Inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) w kwietniu wyniosła 7,7 proc. wobec 6,9 proc. w marcu - podał Narodowy Bank Polski (NBP). Jest ona wyraźnie niższa niż zwykła inflacja (12,4 proc.), ale na tyle wysoka, że należy oczekiwać utrzymywania się drożyzny jeszcze przez długi czas.
W najnowszej publikacji NBP wskazał też inne miary wzrostu cen. W relacji rok do roku inflacja po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 12,2 proc., wobec 10,6 proc. miesiąc wcześniej.
Równocześnie inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 9,3 proc., wobec 7,9 proc. miesiąc wcześniej, a tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 9,2 proc. Miesiąc temu ten sam wskaźnik był na poziomie 7,8 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja bazowa mówi więcej
NBP co miesiąc wylicza cztery wskaźniki inflacji bazowej, co pomaga lepiej zrozumieć charakter inflacji w Polsce. Najczęściej podawana inflacja (CPI) pokazuje jedynie średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów. Przy wyliczaniu wskaźników inflacji bazowej analizie są poddawane zmiany cen w różnych segmentach tego koszyka.
"To pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje. Pozwala też określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana np. przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami" - wskazuje NBP.
Najczęściej używanym przez analityków wskaźnikiem jest inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii. Pokazuje on tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ. Ceny energii (w tym paliw) są bowiem ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych, czasem również pod wpływem spekulacji. Ceny żywności w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym.
NBP w walce z inflacją
Rosnąca nieprzerwanie od dziesięciu miesięcy inflacja bazowa pokazuje, że dotychczasowe podwyżki stóp procentowych nie są wystarczające, by szybko stłamsić drożyznę.
Należy też liczyć się z tym, że ceny jeszcze dłuższy czas będą rosły w wysokim tempie, bo duża część podwyżek wynika z czynników wewnętrznych, a nie tylko np. z drożejących surowców.
- Chcemy inflację ograniczyć i podnosimy stopy procentowe. To jedyne nasze narzędzie - wskazał prezes NBP Adam Glapiński na ostatniej konferencji prasowej.
Przyznał, że wysoka inflacja wymaga kolejnych podwyżek stóp procentowych. Zaznaczył, że kiedyś ten proces się zakończy i wraz ze spadkiem dynamiki cen, oprocentowanie w bankach też będzie niższe.
Damian Słomski, dziennikarz money.pl