Eksperci portalu RynekPierwotny.pl już kilkakrotnie sygnalizowali, że liczba rozpoczynanych domów jednorodzinnych pozostaje duża mimo wpływu epidemii. Podobna sytuacja dotyczy również liczby pozwoleń na wspomniane domy. Najnowsze dane GUS potwierdzają dużą aktywność prywatnych inwestorów. Mówią one, że od początku stycznia do końca sierpnia 2020 r. Polacy uzyskali pozwolenia na budowę 65 557 prywatnych domów. Oznacza to spadek tylko o 1,7 proc. względem minionego roku.
Liczba rozpoczętych domów jednorodzinnych również nie spadła znacząco względem bardzo dobrych wyników z pierwszych ośmiu miesięcy minionego roku. Jedną z przyczyn tej sytuacji może być obawa przed nowymi wymaganiami dotyczącymi energochłonności domów. Sprawią one, że od 2021 r. budowa własnych "czterech kątów" będzie droższa.
O wzroście norm energochłonności wiadomo już od 7 lat
Na wstępie warto podkreślić, że wprowadzenie wyższych norm dotyczących zużycia ciepła przez budynki mieszkalne to zmiana, o której wiadomo już od dawna. Odpowiednie rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej w tej sprawie pochodzi bowiem z dnia 5 lipca 2013 r. Wspomniane rozporządzenie, które jest zgodne z unijnymi wytycznymi już dwukrotnie skutkowało zaostrzeniem norm dotyczących budynków jednorodzinnych. Regulacje z 2013 roku wskazują, że maksymalne zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną potrzebną do ogrzewania, wentylacji i przygotowania ciepłej wody powinno zmienić się następująco:
- od 1 stycznia 2014 r. - 120 kWh/(mkw. x rok) w przypadku domów jednorodzinnych
- od 1 stycznia 2017 r. - 95 kWh/(mkw. x rok) dla domów jednorodzinnych
- od 1 stycznia 2021 r. - 70 kWh/(mkw. x rok) w przypadku domów jednorodzinnych
Warto podkreślić, że rozporządzenie z 5 lipca 2013 r. oprócz generalnych ograniczeń dotyczących energochłonności budynku jednorodzinnego (jako całości), wprowadza również wiele regulacji związanych z przenikalnością cieplną poszczególnych części domu. Te szczegółowe wymogi w wielu przypadkach staną się bardziej restrykcyjne wraz z początkiem 2021 r.
Nowe normy mogą podnieść koszt budowy domu o ok. 8 proc.
Wpływ nowych regulacji na koszty budowy domu jednorodzinnego na pewno będzie zależał od specyfiki konkretnego budynku. Wstępne szacunki mówią o wzroście kosztów wynoszącym około 5 - 10 proc. w przypadku przeciętnego domu. Jest to niezbyt dobra wiadomość, ponieważ w latach 2018 - 2019 budowa typowego polskiego domu podrożała o mniej więcej 15 - 20 proc.
Te szacunki opierające się na analizach Sekocenbud oczywiście nie uwzględniają wyższych cen zakupu działek. Niestety wiele wskazuje na to, że 2020 r. mimo kryzysu też zakończy się wzrostami kosztów budowy domów.
W związku z powyższym, trudno się dziwić, że część prywatnych inwestorów próbuje załatwić pozwolenie na budowę domu lub o wiele rzadsze zgłoszeniem z projektem jeszcze przed wejściem w życie nowych, bardziej restrykcyjnych regulacji. Sytuację ułatwia fakt, że zarówno pozwolenie, jak i zgłoszenie budowy jest ważne przez kolejne 3 lata. W tym terminie trzeba będzie rozpocząć prace budowlane.
Zmianę norm ekologicznych odczują klienci deweloperów
W nawiązaniu do danych z powyższej tabeli, eksperci portalu RynekPierwotny.pl zwracają uwagę, że zwiększone wymagania dotyczące energochłonności będą miały znaczenie nie tylko dla prywatnych inwestorów. Warto podkreślić, że wraz z początkiem 2021 r. ponownie wzrosną też wymogi odnośnie zużycia ciepła przez budynki wielorodzinne. Będzie to oznaczało kilkuprocentową podwyżkę kosztów budowy bloków, którą deweloperzy wcześniej czy później spróbują przynajmniej częściowo „przerzucić” na swoich klientów.