Kilka dni temu niemiecka gazeta "Handelsblatt" zacytowała uchwałę Europejskiej Rady Pracowniczej Opla dotyczącą fabryki w Gliwicach, która w 2021 roku kończy produkcję modelu Astra. W wyniku fuzji francuskiej grupy PSA (Peugeot, Citroen, Opel) i włosko-amerykańskiego koncernu Fiat-Chrysler w miejsce fabryki samochodów osobowych ma powstać fabryka samochodów dostawczych. Mniej będzie pracowników, mniejsze wynagrodzenia. Już w tym roku zlikwidowano 800 z 2 tys. miejsc pracy w Gliwicach.
To, że w kluczowej dla polskiej gospodarki branży zaczyna dziać się źle, potwierdzają najnowsze badania koniunktury przemysłowej GUS. Wśród ankietowanych w kraju przedsiębiorstw motoryzacyjnych - czyli zarówno produkujących części, jak i całe samochody - o 7,3 proc. więcej firm wykazało w listopadzie spadek produkcji niż jej wzrost. Co więcej, o 10,4 proc. więcej było firm, które wskazały, że ich bieżący portfel zamówień spada niż tych, których zamówienia rosły.
Tak złych wyników w tej branży nie odnotowano od stycznia 2013 roku. A to był, przypomnijmy, drugi najgorszy rok dla naszej gospodarki w tym wieku - po 2001 roku.
Zobacz też: Expose Morawieckiego. "Słowem nie wspomniał o spowolnieniu, mami nas"
Jeszcze gorsze w badaniach GUS były odpowiedzi na pytania o zagraniczny portfel zamówień w przemyśle motoryzacyjnym na najbliższe trzy miesiące. Tu pesymistyczne oczekiwania ma o 14,8 proc. więcej firm niż jest optymistów. To najgorzej od grudnia 2012.
Motoryzacja to po sektorze spożywczym największy dział produkcji przemysłowej w Polsce, wytwarzający w tym roku 12,1 proc. produkcji sprzedanej przemysłu. Dokłada więcej wartości dodanej niż przemysł spożywczy. Jej problemy odbiją się z całą pewnością na PKB, dochodach budżetu państwa, a w konsekwencji mogą się odbić na planach wydatków socjalnych rządu.
Emisja CO2 w Unii kosztuje
Co więcej, problem dotyczy nie tylko motoryzacji, ale też produkcji metali. Ta przytłoczona kosztami, jakie w UE trzeba płacić za emisję dwutlenku węgla i związanymi z tym kosztami energii, ostatnio zwija się z Polski. Hinduski koncern Arcelor Mittal wygasza wielki piec w krakowskiej hucie.
Premier Mateusz Morawiecki wskazuje na restrykcyjną politykę Unii w sprawie CO2. O wiele bardziej restrykcyjną niż ma reszta świata. Przedsiębiorca pokroju Mittala ma poważny argument, by wyprowadzić swoje fabryki poza UE na Ukrainę, Białoruś, do Turcji.
Według badań GUS sektor produkcji metali miał we wrześniu, październiku i listopadzie największy spadek zamówień od trzech lat. Przewaga firm, które zgłaszają spadek zamówień nad tymi, które tego nie obserwują, wynosi w listopadzie 16,8 proc. To nieco lepiej niż w październiku i wrześniu, ale nadal poziom jest bardzo niski. Branża metalowa oczywiście nie zależy w całości od motoryzacyjnej, ale jest to jej istotny klient.
Jeśli chodzi o przewidywane na najbliższe trzy miesiące zamówienia, to branże motoryzacyjna i metalowa oceniają swoją sytuację najgorzej w krajowym przemyśle, po branży niemetalicznych materiałów budowlanych.
Niemieckie inwestycje nas uratują?
Nadzieja w nowych inwestycjach. W tym roku rosły nakłady innych niemieckich koncernów motoryzacyjnych w Polsce.
Volkswagen rozbudowuje fabrykę w Antoninku pod Poznaniem, a Daimler AG, producent Mercedesów, buduje zakład produkcji silników w Jaworze. Rok temu włoski Fiat Chrysler Automobiles deklarował, że wyłoży miliard złotych w Bielsku-Białej na podwojenie mocy produkcyjnych silników nowej generacji, spełniających wymagania najnowszej unijnej normy Euro 6d-Temp. Miliard złotych w fabrykę silników zainwestował też Opel w Tychach. Trzeba mieć tylko nadzieję, że dekoniunktura na świecie nie zatrzyma planów rozwoju.
Nastroje branży motoryzacyjnej monitorowane przez GUS nie są jednak obecnie optymistyczne. Gorzej swój zagraniczny portfel zamówień oceniają tylko firmy produkujące odzież i metale.
Wojna celna między USA a Chinami spowalnia gospodarkę Niemiec już od wielu miesięcy. Nasz zachodni sąsiad, odbiorca prawie 28 proc. polskiego eksportu, w tym roku rozwija się w tempie niższym niż jeden procent. A to i tak tylko dzięki temu, że rząd wrzuca na rynek miliardy euro z uzbieranych przez lata nadwyżek budżetu.
Chińczycy nie kupują już tyle niemieckich samochodów co w poprzednich latach. Pytanie, kiedy zacznie to uderzać w zlokalizowane w Polsce niemieckie fabryki, ma już właściwie swoją odpowiedź. Badania koniunktury GUS wskazują, że załamanie prawdopodobnie właśnie nadeszło.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl