Rząd Mateusza Morawieckiego dokładnie 4 lata temu - w lutym 2017 roku - opublikował "Strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" (w skrócie SOR). Miał to być plan rozwojowy dla Polski na 4 lata - czyli do dziś. Realizację planu na pewno na ostatniej prostej utrudniła pandemia koronawirusa i o tym należy pamiętać.
Rozliczmy więc, co udało się, a czego nie udało się zrealizować. Na początek finanse osobiste Polaków i demografia.
Zarobki w Polsce – poprawy nie ma
SOR definiowała podstawowe ekonomiczne problemy Polski. Na przykład fakt, że połowa Polaków zarabia mniej niż 2,5 tys. zł na rękę, a pensje są u nas trzykrotnie niższe niż w krajach wysokorozwiniętych.
Jak sytuacja wygląda dziś? Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2020 roku wyniosło 5167,47 zł brutto (dane Głównego Urzędu Statystycznego). Z takimi zarobkami kwota na rękę przy umowie o pracę wynosi ok. 3730 zł.
Przytoczone dane odnoszą się do przeciętnych zarobków w firmach, w których liczba pracujących przekracza 9 osób oraz jednostek sfery budżetowej niezależnie od liczby pracujących. Nie pokazują zatem pełnego obrazu, bo gdy doliczyć mniejsze firmy, rzeczywista średnia płaca w Polsce jest nieco niższa. Jak jednak szacowaliśmy w money.pl, mimo wszystko już w 2019 r. była wyższa niż wymieniane w SOR 2,5 tys. zł na rękę.
To jednak wciąż nie pokazuje pełnej skali. Niestety o dokładniejsze dane jest trudniej, więc i ich publikacje przez GUS są rzadsze. Niemal równo rok temu Urząd publikował wskaźniki za 2018 r. Czego się z nich dowiedzieliśmy?
W statystykach oprócz średniej i mediany wyróżnia się też dominantę - najczęściej wypłacane miesięczne wynagrodzenie. Wyniosło ono zaledwie 2379,66 zł brutto. To niecałe 300 zł więcej niż obowiązująca w 2018 roku ustawowa płaca minimalna (2100 zł). To też mniej niż połowa przeciętnych zarobków.
Jeśli chodzi o średnie zarobki w Unii, to Eurostat ma dane za rok 2019. W tym okresie przeciętny obywatel wspólnoty zarabiał netto 17325 euro rocznie. Polak - 7124 euro. Nasza roczna pensja stanowiła więc 41 proc. średniej europejskiej. W porównaniu do Niemców, zarabiających ponad 23,5 tysiąca euro na rękę, wypadamy jeszcze gorzej - dostajemy 30 proc. ich zarobków. Jeśli spojrzymy na wykres, widać, że dystans do zarobków europejskich nadrabiamy bardzo powoli.
Zarówno prognozy Komisji Europejskiej, jak i wstępne szacunki GUS sugerują, że w 2020 roku PKB per capita wg parytetu siły nabywczej w Polsce znalazł się w przedziale 76-77 proc., co oznaczałoby osiągnięcie dolnej granicy celu zapisanego w SOR. Również dane z rynku pracy, a więc pokazujące poziom zatrudnienia, sugerują osiągnięcie postawionego celu na poziomie 73 proc. Nadal w obu tych przypadkach pozostaje sporo do nadrobienia względem UE, a sama pandemia COVID-19 zmieniła też wiele z dotychczasowych trendów gospodarczych.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że dzięki rządom PiS wzrosła w Polsce płaca minimalna. W 2015 roku wynosiła 2000 zł brutto, w kolejnych latach rosła do 2100, 2250 i 2600 złotych brutto. Na koniec 2020 roku płaca minimalna wynosiła więc około 1921 zł netto w przypadku pracownika powyżej 26. roku życia zamieszkałego w miejscu swojej pracy. Wciąż sporo mniej niż wskazane w SOR 2,5 tys. zł na rękę.
Dochody gospodarstw domowych – cel nie został osiągnięty
"Najważniejszym zakładanym rezultatem będzie zwiększenie przeciętnego dochodu gospodarstw domowych do 76-80 proc. średniej UE do roku 2020, a do roku 2030 r. zbliżenie do poziomu średniej UE, przy jednoczesnym dążeniu do zmniejszania dysproporcji w dochodach między poszczególnymi regionami" - czytamy w SOR.
Czy to się udało? Średni dochód gospodarstw domowych w UE (jeszcze z Wielką Brytanią) w 2019 roku (to najświeższe dane, jakimi dysponuje Eurostat) wyniósł 17858 euro. W Polsce było to 7142 euro. Do zakładanego celu wciąż wiele brakowało – przeciętne polskie gospodarstwo domowe osiąga 40 proc. tego, co zarabia jego odpowiednik w Unii Europejskiej liczonej jako całość.
Warto jednak zauważyć, że wzrost dochodów w Polsce jest. Jeszcze w 2015 roku polskie gospodarstwo osiągało 5560 euro dochodu, największy wzrost zanotowaliśmy między 2017 a 2018 rokiem – ponad 630 euro.
Co ze wskaźnikiem ubóstwa? Wzrósł
"Rezultatem podjętych działań będzie zmniejszenie skali ubóstwa w Polsce (wskaźnik zagrożenia ubóstwem relatywnym w 2015 r. 17,6 proc., w 2020 r. 14 proc. i w 2030 r. 12 proc.)" – czytamy w SOR. Sprawdźmy.
Według danych Eurostatu w 2018 roku wskaźnik ubóstwa wynosił w Polsce 14,8 procenta, w 2019 wzrósł do 15,4. Tendencja nie jest spadkowa.
Premier Morawiecki miał jednak na myśli wskaźnik ubóstwa podawany przez Główny Urząd Statystyczny. GUS liczy trzy rodzaje ubóstwa: skrajne, ustawowe i relatywne. Dane z SOR odnoszą się do tego ostatniego wskaźnika.
W tym przypadku za granicę ubóstwa uznaje się 50 proc. kwoty, którą przeciętnie miesięcznie wydają gospodarstwa domowe w Polsce. W 2019 roku ubóstwa relatywnego doświadczało 13 proc. osób w gospodarstwach domowych, podczas gdy rok wcześniej - 14,2 proc. Ten wskaźnik - liczony przez GUS - spada.
Jeszcze czym innym jest wskaźnik poziomu ubóstwa i wykluczenia społecznego. Ten również spadł - z 23 na 17 procent.
Trendy demograficzne – rodzi się coraz mniej dzieci
"Jednym z najważniejszych wyzwań dla rozwoju kraju są niekorzystne trendy demograficzne, które przejawiają się ujemnym przyrostem naturalnym, spadkiem udziału osób w wieku aktywności zawodowej oraz szybkim wzrostem udziału osób starszych w całej populacji" – pisał Morawiecki w 2017 roku.
Do roku 2020 nie osiągnęliśmy żadnej poprawy, a pandemia tylko pogłębiła problem. Z najnowszych danych GUS wynika, że w 2020 r. liczba urodzeń była o ok. 122 tys. niższa niż liczba zgonów. Współczynnik przyrostu naturalnego (na 1000 ludności) wyniósł -3,2 (wobec -0,9 w 2019 r.). GUS dodaje, że w 2020 r. zarejestrowano 355 tys. urodzeń żywych, tj. o ok. 20 tys. mniej niż w poprzednim roku; współczynnik urodzeń spadł o 0,6 pkt do 9,2 proc.
Prognozy nie zostawiają złudzeń. Jak szacuje Eurostat, za kilka dekad odsetek seniorów w stosunku do osób w wieku produkcyjnym będzie w Polsce najwyższy w UE.
Ile osób pracuje?
W SOR określono też cel w postaci zwiększenia wskaźnika zatrudnienia. To odsetek osób pracujących w grupie wiekowej 20-64 lata (wg BAEL). Zapisany w Strategii cel zakładał, że w 2020 roku wskaźnik zatrudnienia sięgnie 71 procent. I prawdopodobnie został zrealizowany.
Zmiany, jakie miały miejsce w 2020 roku, mogą spowodować, że wiele z założonych wskaźników będzie trudnych do osiągnięcia. Jeden z celów, który udało się z nawiązką zrealizować, to spadek poziomu ubóstwa i wykluczenia społecznego, który zmalał z poziomu ponad 23 proc. na niespełna 17 proc.
Najświeższe dane mamy za rok 2019, kiedy wskaźnik ten sięgnął 73 proc. i był taki sam, jak w reszcie europejskiej wspólnoty. Całkowitej pewności nie ma, bo te dane podawane są zawsze z dużym opóźnieniem. Poza tym epidemia koronawirusa bardzo mocno uderzyła w rynki pracy w całej Europie, więc spadek liczby osób zatrudnionych i wzrost bezrobocia nie jest zjawiskiem wyjątkowym na tle innych krajów.
Obecnie liczba zarejestrowanych bezrobotnych na koniec roku 2020 wyniosła 1 mln 46,4 tys. wobec 1 mln 25,7 tys. miesiąc wcześniej i w porównaniu do 866,4 tys. przed rokiem. Stopa bezrobocia sięgnęła 6,2 procenta.
Nadal tkwimy w pułapce
Cztery lata temu premier Morawiecki pisał, że Polska tkwi w pułapce średniego rozwoju i aby się z niej wydostać, musimy szybciej pokonywać dystans dzielący nas od rozwiniętych krajów europejskiej wspólnoty. Pokazywał konkretne wskaźniki, które należy poprawić. Dziś wiemy, że część z nich wciąż wymaga poprawy.
Sama strategia była przygotowywana do 2030 roku. W perspektywie kolejnych lat kluczowe wydają się wyzwania i osiągnięcia w zakresie transformacji energetycznej i cyfrowej oraz zwiększenia nakładów na B+R. Te działania z kolei powinny przyczynić się do poprawy nakładów inwestycyjnych.
Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik - wirus SARS-CoV-2 zainfekował również gospodarkę. Ale Mateusz Morawiecki w swoim planie porównywał Polskę do innych krajów Unii, które również ucierpiały w mniejszym lub większym stopniu. Przedstawiciele rządu twierdzą, że Polska jest zieloną wyspą na gospodarczej mapie Europy. A mimo wszystko nie nadrobiliśmy dystansu, dzielącego nas od innych Europejczyków w kontekście np. płac.
W kolejnych artykułach z cyklu #SprawdzamyMorawieckiego przeanalizujemy stan naszej gospodarki na tle krajów UE oraz zobaczymy, jakie programy rozwojowe, które miały popchnąć naszą ekonomię, udało się zrealizować.