W TVP Info minister Puda przypomniał w sobotę, że PKB w Polsce wzrósł w trzecim kwartale 2023 r. o 1,4 proc., czyli najmocniej wśród krajów należących do OECD. Dzień wcześniej zwrócił na to uwagę premier Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brawo My, brawo Polsko - skomentował na platformie X (dawniej Twitter), zamieszczając wykres OECD.
"Spośród krajów OECD, dla których są dostępne dane,Polska, Kostaryka i Stany Zjednoczone odnotowały największy wzrost PKB (odpowiednio 1,4 proc., 1,3 proc. i 1,2 proc.) w trzecim kwartale 2023 r." - poinformowała organizacja.
Minister: Polska błyszczy na tle Niemiec
- Niemcy są państwem, które rozpoczęły ten rok naprawdę słabym wzrostem. Tym bardziej widoczny jest nasz wzrost gospodarczy po trzech kwartałach roku - wskazywał z kolei w sobotę Grzegorz Puda, a potem podzielił się swoją tezą.
Niemiecka i francuska gospodarka mają w tej chwili problem. Wynika on z faktu, że rządy tych krajów nie myślą o tym, w jaki sposób polepszyć sytuację ich mieszkańców, a bardzo często angażują się w różnego typu polityczne spory, których my nie chcemy.
- Przede wszystkim myślimy o Polsce i jej wzroście gospodarczym, aby nasze PKB było jak najlepsze. W ciągu ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy budżet został na tyle uszczelniony, że środki budżetowe stanowią teraz dużo większą część zasobów różnych programów społecznych i infrastrukturalnych w stosunku do potrzeb. Pomimo malejącej alokacji środków europejskich, Polska rozwija się bardzo dobrze - ocenił minister funduszy i polityki regionalnej.
Dodał, że "Polska rozwija się już dzięki swojemu budżetowi i podatkom.
Co się dzieje w Niemczech?
Od kilku miesięcy piszemy w money.pl o problemach niemieckiej gospodarki. Na przełomie 2022 r. i 2023 r. nasi zachodni sąsiedzi weszli w techniczną recesję (spadek PKB w dwóch następujących po sobie kwartałach). Mocno odczuli odcięcie od surowców energetycznych z Rosji, które przez lata gwarantowały im wysoką wydajność i konkurencyjność.
W drugim kwartale 2023 r. niemiecka gospodarka znalazła się w stagnacji. Wzrost PKB Niemiec był zerowy w ujęciu kwartał do kwartału.
Kilka dni temu media informowały, że rządowi Olafa Scholza brakuje 60 mld euro. W listopadzie Trybunał Konstytucyjny uznał bowiem za decyzję niezgodną z konstytucją przeniesienie takiej kwoty - pochodzącej z pandemicznego zadłużenia - do specjalnego Funduszu Klimatu i Transformacji.
Ministerstwo Finansów Niemiec musiało po tym orzeczeniu zamrozić prawie cały budżet federalny. Minister gospodarki Robert Habeck ostrzegł, że wyrok Trybunału może zagrozić niemieckiej gospodarce.
Kilka dni temu światło dzienne ujrzały wyniki badania opinii publicznej "Trendbarometer". Były fatalne dla kanclerza Scholza. 66 proc. respondentów wyraziło opinię, że nie jest on w stanie poradzić sobie z obecnym kryzysem budżetowym, a tylko 24 proc. wskazało, że ma zaufanie do jego kompetencji.
Pozostali członkowie rządu też zostali ocenieni chłodno. 62 proc. badanych przyznało, że wątpi w kompetencje wicekanclerza i federalnego ministra gospodarki Roberta Habecka. A 61 proc., że w kompetencje ministra finansów Christiana Lindera.