Dziennik „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle pisze: „Dzięki raportowi IPBES świat dowiedział się, w jak dramatycznym znalazł się położeniu. 7,6 mld ludzi zużywa zasoby naturalne i zmienia powierzchnię Ziemi z prędkością, która przerasta możliwości samoodradzania się przyrody.
Od dawna chodzi nie tylko o zachowanie lub też nie pojedynczych gatunków. Coraz bardziej niestabilne stają się całe systemy ekologiczne”.
„Mannheimer Morgen” konstatuje: „Brak owadów oznacza brak ptaków i nietoperza mopsa osiedlowego. A dalej oznacza brak zapylania, a co za tym idzie brak roślin i żywności. Na końcu także brak ludzi.
To grożąca nam fala załamywania się całego systemu ekologicznego. Ludzkość, która jak się wydaje, zajmuje suwerennie miejsce na szczycie tej piramidy, jest w rzeczywistości zależna od natury. Bez niej jest niczym. Pieniędzy, samochodów, całego tego plastikowego kramu nie da się zjeść”.
Według dziennika „Heilbronner Stimme”: „Z ochroną gatunków jest tak jak z ochroną klimatu. Naukowcy od lat wskazują, gdzie są problemy. Teraz pora na działania polityki. Najlepiej na poziomie europejskim, nawet, jeśli procesy trwają tam długo. Jeżeli UE uda się z ochrony klimatu zrobić czynnik lokalny, inni pójdą w jej ślady”.
Zdaniem „Augsburger Allgemeine”: „Ochrona podstaw naszego bytu pojawia się i znika wraz z globalnymi zmianami wartości i świadomości. A tym samym nagle zjawia się przed nami potężne zadanie.
Niemcy, jeśli chodzi o ochronę środowiska, biorą siebie chętnie za wzór. Sortują śmieci, korzystają z ekologicznego prądu, a kawę na wynos biorą jedynie w kubkach wielorazowego użytku. W ten sposób uspokajają sumienie i spychają w sferę, na którą nie mają rzekomo wpływu, odpowiedzialność za to, że są liderem Europy w produkcji odpadów w postaci opakowań, mają najbrudniejsze elektrownie węglowe oraz produkują i eksportują tyle mięsa, ile żaden inny kraj. Jednocześnie od dawna wiedzą, że sami się oszukują. Długo się to udawało. Jednakże czas wykrętów właśnie się kończy”.
Natomiast dziennik „Frankfurter Rundschau” jest przekonany, że: „Same apele, by powstrzymać przemysłową produkcję rolną, wycinkę puszczy, rabunkowe korzystanie z surowców naturalnych, jako głównych przyczyn degradacji natury, nie dadzą nic, dopóki nie poniesione zostaną prawdziwe tego koszty. Sprawcy zniszczenia środowiska muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, a użytkownicy muszą płacić za usługi świadczone przez naturę.
Taki model został opracowany z sukcesem dla sektora leśnego w Meksyku, prowadząc do ograniczenia wycinki drzew o 50 procent. ONZ wyznaczy na szczycie w Chinach w 2020 r. nowe cele dla bioróżnorodności jako kontynuację celów ze szczytu w Aichi (2010 r.). Wtedy obowiązkowo należeć do niego będzie, obok rozszerzenia obszarów chronionych oraz przyspieszonej likwidacji szkodzących środowisku subwencji, także wkład wartości środowiska naturalnego”.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl