W grudniu resort obrony przedstawił rządowi projekt zmian w wynagradzaniu żołnierzy służby kandydackiej. Z systemu procentowego (a więc uzależnionego od uposażeń żołnierzy zawodowych) miało nastąpić przejście na kwotowy. Po co ta zmiana? Rozwiązanie miało pozwolić na zachowanie obecnej wysokości wynagrodzeń, ale jednocześnie zapobiec przed automatycznymi podwyżkami w przyszłości.
System miał wejść w życie już na początku 2019 r. - Tak się jednak nie stało - podaje Polska Agencja Prasowa. Prace nad projektem nie wyszły nawet poza etap zgłoszenia do uzgodnień międzyresortowych. Jak tłumaczy się MON? - Rozporządzenie zostało zbyt późno zgłoszone i jesteśmy w punkcie wyjścia - powiedział PAP płk Tomasz Adamczyk z resortu obrony. Wszystko zostaje więc po staremu. - Jeżeli będzie podwyżka dla żołnierzy zawodowych, podchorążowie dostaną podwyżkę na dotychczasowych zasadach - mówi dalej pułkownik.
- Czekam na decyzję, co robimy dalej. Czy zaniechamy wprowadzenia tych zmian, czy je wdrożymy - dodał Adamczyk. Jak zaznaczył, wdrożenie nowych przepisów nadal jest możliwe, choć wymagałoby to wprowadzenia przepisów przejściowych.
Według nowej, na razie zamrożonej propozycji MON, wynagrodzenie dla żołnierzy służby kandydackiej zależałoby m.in. od roku nauki, ale i oczywiście od stopnia. Dla szeregowego byłoby to od 1200 zł na pierwszym roku do 1800 zł w piątym roku nauki. Sierżant zarabiałby jednak już od 1500 zł do 2600 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl