie wyłączanie świata, nietrzymanie [podpiętych do prądu -red.] ładowarek, ogrzewanie na poziomie niższych temperatur, wymiana żarówek czy dbanie o części wspólne w blokach, gdzie ciągle widzę te pootwierane okna na klatkach. Myślę, że każde gospodarstwo domowe może sobie zrobić taki rachunek sumienia - powiedziała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak minister klimatu oszczędza w swoim domu?
Zapytana o to, czy sama też już zrobiła taki rachunek sumienia, minister potwierdziła. Przyznała, że obniżyła w domu temperaturę do 17-19 stopni.
- Można się do tego przyzwyczaić, to też zdrowa temperatura dla organizmu - zapewniała minister Anna Moskwa. Jak dodała, w przestrzeniach wspólnych domu utrzymuje tę niższą, a w pomieszczeniach, w których przebywa częściej, tę wyższą.
Przypomnijmy, że w czwartek premier Mateusz Morawiecki przedstawił założenia nowej tarczy solidarnościowej. Zakłada ona zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych do limitu 2000 kWh rocznie. Eksperci i politycy opozycji zwracają uwagę, że to niski limit dla wielu gospodarstw domowych.