Gdy premier Morawiecki i podlegli mu ministrowie zapewniają, że węgla na zimę nie zabraknie, że górnicy pracują ciężej i dłużej, statki już płyną i nikt w zimie nie będzie marzł, rzeczywistość pisze własny scenariusz. Zwykli Polacy, którzy próbują zaopatrzyć się w opał na zimę, mają odmienne zdanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Zainteresowanie sklepem internetowym PGG S.A., ze względu na atrakcyjną cenę producenta, jest ogromne – liczba odwołań do witryny w jednej chwili dochodzi do ponad 750 tysięcy. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i sygnałom od klientów, spółka przez cały czas pracuje nad rozbudową e-sklepu, udostępniając nowe funkcjonalności i rozwiązania – mówi w rozmowie z money.pl Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej.
"Mogłabym napisać doktorat o kupowaniu węgla"
Ewelina jeździ kilkanaście kilometrów do rodziców, którzy mają internet światłowodowy. Mówi, że kiedyś to miało znaczenie, a teraz już sama nie wie, jakie "triki" mogą zadziałać. Zakupów próbowała dokonać na dwa laptopy i dwie komórki.
– Ostatnio ekogroszek na stronie był dostępny 5 min 43 sekundy. Uważam, że sklep powinien być całodobowy, w końcu to zakupy przez internet. Jest za mało towaru, a za dużo kupujących. Obciążenie serwerów jest takie, że nie można zrobić czegokolwiek, korzystając na przykład z internetu mobilnego. Śmieję się, że mogłabym doktorat zrobić z zakupów w tym sklepie – mówi w rozmowie z money.pl Ewelina, mieszkanka Dolnego Śląska, która od maja stara się zaopatrzyć siebie i swoją rodzinę w sklepie PGG.
– Muszę zalogować się co najmniej pół godziny wcześniej. Pilnuję, żeby nie włączył się żaden wygaszacz, bo ponowne zalogowanie bywa czasem niemożliwe – dodaje.
Wydawać by się mogło, że nawet jeśli towar jest uzupełniany o godzinie 16:00, to po kilku minutach nikt nie powinien mieć złudzeń, że jeszcze coś pojawi się w sklepie. Okazuje się, że węgiel czy ekogroszek pojawiają się na stronie o różnych porach, a przy próbie dodania do koszyka towaru – który ma gwarantować dostępność po sfinalizowaniu transakcji do 23:59 danego dnia – klient zostaje wylogowany z serwisu.
– Moi znajomi po tygodniach ślęczenia przed monitorem stwierdzili, że będą "polować" na zwykły węgiel, a następnie rozdrobnią go na ekogroszek, bo węgiel można było czasami łatwiej kupić – mówi. I dodaje, że jej córka przestała chodzić na lekcje tańca, bo były we wtorki i czwartki, a nie mogła jej zawozić, bo kupowała węgiel.
"To było jak wygrana w totolotka"
Z kolei Lidia z Wielkopolski w rozmowie z money.pl opowiada, że starania jej i jej rodziny zaczęły się od maja tego roku.
– Mój brat po tygodniach starań stwierdził, że to jest fikcja, że kupno graniczy z cudem. Jednak któregoś dnia udało mi się kupić tonę węgla. W domu tak się cieszyliśmy, jakbyśmy wygrali w totolotka. Wtedy, kiedy już mi się udało, zmobilizowaliśmy całą rodzinę i sąsiadów do ponownych wzmożonych starań. Na odbiór było 45 dni, więc żeby zamówić transport, trzeba było jeszcze kilka zamówień dozbierać, aby to się opłacało – mówi Lidia.
Opowiada, że od kiedy znajomi się dowiedzieli, że udało mi się kiedyś kupić węgiel, urywają się telefony. – Na liście mam 15 osób, którym chcę pomóc, ale udało mi się jak dotąd tylko raz. Ostatnio logowałam się o 15:30, a o 16:00 pojawił się towar. Chciałam dodać go do koszyka i wyświetlił mi się komunikat "proszę się zalogować" – opowiada.
Zdaniem Lidii i jej rodziny towar jest "fikcyjny" czy "mityczny". – Mydlą nam oczy, a dodatkowo podnoszą ceny. Jeszcze osoby młode, które mają jakieś pojęcie o komputerze, są w stanie poświęcić czas, rodzinę, aby próbować dokonać tego zakupu. Z moich obserwacji wynika, że PGG przepuszcza co któreś zamówienie – mówi w rozmowie z nami.
Narażeni na ubóstwo energetyczne
Według wyliczeń Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla w kraju w 2022 roku zabraknie 11 mln ton węgla. 6 mln ton braknie w energetyce, a 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym. Te 5 mln ton to 40 proc. całego rynku. Zdaniem Izby z pewnością odbiorcom indywidualnym zabraknie węgla opałowego.
Według informacji dr Grzegorza Libora z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego, w 2017 roku na skutek zimna w Polsce zmarło ponad 35 tys. ludzi, a potencjalne koszty ekonomiczne mogły wynieść ponad 210 mld złotych.
Z kolei dane rządowe z 2020 roku mówią o tym, że co dziesiąte gospodarstwo domowe w Polsce dotyka ubóstwo energetyczne z powodów wysokich kosztów ciepła i niskich dochodów. Niecałe 5 proc. wskazało, że mieszka w budynku z przeciekającym dachem, zawilgoconymi ścianami, podłogami, fundamentami czy butwiejącymi oknami lub podłogami.
– Moja koleżanka ze wsi po każdej sesji płacze, bo nie wie, jak będzie, a nie stać jej rodzinę na to, żeby kupić u pośredników po zawyżonych cenach – mówi Lidia w rozmowie z nami.
Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Sprzedawców Polskiego Węgla, zauważa w komentarzu dla money.pl, że na składach nie ma węgla krajowego. – Dlatego że producenci krajowi – w tym PGG – jakiś czas temu rozwiązali umowy ze wszystkimi pośrednikami, a obecnie są na etapie tworzenia nowej sieci dystrybucji. Jeśli chodzi o węgiel importowany – jest, ale w bardzo ograniczonych ilościach. Ceny są również dużo wyższe – 3-3,5 tys. zł brutto za tonę dla klienta detalicznego – mówi.
Co z nowymi drogami importu?
– Jeśli chodzi o dane statystyczne o ilości zaimportowanego węgla za ostatnie 2 miesiące, to faktycznie widać, że te dane są lepsze od tych, jakich się spodziewaliśmy. Tylko to, co dziwi, to tego węgla na rynku opałowym nie widać w takich ilościach, na które wskazywałyby liczby. To może wynikać z tego, że firma handlująca węglem z jakimś kapitałem obrotowym w sytuacji, kiedy ten węgiel jest kilkukrotnie droższy niż w ubiegłym roku, nie jest w stanie utrzymywać takich zapasów, jakie zwykle miała przed sezonem – mówi nam Łukasz Horbacz.
I dodaje, że należałoby więc przypuszczać, że znakomita większość węgla dostarczanego do portów, to po prostu miały energetyczne z przeznaczeniem dla dużej energetyki.
Pomimo wielu nieudanych prób tysiące konsumentów starają się kupić węgiel w sklepie PGG, bo alternatyw jest niewiele. Jedna to węgiel za 3 lub 3,5 tys. zł za tonę. A na taki wydatek wiele gospodarstw domowych po prostu nie stać, tym bardziej że na sezon zużywa około 5 ton, aby ogrzać swoje lokum. Jak pisaliśmy w money.pl, do grona sprzedawców dołączyła JSW, która dotąd produkowała węgiel dla przemysłu. Ceny ma podobne do PGG, a sam zakup objęty jest limitami i obostrzeniami.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl